Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 19.05.2010

Nie ma potrzeby wprowadzania stanu klęski żywiołowej

Stan klęski żywiołowej nie pomoże w walce z powodzią. Jeśli trzeba, to SLD poprze nowelizację budżetu.

Samorządowcy z zalanych przez powódź terenów coraz głośniej domagają się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, bo wtedy szybciej wypłacane są odszkodowania, a zalane regiony otrzymują pomoc rządową. Ale władza nie spieszy się z wprowadzaniem stanu klęski żywiołowej, a popiera ją w tym SLD.

Sojusz uważa, że wprowadzenie stanu stanu klęski zywiołowej nie pomoże w walce z powodzią. Ale jest gotów pomóc w inny sposób. - Jeśli trzeba będzie znowelizować budżet, to SLD poprze w Sejmie taką nowelizację - deklaruje w "Sygnałach Dnia" poseł SLD Marek Wikiński, szef sztabu kandydata na prezydenta Grzegorza Napieralskiego. Bo Sojusz jest konstruktywna opozycją. Podkreślił, że według zapewnień ministra finansów, sprawne wypłacanie odszkodowań może się odbywać bez ogłaszania stanu klęski.

Wikiński podkreśla, że wprowadzenie stanu klęski żywiołowej wiązałoby się z przesunięciem wyborów prezydenckich. Poseł przypomniał, że w 1997 roku, kiedy doszło do powodzi tysiąclecia, rządziło SLD, które nie podjęło działań mających na celu wydłużenia kadencji Sejmu i Senatu.

Szef sztabu wyborczego Grzegorza Napieralskiego podkreślił, że kandydat SLD na prezydenta chce, by powołana przez Bronisława Komorowskiego Rada Bezpieczeństwa Narodowego wprowadziła długoterminowy plan pomocy przeciwpowodziowej. Marek Wikiński mówił, należy wspólnie opracować plan dotyczący zagospodarowania i ochrony terenów zagrożonych podtopieniami.

Według zapowiedzi marszałka Sejmu pełniącego obowiązki głowy państwa, pierwsze posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego odbędzie jutro. W skład Rady Bezpieczeństwa Narodowego mają wejść premier, wicepremier, marszałkowie Sejmu i Senatu, ministrowie: obrony narodowej, spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych, szefowie czterech największych partii politycznych i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

(ag)

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Gość Sygnałów Dnia: poseł Marek Wikiński, szef sztabu wyborczego Grzegorza Napieralskiego. Dzień dobry, panie pośle, witamy.

    Marek Wikiński: Witam panów, witam państwa.

    K.G.: Jak prowadzić kampanię wyborczą, kiedy na południu Polski mamy powódź? Czy to jest w ogóle możliwe? Czy to jest w ogóle interesujące, zwłaszcza te osoby, które powodzią zostały dotknięte?

    M.W.: No, na pewno te osoby, a są to już tysiące osób w Polsce, które są dotknięte powodzią, absolutnie nie interesują się kampanią wyborczą nie interesują się dzisiaj wyborami. Interesują się ratowaniem swojego dobytku, dobytku całego życia i to dzisiaj jest najważniejsze dla ludzi na południu Polski, aby jak najszybciej rząd, samorządy, służby, strażacy, wojsko przyszli z pomocą, aby ratować to, co się da uratować, a później, kiedy woda już zejdzie, żeby jak najszybciej odnowić, wyremontować te szkody, które zostały poczynione w trakcie tegorocznej powodzi.

    K.G.: A czy widzi pan potrzebę wprowadzenia stanu klęski żywiołowej na tych terenach, które najbardziej powódź dotknęła?

    M.W.: Absolutnie nie ma takich przesłanek. W powodzi stulecia w 1997 roku, kiedy sytuacja była katastrofalna na większości terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, kiedy wówczas rządziliśmy Polską, Sojusz Lewicy Demokratycznej nie miał takich myśli, które skutkowałyby wydłużeniem kadencji sejmu i senatu, a przypomnę – też wtedy odbywały się wybory parlamentarne. Dzisiaj wprowadzenie takiej decyzji skutkowałoby przesunięciem wyborów prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na co najmniej okres trwania stanu klęski żywiołowej plus 90 dni poza ten termin. O tym mówi rozdział 11 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

    K.G.: No tak, ale wprowadzenie takiego stanu na przykład ułatwia wypłacanie odszkodowań.

    M.W.: Minister Jacek Vincent Rostowski zapewniał, że są niezbędne środki finansowe na to, żeby wypłacać odszkodowania. Do tego absolutnie nie jest potrzebne wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Jest taka możliwość. Jako konstruktywna opozycja deklarujemy, że jeżeli byłaby potrzeba, aby w trybie pilnym znowelizować ustawę budżetową na rok 2010, służymy swoją pomocą.

