Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 21.05.2010

Na Mazowszu wały zagrożone w stu miejscach

Wały puszczą z pewnością, nie wiadomo tylko gdzie i kiedy.

W województwie mazowieckim są najdłuższe wały wzdłuż Wisły. Więc jeśli puściły na Lubelszczyźnie, gdzie wałów jest mniej, to nie ma wątpliwości, że puszczą i na Mazowszu. Nikt nie wie tylko kiedy i gdzie.

Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki uspokaja, że na razie wszystko jest pod kontrolą. W Warszawie poziom Wisły ma około 730 centymetrów. Rzeka podnosi się, ale tempo wzrostu nie jest już tak szybkie jak jeszcze w nocy. Sprawdza się niemal co do centymetra prognoza IMGW. Szczyt fali przyjdzie wieczorem i ma osiągnąć 750 centymetrów. - Wszystko wskazuje na to, że Wisła nie osiągnie ośmiu metrów - uspokaja wojewoda.

Ta fala jest nietypowa. Szybko osiąga szczyt i potem utrzymuje się przez kilka dni. I wtedy wały zaczynają przeciekać. W województwie mazowieckim jest około stu miejsc, gdzie wały mogą nie wytrzymać naporu wody. - Skoro w województwach podkarpackim i lubelskim, gdzie wały są dwa razy krótsze, wały zostały przerwane to trzeba się liczyć, że na Mazowszu również do tego dojdzie.

Jacek Kozłowski uprzedza, że pod żadnym pozorem nie wolno wchodzić na wały. Można spowodować ich osunięcie, bo tak są nasączone wodą. I zapowiada drakońskie kary dla tych, którzy nie zastosują się do zakazu.

Wojewoda mazowiecki pochwalił zaangażowanie mieszkańców Mazowsza w walce z powodzią. Wielu z nich pomaga strażakom układać worki z piaskiem, które mają podnieść wysokość wałów i zabezpieczyć je przed przesiąkaniem. Ale są również tacy, co tylko obserwują, komentują i przeszkadzają służbom ratowniczym.

(ag)

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki, jest gościem Sygnałów Dnia. Dzień dobry, panie wojewodo, witamy.

    Jacek Kozłowski: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

    K.G.: Dwie wersje: albo 7 metrów 32 centymetry, albo 34 centymetry ma Wisła w Warszawie. Do tego punktu ośmiometrowego na szczęście jeszcze brakuje. Jak pan sądzi, jak to się będzie rozwijać?

    J.K.: Opisuje to dość dokładnie prognoza, która, jak dotąd, się sprawdza niemal idealnie, prognoza, która mówiła, że o szóstej rano będzie 620 centymetrów, było 619. Taki model matematyczny opracowany przez IMiGW. Ten model matematyczny mówi, że ten poziom maksymalny w Warszawie osiągnie Wisła dzisiaj około godziny 19 wieczorem i ten stan maksymalny będzie przekraczał 750 centymetrów. Czy on sięgnie, czy nie sięgnie 780, to jest ten znak zapytania, który sobie w tej chwili stawiamy. Ale na szczęście – i to jest prognoza już bardziej optymistyczna – nie jest to ten poziom, który zakładaliśmy jeszcze dwa, trzy dni temu, że może osiągnąć Wisła w Warszawie poziom przekraczający 800 centymetrów, być może nawet 850. To by zagrażało przelaniu się wody wiślanej przez wały górą. W tej chwili ten wariant nie...

    K.G.: No i na szczęście tej wody przybywa w centymetrach, a nie po kilkanaście centymetrów na godzinę.

    J.K.: W tej chwili już przybywa w centymetrach, ale nocą przybywało nawet nie po kilkanaście, a po 30 i nawet w pewnym momencie 50 centymetrów na godzinę. To jest właśnie charakterystyka tej fali powodziowej – bardzo szybkie, gwałtowne jej narastanie po przejściu czoła, które przeszło przez Warszawę wczoraj wieczorem, potem ustabilizowanie się wody na bardzo wysokim poziomie na niestety bardzo długi okres czasu. I to jest największe zagrożenie.

    K.G.: No właśnie, kiedy taka fala może powstać, czy dokładnie...

    J.K.: Maksimum fala osiąga 30 godzin po dojściu czoła i potem bardzo powoli opada. Jest to fala nietypowa. Typowa fala ma gwałtowne wezbranie i szybki spadek. Ta fala osiąga bardzo wysoki poziom i na tym poziomie niemalże się stabilizuje na okres 2-2,5 doby. I to jest największe zagrożenie z tą falą powodziową. Nie tyle ten wysoki stan...

    K.G.: Wytrzymałość wałów...

    J.K.: ...który grozi przelaniem przez wały, tylko ta długotrwałość, która zagraża wałom, tym, że one zostaną naruszone na skutek przesiąkania i w pewnym momencie przekroczą punkt krytyczny i gdzieś mogą puścić.

    K.G.: O które miejsca pan się boi najbardziej?

    J.K.: Och, takich miejsc mamy zidentyfikowanych w województwie mazowieckim około setki. Boimy się o bardzo wiele miejsc. Na terenie Warszawy są to co najmniej trzy czy cztery miejsca. Natomiast to jest natura i to, co wczoraj na przykład mówiła pani wojewoda lubelska – wały puściły w zupełnie innym miejscu niż...

    K.G.: Niż się tego spodziewano.

