Logo Polskiego Radia
Trójka
Michał Mendyk 26.09.2011

Możdżer kontuzjowany przez Reicha

- Pytałem sam siebie: co ja tu robię? Czy to ma sens? Czy publiczność nie wyjdzie? - zdradza wybitny jazzowy pianista po karkołomnym koncercie na Festiwalu "Sacrum Profanum".
Leszek MożdżerLeszek Możdżer(źr. MySpace)

Wyobraźcie sobie, że dwóch pianistów wykonuje jednocześnie prosty dwunastodźwiękowy temat. I nagle jeden zaczyna stopniowo przyspieszać. Melodia najpierw się rozszczepia (słyszymy delikatne echo), by z czasem ponownie się zsynchronizować. Tyle, że teraz jeden z pianistów wyprzedza drugiego o nutę, więc słyszymy już zupełnie inną melodię. Aby powrócić do punktu wyjścia, tę "cyrkową" sztukę powtórzyć trzeba dwanaście razy. Na tym z grubsza polega klasyczny utwór "Piano Phase" wybitnego amerykańskiego kompozytora Steve'a Reicha, który był gwiazda tegorocznej edycji krakowskiego Festiwalu "Sacrum Profanum".

Dla dwóch wirtuozów "Piano Phase" to zadanie niełatwe. 17 września Leszek Możdżer wykonał ten utwór samodzielnie, na dwóch fortepianach. W trójkowej audycji "Lista osobista" zdradził Piotrowi Metzowi, jak karkołomnej podjął się misji.

- To ogromne obciążenie psychiczne, ale też fizyczne. Gdyby nie siłownia w domu i specjalne podpórki do rąk, nigdy bym tego nie zagrał - wyjaśnia Możdzer. - Cztery dni po tym koncercie odpoczywałem i ledwo się ruszałem. A wykonanie i tak było dalekie od ideału...

Dodatkowym obciążeniem dla pianisty była obecność czterotysięcznej publiczności oraz samego kompozytora, który z niedowierzaniem przyjął pomysł Możdżera. Podobno na świecie zaledwie dwóch innych pianistów dokonało tej sztuki samodzielnie...

- Były chwile, że nie wiedziałem, w którym momencie utworu się znajduję - wspomina dalej Możdżer. - Zrozumiałem w końcu, że w "Piano Phase" nie chodzi wcale o perfekcję wykonania, lecz o sam proces. To było bardzo pouczające doświadczenie...