    K.G.: Premier podobnie jak pan nie widzi potrzeby sięgania po środki nadzwyczajne, czyli właśnie wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, ale to takiego rozwiązania nie wyklucza, czyli jest to kwestia tego, co się jeszcze może wydarzyć. Jeśli będzie bardzo źle, to wtedy taka decyzja zapadnie.

    M.W.: Miejmy nadzieję, że prognozy synoptyków sprawdzą się, już od piątku ma sytuacja pogodowa zdecydowanie się poprawić. Wiemy, że Czesi wbrew wcześniejszych informacjom nie spuszczą wody ze swoich zbiorników retencyjnych, tak że to powinno pozwolić nam przetrwać te kilkadziesiąt najbliższych godzin, które będą przełomowe. Wierzę głęboko, że tegoroczna powódź nawet w części nie będzie podobna do tej tragedii z 1997 roku.

    K.G.: No właśnie, pan przypomina tę powódź sprzed 13 lat. Dziś cytowaliśmy fragmenty z Gazety Wyborczej dotyczące tego, co wydarzyło się, jeśli chodzi o ochronę terenów zagrożonych właśnie powodziami. Przez ostatnich 13 lat na przykład Wrocław, pamiętamy słynne zdjęcia z Wrocławia...

    M.W.: Tak, całe osiedla zalane.

    K.G.: ...tak, między innymi Kozanów, zbudowane na terenach zalewowych, żeby było wszystko jasne, ma taki sam system zabezpieczeń, jaki miał przed powodzią w 97 roku. Krótko mówiąc, nic się nie wydarzyło.

    M.W.: No, to jest niestety porażka, że wszystkie rządy nie potrafiły wprowadzić długofalowej polityki przeciwpowodziowej, a tę politykę trzeba wreszcie zacząć prowadzić. I Grzegorz Napieralski, który jutro będzie na pierwszym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, chce zaproponować, aby to powołane przez pana marszałka ciało konstytucyjne w pierwszej kolejności zajęło się analizą sytuacji oraz opracowaniem wieloletniego planu przeciwpowodziowego, tak, aby był on realizowany bez względu na to, jakie koalicje będą rządziły Polską. I bez wątpienia trzeba zacząć od tego, żeby już nigdy więcej w Polsce na terenach zalewowych nie powstawały nowe inwestycje, nie powstawały nowe osiedla, nie powstawały nowe domy, bo wiadomo jest, że raz na kilka czy kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat przejdzie tędy woda i jak oglądam migawki z telewizji...

    K.G.: A to może właśnie z tego to się bierze, panie pośle, bo to następny raz to będzie za kilkanaście lat, no to po co mamy coś robić?

    M.W.: Niestety taka filozofia przyświeca obecnemu rządowi, że taniej jest nie płacić...

    K.G.: Obecnemu? Panie pośle...

    M.W.: Tak, tak, więc właśnie mówię, panie redaktorze. Wypłacić odszkodowania dla powodzian niż budować z myślą o tym, że jednak taka powódź może się zdarzyć. Jeżeli widzimy kilkumetrowe, pięcio-, sześciometrowe mosteczki nad ciekami wodnymi, które mają w normalnych warunkach metr, dwa metry szerokości, a dzisiaj widzimy zdjęcia, że z tego strumyczka robi się 30-metrowa rzeka, no to trzeba sobie uczciwie powiedzieć – trzeba zbudować taki most, którego przęsła będą sięgały tych 30 metrów, tak, aby żadna powódź tego nie zmyła. I kiedy się jeździ po Republice Federalnej Niemiec, to właśnie się widzi takie wiadukty, takie mosty, które są cztero-, pięciokrotnie dłuższe od rzeki czy strumienia pod nimi płynącymi. Po to jest to tak zrobione, że kiedy przyjdzie wielka woda, żeby nie było tych szkód.

    K.G.: Pan ma absolutnie rację, oczywiście, ale skoro mieliśmy powódź w 97 roku i było na pewno sporo planów, co robić, żeby takich zdarzeń uniknąć, no to nie można mówić...

    M.W.: Mieliśmy zbiorniki retencyjne, skończyliśmy Świnną...

    K.G.: ...że w tej sytuacji to jest wina tego właśnie rządu, że woli wypłacać...

    M.W.: ...Świnną Porębę. Trzeba dalej budować zbiorniki retencyjne, skoro już zostało nabudowane mnóstwo domów i osiedli na terenach zalewowych, to musimy iść w model holenderski. Holendrzy przez stulecia walczą z morzem i jakoś sobie dają radę, przez cały system przepompowni wypompowują wodę w depresji. My mamy inną sytuację. Trzeba zastanowić się właśnie, gdzie można, na jakich terenach można zbudować nowe zbiorniki retencyjne i być może trzeba będzie kilkuset mieszkańców w kilku wsiach na przykład przesiedlić do innych miejscowości, oczywiście wypłacając sute odszkodowania, żeby chcieli się dobrowolnie przemieścić, i zbudować zbiorniki retencyjne, bo one by nam naprawdę zdecydowanie poprawiły sytuację.