    J.K.: ...się spodziewaliśmy. Ja powiem tak – województwo mazowieckie ma najdłuższy odcinek wałów wiślanych, znacznie dłuższy od tego odcinka w województwie lubelskim, znacznie dłuższy od świętokrzyskiego, od podkarpackiego, od małopolskiego. Jeżeli w tamtych województwach wały puściły, w województwie lubelskim na odcinku 100 km wały puściły już w jednym miejscu i jest ryzyko, że niestety mogą puścić w drugim bądź nawet w trzecim miejscu, jeżeli w województwie świętokrzyskim puściły w kilku miejscach, w małopolskim w kilkunastu, a województwo mazowieckie ma znacznie dłuższe wały, to byłoby nierozsądne zakładać, że i u nas gdzieś nie puszczą. Nie wiemy tylko, gdzie, i nie wiemy, kiedy. Oby to nie była Warszawa, miejmy nadzieję, że Warszawa jest do tego najlepiej przygotowana, że wały w Warszawie są bezpieczne, ale na zimne należy dmuchać. Przygotowujemy się także na ten najgorszy scenariusz. Miejmy nadzieję, że nie będzie to miejsce, gdzie będzie to zagrażało tysiącom mieszkańców, a będzie to miejsce, gdzie będzie dotyczyć to niewielkiej liczby mieszkańców, niewielkiej liczby gospodarstw. Ale takie miejsce wcześniej czy później musi się pojawić. Powinniśmy...

    K.G.: Znaczy żyjmy nadzieję, że oby nie.

    J.K.: Powinniśmy zakładać ten gorszy rozwój wydarzeń, a być szczęśliwi, jeżeli on się nie wydarzy. I do tego gorszego wariantu jesteśmy przygotowani.

    K.G.: A czasami możemy sami spowodować tragedię tak na dobrą sprawę, używając mocnych słów, na przykład przyglądając się, jak rośnie poziom wody i stojąc na wałach...

    J.K.: Czasami możemy sami spowodować, ale tutaj przede wszystkim...

    K.G.: ...przed czym pan przestrzega, żeby broń Boże tego nie robić, bo grożą drakońskie kary.

    J.K.: Na szczęście ja mogę podawać wiele bardzo pozytywnych przykładów, które też warto, żeby media pokazywały, choćby miejscowość Kłoda, gdzie wczoraj byliśmy z panem premierem. Nie przypadkiem wybraliśmy to miejsce. Kłoda, która przez specjalistów, przez ekspertów została skazana na zalanie, twierdzono, że tam się nie da miejscowości uratować, która została zmobilizowana przez miejscową panią sołtys, przez miejscowego wójta, cała miejscowość, wszyscy mieszkańcy, ochotnicza straż pożarna, wszyscy mężczyźni, wszystkie kobiety, wręcz dzieci ruszyły na wały i w tej chwili zaczynają trzecią dobę walki o utrzymanie Wisły w wale, który podnieśli o już grubo ponad 1,5 metra i być może im się uda uratować swoje domy. To jest pozytywny przykład.

    No, niestety są negatywne przykłady, gdzie gapie przyglądają się, jak strażacy drugą czy trzecią dobę walczą z żywiołem i co jakiś czas wrzucają tylko krytyczne uwagi, przeszkadzając w prowadzeniu akcji ratowniczej. Takie miejsca też się zdarzały. W Warszawie jest sporo gapiów na wałach, ale ostrzegamy – wały są przede wszystkim miejscem dla służb ratowniczych.

    Ale mamy też takie pozytywne przykłady, jak wczoraj koło ZOO, gdzie mieszkańcy, widząc ciężko pracujących strażaków i żołnierzy układających worki z piaskiem, się przyłączali spontanicznie do tej pracy. I to jest właśnie ten przykład. Wszyscy powinniśmy się czuć odpowiedzialni za tę akcję, nie powinniśmy się biernie przyglądać, a tym bardziej naszym przyglądaniem się stwarzać utrudnienia dla prowadzonej akcji ratowniczej, a jeżeli możemy w czymś pomóc, to pomagajmy.

    K.G.: Tak na koniec, panie wojewodo, czy już pan wie, obserwując to, co dzieje się na Mazowszu wzdłuż Wisły, w których miejscach trzeba będzie natychmiast coś zrobić, kiedy woda opadnie?

    J.K.: Na taką analizę przyjdzie czas po całej akcji. Tak jak przeanalizowaliśmy bardzo dokładnie sytuację wezbrania zimowego, stworzyliśmy raport z rekomendacjami dotyczącymi także inwestycji, inwestycji w urządzenia ochronne, hydrotechniczne, tak i teraz po tym zagrożeniu powodziowym nasza wiedza o słabych miejscach na wałach ogromnie się wzbogaci. W jakimś sensie taka fala nietypowa, anormalna, która przechodzi w tej chwili przez Mazowsze, jest też testem dla wałów, pokazuje nam słabe miejsca, o których być może jeszcze przed tą falą nie wiedzieliśmy, które wcześniej się nie ujawniły, bo takich fal nie było. Oby w tych miejscach nie doszło do przerwań wałów, oby skończyło się tylko na przesiąkaniu, na wybiciach wody po drugiej stronie wałów. Takich miejsc jest już kilkadziesiąt w województwie mazowieckim. Im dłużej ta wysoka woda stoi, tym trudniejsza jest walka o utrzymanie wałów w tych miejscach, ale na razie nam się udaje. Oby tak było dalej. Takich miejsc jest coraz więcej, których nie znaliśmy, o których nie wiedzieliśmy. I to jest jakiś pożytek, który będzie dla nas drogowskazem przy kolejnych modernizacjach, ulepszeniach urządzeń ochronnych.

    K.G.: Dziękuję bardzo za rozmowę, dziękuję za wizytę. Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, gość Sygnałów Dnia.

    (J.M.)