Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Maciej Machcewicz 16.07.2017

Jakow Dżugaszwili - syn Stalina

- Żegnając się powiedział: ja Polaków wcześniej nie znałem, ale wyście mi dali serce, a za serce trzeba płacić sercem. Nie wiem, dokąd wyjeżdżam, ale moje serce zostaje z wami. Więcej się nie widzieliśmy – wspominał więzień oflagu w Lubece Aleksander Sołecki.
Jakow DżugaszwiliJakow DżugaszwiliWikipedia/dp
Posłuchaj
  • Relacja Aleksandra Sołeckiego, byłego jeńca XV oflagu w Lubece o pobycie wśród Polaków Jakowa Dżugaszwilego, syna Józefa Stalina. (PR, 04.04.1981)
Czytaj także

16 lipca 1941 na froncie wschodnim wojska niemieckie zdobyły Smoleńsk. W okolicach Witebska do niewoli dostał się Jakow Dżugaszwili, syn Józefa Stalina.

Był przetrzymywany w oflagu XIII D w Hammelbergu, skąd po nieudanej próbie ucieczki trafił do obozu w Lubece, gdzie spotkał się z przetrzymywanymi tam polskimi oficerami.

Rozmowę z Dżugaszwilim wspominał na antenie Polskiego Radia polski oficer Aleksander Sołecki: "Powiedział mi: wiesz, ja jestem inżynierem-elektrykiem. Urodziłem się w Gruzji, żonaty, dwoje dzieci. Przed wojną ojciec powołał mnie do akademii artylerii. Nie skończyłem jej, bo wybuchła wojna. Byłem dowódcą baterii na Białorusi. Niemcy uderzyli niespodziewanie. Cofaliśmy się. W rejonie Mińska znaleźliśmy się w kotle. Walczyliśmy do końca, dopóki nam amunicji starczyło. Zostałem ranny. Na moje nieszczęście przeżyłem. Jakiś zwierzęcy odruch, chęć przeżycia, powiedział do Niemca: nie strzelaj, jestem synem Stalina. Odtąd zaczęła się moja tragedia. Namawiano mnie do zdrady, oparłem się. Odwieziono mnie do obozu, gdzie ludzie jedli ludzi. A jednak starałem się ich podtrzymywać na duchu. Nie wiem, czym się Niemcy kierowali, przywieźli mnie do was, do Lubeki. Powinienem był umrzeć, przeklinam chwilę, w której przyznałem się, kim jestem".

W 1943 roku Dżugaszwili został przeniesiony do obozu w Sachsenhausen. Niemcy wysunęli propozycję wymiany Jakowa za wziętego do niewoli pod Stalingradem feldmarszałka Paulusa. Stalin odmówił. Podtrzymywał swe stanowisko, że "nie ma jeńców wojennych – są zdrajcy ojczyzny".

Aleksander Sołecki tak opisywał swoje ostatnie spotkanie z Dżugaszwilim: - Żegnając się powiedział: ja Polaków wcześniej nie znałem, ale wyście mi dali serce, a za serce trzeba płacić sercem. Nie wiem dokąd wyjeżdżam, ale moje serce zostaje z wami.

14 kwietnia 1943 Dżugaszwili odmówił powrotu do baraku mieszkalnego. Rzucił się na ogrodzenie z drutu kolczastego pod napięciem. Padł zastrzelony przez strażników.

Posłuchaj opowieści Aleksandra Sołeckiego, więźnia oflagu w Lubece.

mjm