    K.G.: Panie pośle, a czy uważa pan za zasadne organizowanie konferencji prasowych, tak jak wczoraj, i żądanie od premiera pełnej informacji na temat aktualnej sytuacji powodziowej. Ta powódź trwa, trudno mieć pełną informację wtedy właśnie, kiedy rzeczy się dzieją dopiero.

    M.W.: Panie redaktorze, sytuacja jest bardzo dynamiczna, ale informacja Rady Ministrów na temat sytuacji powodziowej będzie przedstawiana w sejmie o godzinie 9.30 rano w piątek. Do piątku służby rządowe...

    K.G.: Już dziś miała być przedstawiana, takie było żądanie.

    M.W.: Nie, nie, w piątek o godzinie 9.30, taka jest decyzja po konwencie seniorów, w związku z tym do piątku do godziny 9.30 służby rządowe powinny przekazać informację premierowi rządu, tak, aby wystąpił w sejmie przed posłami i poinformował Polskę i Polaków, jaka jest sytuacja. Proszę mi wierzyć, że setki tysięcy ludzi wydzwaniają do swoich kuzynów, do swoich rodzin, do swoich przyjaciół na południu Polski i chcą dowiedzieć się, jaka jest sytuacja...

    K.G.: Co się dzieje.

    M.W.: ...co się dzieje. Tak że proszę się nie dziwić, że jako konstruktywna opozycja chcemy, aby tę informację przedstawić na najlepszym miejscu, jakim jest polski sejm.

    K.G.: Wróćmy do początku rozmowy, czyli do kampanii w takich warunkach, w jakich przyszło ją toczyć. Grzegorz Napieralski był na terenach...

    M.W.: Tak.

    K.G.: ...które zalała woda, rozmawiał z poszkodowanymi i mówił o tym, że w tej sytuacji nie ma podziału na koalicję, opozycję, „dziś wszyscy stajemy w jednym rzędzie, aby zapobiec tej wielkiej tragedii”. Tak zawsze wygląda, panie pośle, kiedy politycy w okresie kampanii wyborczej spotykają się z tymi, których dotknęło nieszczęście. Tak wygląda, brzmi czasami dwuznacznie. Nie ma pan takiego wrażenia?

    M.W.: Nie, absolutnie. Grzegorz Napieralski został zaproszony przez marszałka do Rady Bezpieczeństwa Narodowego, już w poniedziałek mówił, że uważa, że priorytetem tej Rady powinno być opracowanie planów przeciwdziałania powodziom, planów usuwania skutków powodzi, uważa to za rzecz najważniejszą. Pojechał na południe Polski, żeby z bliska przyjrzeć się sytuacji, żeby porozmawiać zarówno z mieszkańcami, jak i strażakami, z żołnierzami. Jest po tych rozmowach, wrócił wczoraj w nocy do Warszawy. W piątek będzie w imieniu naszego klubu mówił to, co widział, to, co usłyszał, i przede wszystkim przedstawiał propozycje. Dzisiaj Grzegorz Napieralski spotyka się z ekspertami, aby skonsultować pakiet propozycji, które zostaną przez niego jutro przedstawione na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego.

    I to jest działanie polityka odpowiedzialnego, polityka, któremu leży na sercu dobro naszej ojczyzny. I oczywiście w takiej sytuacji zawsze znajdzie się ktoś, kto powie: a, po co on tam pojechał? No, pojechał po to, żeby na miejscu zobaczyć, jak wygląda sytuacja. I to bardzo dobrze, że Grzegorz Napieralski znalazł czas mimo normalnej kampanii, którą cały czas prowadzimy. Dzisiaj jest szereg spotkań, między innymi dzisiaj Grzegorz Napieralski jako najnowocześniejszy kandydat, któremu leży na sercu rozwój polskiej nauki, nowoczesnych technologii, innowacji, będzie miał spotkanie w Wyższej Szkole Technik Komputerowych w Warszawie, gdzie pokaże, jakie naprawdę cudeńka techniczne są tworzone przez polskich naukowców, bowiem cały czas jesteśmy na liście w państwach europejskich przed Albanią, jeżeli chodzi o rejestrację nowych patentów. Tak że Grzegorz Napieralski obok normalnej kampanii, którą prowadzi, bo przecież 99,9 Polski nie jest zalanych przez wodę, przez wielką wodę, ale ma czas na to, żeby spotkać się z powodzianami i ma czas na to, żeby prowadzić kampanię wyborczą. Jest najmłodszym kandydatem i ma na to po prostu siłę. Śpi po kilka godzin dziennie, bo dzisiaj jest naprawdę potrzebny i w Żywcu, i w Krakowie, i w Warszawie.

    K.G.: Dziękuję bardzo, panie pośle, za wizytę, dziękuję za rozmowę. Poseł Marek Wikiński, szef sztabu wyborczego Grzegorza Napieralskiego.

    (J.M.)