Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 04.05.2010

Skazani na Napieralskiego?

Ludzie o poglądach centrowo-lewicowych nie mają dobrego kandydata i muszą wybierać między SLD i PO.

- W Polsce brakuje centro-lewicy - uważa Jan Lityński, polityk, były poseł Unii Wolności, działacz społeczny. Jego zdaniem, taką rolę pełniła LiD do czasu, aż nastąpiło zerwanie sojuszu przez SLD.

Zdaniem gościa Jedynki, realnym kandydatem dla centro-lewicowego wyborcy jest Bronisław Komorowski. W mniejszym stopniu Andrzej Olechowski.

Jan Lityński przyznaje, że w Polsce dominują dwie partie o obliczu konserwatywnym - Platforma obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość.

- PiS jeśli chodzi o frazeologię odwołuje się do wartości lewicowych - ocenia polityk. W innych kwestiach jest partią prawicową. - Dlatego Napieralski będzie "zjadany" również z drugiej strony - mówi. Oznacza to, że część wyborców lewicowych może wybrać właśnie kandydata tej partii. Jednak polityk radzi, żeby z wszelkimi ocenami wstrzymać się do czasu, aż będą znane programy wyborcze wszystkich parti. Zwłaszcza, że wybory prezydenckie będą wstępem do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych.

>>>

(ag)

*

  • Zuzanna Dąbrowska: Jan Lityński, były poseł Unii Wolności, polityk, cały czas działacz społeczny. Tak się wydaje chyba, że dwóch głównych kandydatów: Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński zagospodarują 99% sceny politycznej, szczególnie w wyniku tej kampanii. To jest dobry kierunek?

    Jan Lityński: Czy 99% to trudno powiedzieć, natomiast wydaje się, że rzeczywiście jest taka sytuacja, że dwie partie bardzo się różniące, ale jednocześnie o bardzo wyraźnym, dosyć prawicowym obliczu w tej chwili dominują w Polsce. No, taka jest scena polityczna i musimy się z tym pogodzić, dlatego że na razie nie widać żadnej „jaskółki” na lewej stronie czy na centrum, aby mogło to się zmienić. W tej chwili Platforma wypełnia rolę zarówno konserwatywno-liberalną, jak i liberalną, jak i partii centrum, tak że zajęła to miejsce i nie widać perspektyw, aby to miało się zmienić.

    Z.D.: Czy to oznacza, że ludzie, politycy, wyborcy, którzy mają poglądy bardziej centrowe, centrowo-lewicowe, są jakby skazani na to, że muszą głosować na Grzegorza Napieralskiego z SLD, czy też potrafią znaleźć w Platformie Obywatelskiej...?

    J.L.: Wydaje się, że decyzja SLD wyboru jako kandydata Grzegorza Napieralskiego skazuje istotną część wyborców na wybór Bronisława Komorowskiego bądź też Andrzeja Olechowskiego, tylko że to nie jest kandydatura, która w tych wyborach akurat może odegrać istotną rolę.

    Z.D.: Niemniej niektórzy z pana kolegów politycznych, takich jak Władysław Frasyniuk, popierają właśnie Andrzeja Olechowskiego.

    J.L.: Tak, tu nastąpiła pewna rozbieżność zdań, dlatego że ja uważam, że w tej chwili jedynym realnym kandydatem, ten, którego trzeba poprzeć i który rokuje ogromne nadzieje jako prezydent, to jest właśnie Bronisław Komorowski.

    Z.D.: A kiedy dojdzie do II tury wyborów, jeśli do niej dojdzie, wtedy bardzo będzie widoczny i jasny kolejny podział. W poprzednich wyborach mieliśmy do czynienia z walką jakby dwóch wartości: Polski liberalnej i solidarnej, a tym razem jaki to będzie podział, jak pan sądzi?

    J.L.: Poprzednio PiS zrobił bardzo zręczny z punktu widzenia wyborczego manewr, że to wszystko zapowiadało PO/PiS i PiS wystąpił z tym podziałem na Polskę socjalną i Polskę liberalną. Potem dwa lata PiS-u pokazały, że tej Polski solidarnej, socjalnej, że ona się decyduje bardzo słabo, że ten podział nie jest aż tak gwałtowny. Teraz wydaje mi się, że ten... Ja nie wiem, jaka będzie kampania, to zależy oczywiście w dużej mierze od tego, jak zachowa się Jarosław Kaczyński, natomiast już sam wybór przewodniczącej sztabu wyborczego wskazuje na to, że ta kampania ma szansę być kampanią merytoryczną, dyskusją wokół problemów, wokół wartości, że w tej dyskusji mogą wziąć udział także inni kandydaci, nie tylko Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński, także Andrzej Olechowski.

    Z.D.: Joanna Kluzik-Rostkowska i Adam Lipiński to są ludzie, którzy mają opinię takich centrowców w Prawie i Sprawiedliwości, a być może też z silnymi poglądami takimi prosocjalnymi będą w stanie sięgnąć po kawałek lewicowego, lewicowo-centrowego elektoratu.

    J.L.: Tak, to jest bardzo możliwe, dlatego że PiS, przynajmniej jeżeli chodzi o samą frazeologię, jest partią, która odwołuje się do emocji socjalnych, emocji nazwałbym lewicowych. W sferze innej jest partią zdecydowanie prawicową. Tak że tutaj rzeczywiście to jest pewna możliwość, że kandydat SLD, czyli Napieralski, będzie „zjadany” także z drugiej strony, że część elektoratu SLD zagłosuje na PiS. Ale to wszystko na razie mamy wróżenie z fusów. Zobaczmy pierwsze... Będziemy o tym dopiero mogli coś powiedzieć konkretnego, kiedy pokażą się programy, nie tyle te grube programy, które będą napisane, tylko to, w jaki sposób kandydaci je przedstawiają.

    Z.D.: Tak czy tak zapewne dojdzie do umocnienia, jeszcze większego umocnienia tych dwóch głównych partii, a to będzie miało przełożenie z kolei na kampanię parlamentarną, która przecież czeka nas już niedługo. I wydaje się, że znowu dojdzie do takiego zabetonowania sceny politycznej.

    J.L.: Tak, jest to wina także tego, że inicjatywa LiD-u, która od początku wydawała się skazana na porażkę, ale jednak nie zrobiono nic, aby ta porażka się nie zrealizowała, dlatego że rzeczywiście brakuje w tej chwili w Polsce centrolewicy czy lewicy w jakiejś koalicji z centrum. No, to miejsce zajęła w tej chwili Platforma i próby... z którymi nawet sympatyzuję, próby Stronnictwa Demokratycznego były skazane też chyba na niepowodzenie i mamy taką scenę, jaką mamy, dlatego w tej chwili jedynym kandydatem realnym jest Bronisław Komorowski.

    Z.D.: Dziękuję bardzo za rozmowę.

    J.L.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)