Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 16.12.2012

Wałęsa: zapłaciliśmy cenę wielką, ale otworzyliśmy drogę

Były Prezydent złożył wieniec z kwiatów pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku.
Lech WałęsaLech WałęsaPAP/Adam Warżawa

W ten sposób były uczcił pamięć bohaterów wydarzeń Grudnia'70. - Jestem tu, by podziękować skrzywdzonym robotnikom - powiedział. Podkreślił, że za Grudzień'70 "zapłaciliśmy wielką cenę, ale otworzyliśmy drogę".

- Powinniśmy dziękować tym ludziom, którzy cierpieli i cierpią do dziś, bo przebudowa kosztuje. Dlatego trzeba szanować tamte czasy, ale też zachęcać do działania dzisiaj - powiedział. - To miejsce ma przypominać rządzącym, by nie stosowali takich rozwiązań, po jakie sięgnęła w grudniu 1970 roku. Trzeba rozliczyć "Grudzień", by ostrzec, że władza z narodem nie może tak rozmawiać - dodał były prezydent.
Zapytany o sens rozliczania tych, którzy byli sprawcami Grudnia'70, Wałęsa powiedział, że "ci najgorsi są już u św. Piotra, nie trafimy ich". - Natomiast rozliczać trzeba, aby wszem i wobec było wiadomo, że nie wolno tak postępować - powiedział.
Wałęsa pojawił się na Placu Solidarności w towarzystwie posła PO Jerzego Borowczaka. Dołączyło także około 10 członków, niedawno reaktywowanego, Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców.
Zobacz serwis specjalny: GRUDZIEŃ 70>>>

W grudniu 1970 roku, w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy Komitetów Wojewódzkich PZPR. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. Według oficjalnych danych w grudniu 1970 roku na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych.
W warszawskim procesie ws. "sprawstwa kierowniczego" masakry robotników na Wybrzeżu pozostało już tylko 3 oskarżonych: ówczesny wicepremier Stanisław Kociołek oraz dwaj dowódcy oddziałów wojska, Mirosław Wiekiera i Bolesław Fałdasz. Gdy w 1995 roku do sądu w Gdańsku wpływał akt oskarżenia, obejmował 12 osób. Ława oskarżonych stopniowo zmniejszała się przez te lata z powodu problemów zdrowotnych podsądnych. Od lipca 2011 roku proces toczy się od nowa przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Poprzedni został przerwany w maju 2011, gdyż zmarł jeden z ławników. Ponieważ zapasowy ławnik odszedł już wcześniej, konieczne stało się prowadzenie sprawy od nowa.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk