Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 15.04.2010

"Kaczyński najbardziej warszawski z polskich polityków”

Według byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego decyzja o pochówku Lecha Kaczyńskiego na Wawelu niepotrzebnie wprowadza zamęt w obywatelach.

- Decyzje są podjęte i uszanujmy je – mówi w Jedynce. - Ale ci, którzy je podejmowali, nie uszanowali możliwej jedności Polaków w tej kwestii - komentuje.

Dziwi go, że "najbardziej warszawski z polskich polityków w swoją ostatnią podróż, jedzie do Krakowa”. - Był prezydentem Warszawy, urodził się tu, tu jego rodzice walczyli w Powstaniu, tu jest jego dzieło życia, czyli Muzeum Powstania Warszawskiego – mówi Kwaśniewski.

Świat pod wrażeniem

Kwaśniewski mówi, że rozmawiał z wieloma ludźmi na całym świecie w tych dniach. Są pod wrażeniem jak Polska dobrze sobie radzi w tych dniach. - Zarówno pod względem organizacyjnym, jak i na płaszczyźnie gospodarczej - mówił.

- Obecność najważniejszych polityków na pogrzebie, świadczy o tym, że Polska jest niezwykle cenionym partnerem i nie powinniśmy tego zmarnować - mówi. – Jest to sukces zarówno Kaczyńskiego, jak i pozostałych, którzy zginęli – dodaje.

O Komorowskim

Kwaśniewski radzi Bronisławowi Komorowskiemu, pełniącemu obowiązki prezydenta, aby w tym nadzwyczajnym czasie, jak najczęściej korzystał z konsultacji w ramach Konwentu Seniorów. Zaleca mu również konsultacje z opozycją.

W jego przekonaniu w wyborach prezydenckich wystartuje przynajmniej czterech kandydatów. - 20 czerwca, jako dzień wyborów prezydenckich, nie jest zły - mówi. - Jest dobry dla tych partii, które muszą znaleźć nowych kandydatów na prezydenta - dodaje.

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Były Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, pan Aleksander Kwaśniewski jest gościem Programu 1 Polskiego Radia.

    Aleksander Kwaśniewski: Witam państwa.

    K.G.: Dzień dobry, panie prezydencie. Pana kolega, były szef kancelarii, pana kancelarii, Ryszard Kalisz mówił wczoraj tu w studiu, że ja uważam, że pochowajmy najpierw naszych przyjaciół. Mówił to dlatego, że wszelkie decyzje polityczne należy jeszcze odłożyć, poczekać, że aż tak się nie spieszy.

    A.K.: No, i spieszy, i nie spieszy...

    K.G.: No więc właśnie.

    A.K.: Zgadzam się, że czas żałoby, pogrzebów, spotkań z rodzinami, spotkań w gronie przyjaciół to nie jest moment, w którym można prowadzić poważne dyskusje polityczne. No ale też nie ukrywajmy, że się o tym mówi. No, nie sposób, wiedząc, że... nie sposób milczeć, wiedząc, że kalendarz wyborczy jest bardzo napięty, że 20 czerwca prawdopodobnie będzie pierwsza tura wyborów, i to każe ugrupowaniom, które zostały w tak dramatyczny sposób osierocone, co najmniej myśleć, ja już nie mówię, że rozmawiać czy podejmować decyzje, ale myśleć o tym, co dalej.

    K.G.: Bronisław Komorowski, marszałek sejmu, pełniący obowiązki głowy państwa, przyzna pan, jest w takiej sytuacji... powiedzieć trudnej to tak jakby niczego nie powiedzieć tak na dobrą sprawę, bo pewne rzeczy zrobić musi, bo obligują do tego terminy, konstytucyjne terminy. No ale z drugiej strony musi także podejmować inne decyzje, które nie wszystkim się podobają.

    A.K.: Drodzy państwo, wszyscy znaleźliśmy się w sytuacji, której nikt się nie spodziewał, która na szczęście w jakimś stopniu jest przewidziana przez Konstytucję i polska Konstytucja w tych dniach naprawdę znakomicie się sprawdza. Ja rozmawiałem z wieloma ludźmi z zagranicy, którzy są pod wrażeniem, jak po takim szoku Polska jest jednak stabilna, że nie ma tutaj wątpliwości, kto co powinien robić, że ekonomicznie wszystko dzieje się normalnie, że wielkie uroczystości są organizowane, że bezpieczeństwo ludzi jest zapewnione, tych setek tysięcy, które krążą po Polsce w tej chwili ze względu na pogrzeby, na uroczystości, którzy stoją na ulicach Warszawy. Więc doceńmy ten fakt, że Polska jest w dobrym stanie i polska demokracja wykazuje sporą dojrzałość w tym momencie. To jest zasługa i władz, i tysiąca ludzi czy setek tysięcy, którzy pracują – policjantów, innych służb.

    Gdy chodzi o marszałka Komorowskiego, no, w żadnym swoim scenariuszu, jak sądzę, nie przewidywał, że będzie musiał pełnić obowiązki prezydenta. Z nich wynikają bardzo jasne zobowiązania, jak na przykład ogłoszenie daty wyborów i kalendarza wyborczego. Sądzę również, że jego obowiązkiem, nie bacząc na wszystkie wątpliwości, jest obsadzenie kilku co najmniej ważnych stanowisk, co już uczynił, gdy chodzi o Kancelarię Prezydenta i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, ale myślę, że także i w wojsku nie można zbyt długo czekać i zwlekać z obsadą stanowisk, tym bardziej że wszystkie najważniejsze stanowiska w Wojsku Polskim są w tej chwili wakujące. Oczywiście tam są pierwsi zastępcy, sprawy są w dobrych rękach, ale wojsko wymaga jasności, przejrzystości. Nie wiem, jak to wygląda w sprawie Narodowego Banku Polskiego, na ile tu jest pilność, gdy chodzi o podjęcie innych decyzji, ale te elementy wydają mi się w tej chwili najpilniejsze. I moja rada do marszałka Komorowskiego jest taka, aby we wszystkich tych kwestiach korzystać jak najszerzej z konsultacji czy w ramach Konwentu Seniorów, czy rozmów z najważniejszymi ugrupowaniami...

    K.G.: I uwzględniać zdanie opozycji.

    A.K.: Informować i uwzględniać, żeby nie było wrażenia, że oto jest wykorzystywana sytuacja nadzwyczajna po to, żeby jakoś przeprowadzić swoje czy pomysły kadrowe, czy pomysły polityczne. To będzie też test dla marszałka, który, jak wiadomo, kandyduje w wyborach prezydenckich...

    K.G.: No więc właśnie, ta sytuacja jest w ogóle jeszcze nieco bardziej skomplikowana, bo pełniący funkcję głowy państwa kandyduje na fotel głowy państwa.

    A.K.: No tak, no tak. Ale ja myślę, że można sobie z tym poradzić, ja bym tutaj w żaden sposób nie dramatyzował. To będzie test także na postawę pana marszałka, to na pewno będzie miało swój wpływ na wybory prezydenckie, na ocenę jego osoby. Wydaje mi się, że póki co także ta decyzja, żeby w sprawie terminu wyborów parlamentarnych dać głos opozycji, to są kroki we właściwą stronę.

    K.G.: No tak, ale ten głos opozycji może być tylko do pewnego momentu. Potem są terminy, panie prezydencie, o czym pan wspomniał.

    A.K.: Ale to już nawet marszałek nie ma wpływu na to. Jeżeli dwudziestego czy ze względu na kalendarz wyborczy termin jest dwudziesty czy... nie wiem, czy jeszcze jest możliwy trzynasty czerwca, to później już wchodzi ustawa o wyborach prezydenckich i ona precyzyjnie określa...

    K.G.: I jeśli ogłosi w ostatnim możliwym momencie, to wtedy musi być 20 czerwca.

    A.K.: 20 czerwca. No i wtedy... Co zresztą nie jest złym terminem, mówiąc wprost. Tu są jakby już trochę mówiąc bardziej szczegółowo tu są... dylemat właściwie jest taki: ostatni termin jest lepszy dla tych ugrupowań, które ze względu na tragedię nie mają kandydatów i potrzebują po prostu zwyczajnie więcej czasu, natomiast termin dwudziesty jest o tyle niedobry, że II tura prawdopodobnie jest w początku lipca, czyli już w takim tradycyjnym sezonie urlopowym.

    K.G.: No to przypomnijmy, że to nie jest kwestia tego, że partia decyduje o tym, kto będzie kandydatem, tylko trzeba jeszcze zebrać 100 tysięcy podpisów.

    A.K.: Ale w każdym wariancie należało zebrać te podpisy. Tu jest po prostu krótszy termin i to może być kłopot. Ale wie pan, efektem tego może być tylko tyle, że będzie mniej kandydatów, ale też nie sądzę, żeby ich w ogóle nie było, to znaczy jestem przekonany, że co najmniej cztery ugrupowania parlamentarne mają wystarczająco dobre struktury, żeby podpisy zebrać, czyli w moim przekonaniu minimum będzie czterech kandydatów, a to już oznacza wybór, to nie jest kwestia jakby uszczerbku dla systemu demokratycznego.

    K.G.: Zazgrzytała panu ta cisza żałobna?

    A.K.: Zazgrzytała, oczywiście, że tak...

    K.G.: W związku z decyzją o pochówku pary prezydenckiej na Wawelu?

    A.K.: Tak. Ja myślę, że trzeba przyjąć to, co zresztą rozsądni ludzie proponują w tej chwili, decyzje są podjęte i te uroczystości powinny się odbyć w sposób jak najbardziej godny, tym bardziej że chodzi tu i o zmarłych, i rodziny, i przyjaciół, ale także i o gości z zagranicy, którzy przyjadą i myślę, że nie ma co ich wprowadzać w nasze zawiłości wewnętrzne życia domowego w Polsce, choć powiem jasno – ja uważam decyzję o pochówku na Wawelu jako rzeczywiście niepotrzebnie wprowadzającą zamęt do takiego nastroju jedności narodowej. Było łatwe do przewidzenia, ja myślę, że i strona kościelna, i strona nazwijmy państwowa, mogły... czy rodzinna, mogły doskonale sobie wyobrazić, że to wzbudzi kontrowersje. A tym bardziej szkoda, że pochówek tu, w Warszawie, człowieka... mówię o prezydencie Lechu Kaczyńskim), człowieka tak z Warszawą związanego, jest czymś zupełnie naturalnym. Ja zresztą jestem zdumiony, że najbardziej warszawski z polskich polityków, czyli Lech Kaczyński, jedzie do Krakowa w swoją ostatnią podróż, podczas gdy on był i prezydentem miasta Warszawy, i urodził się w Warszawie, i rodzice tu walczyli w Powstaniu Warszawskim, i jego największe chyba dzieło życia, czyli Muzeum Powstania Warszawskiego, jest też tutaj. Więc... No nie wiem, ale jak mówię, decyzje są podjęte, uszanujmy je, natomiast niewątpliwie ci, którzy je podejmowali, trochę nie uszanowali tej możliwej jedności Polaków w tej kwestii. I szkoda. Myślę, że dzisiaj być może nawet mają jakieś tam wyrzuty z tego tytułu, ale stało się.

    K.G.: Panie prezydencie, w najbliższą niedzielę w Krakowie zjadą właściwie wszyscy możni tego świata, pojawią się na uroczystościach.

    A.K.: No, bardzo wielu, wszyscy może nie, ale bardzo wielu.

    K.G.: No, jeśli będzie Barack Obama, jeśli będzie Dmitrij Miedwiediew...

    A.K.: No i oczywiście prezydenta Chin brakuje.

    K.G.: ...jeśli będzie Nicolas Sarkozy. No, zostańmy w tej naszej takiej euroatlantyckiej sferze.

    A.K.: No więc... Tak jest.

    K.G.: A pan z doświadczenia wieloletniego o czym się rozmawia w takich sytuacjach?

    A.K.: Wie pan, ja...

    K.G.: Bo przecież dochodzi do rozmów prywatnych.

    A.K.: Dochodzi, tak, ale powiedzmy sobie jasno – obecność tak wielu głów państw na tym pogrzebie jest przede wszystkim wielkim oddaniem honoru Polsce i Prezydentowi Rzeczpospolitej. I to świadczy o tym, że my jesteśmy krajem znaczącym, ważnym i dla Unii Europejskiej, i dla NATO, ważnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, i ważnym dla Rosji, bo obecność prezydenta Rosji jest tu jakby najbardziej ciekawa z punktu widzenia politycznego, bo te nasze stosunki nie układały się najlepiej, ale jednocześnie ta druga tragedia katyńska ona nas bardzo zbliżyła, a było to przecież w kontekście jednak ważnego kroku ku pojednaniu premierów Putina i Tuska trzy dni wcześniej. Byłem na kilku pogrzebach, byłem na pogrzebie Hassana II w Maroku, byłem na pogrzebie prezydenta Klestila w Austrii, byłem na pogrzebie prezydenta Trejkowskiego w Macedonii, to byli prezydenci, którzy odeszli pełniąc... król, prezydenci, pełniąc urzędy. Byłem także na pogrzebie prezydenta, już byłego wtedy, Mitteranda w Paryżu. Uroczystości pogrzebowe nie są żadną wielką okazją do rozmów, dlatego że wszystko się odbywa w wielkim pośpiechu, te samoloty przylatują, odlatują, właściwie bardziej tu chodzi o gest i o hołd niż o jakąś możliwość rozmów. Nawet jeżeli w kondukcie maszerujemy ramię w ramię, to raczej w ciszy i raczej wspominając osobę zmarłego niż prowadząc jakieś poważne dyskusje polityczne. Tak że traktujmy to przede wszystkim jako gest...

    K.G.: Jako gest, jako hołd (...)

    A.K.: Jako hołd, to nie jest żaden szczyt polityczny, tu nie będą podejmowane żadne decyzje. Natomiast to, co powinno być powodem do naszej dumy, to fakt, że rzeczywiście Polska dzisiaj jest niezwykle cenionym partnerem i tym bardziej tego dorobku nie zmarnujmy. Tu jest wkład i prezydenta Kaczyńskiego, ale także tych innych, którzy zginęli na pokładzie, ale także tych, którzy w Polsce od 20 lat rządzili i którzy doprowadzili do stanu takiego, że jesteśmy w NATO, jesteśmy w Unii, jesteśmy traktowani jako kraj, którego nie da się ominąć zarówno w takich sytuacjach tragicznych, jak katastrofa i pogrzeb, ale wtedy też, kiedy trzeba podejmować decyzje o polityce, o bezpieczeństwie, o gospodarce, o zmianach klimatycznych i tak dalej, i tak dalej. Polska jest ważna i nie zepsujmy tej pozycji, nie zmarnujmy tego kapitału. To, myślę, byłby apel, pod którym Lech Kaczyński by się...

    K.G.: My sami, my, Polacy.

    A.K.: Polacy, my, Polacy, myślę, że to jest ten apel, pod którym Lech Kaczyński i z którym wielokrotnie na ten temat rozmawiałem, podpisałby się bez wątpliwości.

    K.G.: Dziękujemy bardzo, panie prezydencie.

    A.K.: Dziękuję bardzo.

    K.G.: Aleksander Kwaśniewski, były Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, gość Programu 1 Polskiego Radia.

    (J.M.)