Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 11.03.2010

Landsbergis: Litwini czują się zagrożeni

Były prezydent Litwy uważa, że Polacy chcą pozamykać litewskie szkoły w okregu wileńskim.

Mniejszość litewska w okręgu wileńskim czuje się niedobrze. Takie zaskakujące stwierdzenie wygłosił w "Sygnałach Dnia" były prezydent Litwy, a obecnie europoseł Vytautas Landbergis. Jego zdaniem, przede wszystkim zagrożone zamknięciem są litewskie szkoły. Lendsbergis mówi nawet o rosnącym polskim nacjonalizmie. W okręgu wileńskim Polacy stanowią większość.

Problemem Europy jest wspólna polityka wobec Rosji i jej polityki energetycznej - ocenia były prezydent Litwy, a obecnie europoseł Vytautas Landbergis. Polityk z goryczą przyznaje, ż niektóre kraje Unii Europejskiej działają niemal na niekorzyść tzw. nowych członków. - To duży sukces Rosji, bo rozbija jedność nawet NATO - mówi

Dziś dla Litwy ważny dzień. 20 lat temu ogłoszono niepodległość tego kraju. Z tej okazji w litewskim Sejmie zapowiedziano uroczysta sesje, w której weźmie udział wielu zagranicznych gości. Do Wilna przyjechał prezydent Lech Kaczyński.

*

  • Michał Żakowski: Czy Litwa może sama o sobie decydować, nie oglądając się na reakcję Rosji, swojego największego sąsiada?

    Vytautas Landsbergis: Możemy decydować nie oglądając w tym sensie, że nie pytając o zezwolenie albo o zgodę. Ale są inne sposoby wyrażać niezadowolenie albo niezgodę i przez to wpływać i usiłować ograniczyć naszą niepodległość. I to jest punktem programowym obecnego rządu Rosji, aby wzmacniać wpływy i ograniczać niepodległość sąsiada. Mamy konkrety: rura bałtycka, przyszła flota rosyjska, która będzie ochraniać tę rurę. No i Bałtyk jest aneksowany de facto, gdy Zachód z tym się zgadza, Polska trochę się nie zgadza, Litwa się nie zgadza, tu jesteśmy po jednej strony obrony własnego bezpieczeństwa. I to nie jest wymyślone, to nie jest teoria spiskowa. To są konkrety (...) albo na wodzie.

    M.Ż.: Pan mówi tutaj o niedawnej wizycie prezydenta Miedwiediewa i obietnicy sprzedaży Rosji okrętów desantowych zdolnych do szybkiego przerzucania wojsk i tak naprawdę zdolnych do przeprowadzenia interwencji z morza w każdym zakątku Europy. Panie profesorze, to w takim razie mam pytanie: jak Bruksela postrzega Litwę? Czy to jest w ogóle ważny region dla Europy?

    V.L.: No, nie jestem taki odpowiedzialny mówić z ramienia Brukseli...

    M.Ż.: Nie, ale pan jest europosłem.

    V.L.: Jestem świadkiem, przypatruję się. Jest różnie tam. Mamy teraz prezydenta Parlamentu Europy, Polaka, przyjaciela Litwy też, Jerzego Buzka, to z nim nie ma problemów, ale on nie jest też dyktatorem.

    M.Ż.: Ale czy na przykład kraje europejskie, kraje należące do Unii Europejskiej, a szczególnie ci więksi gracze czy ci najważniejsi gracze: Francuzi i Niemcy, czy oni rozumieją problemy energetyczne, problemy niezależności budowanej właśnie tutaj, na terenie Litwy?

    V.L.: Tu chyba jest największy problem Europy, nie tylko dla Litwy. Problem Europy jest polityka wspólna europejska wobec Rosji i wobec rosyjskiej polityki energetycznej. Rosja robi swoją politykę przez kraje poszczególne i stara się rozbić Unię przez różne interesy. Oto interes Francji sprzedać te okręty i wszystko, i pieniądz, a interes strategiczny, na to się patrzy nawet z wieży NATO. Moim zdaniem źle się patrzy. I takie sprawy powinny być uzgadniane z członkami tej organizacji, a nie narzucane. A to się robi. I to jest duży sukces Rosji rozbijać i Unię, rozbijać nawet NATO.

    M.Ż.: To gorzkie konstatacje w 20 lat po oderwaniu się Litwy od Związku Radzieckiego, zdecydowaniu o własnej niepodległości. Ale przejdźmy do Okręgu Wileńskiego. Ja ostatnio wyczytałem, że bardzo pan skrytykował Polaków na Litwie. Litewscy politycy rozważają wprowadzenie bezpośrednich wyborów merów i przy tej okazji powiedział pan o „problemie narastającego na Wileńszczyźnie polskiego nacjonalizmu i problemie mniejszości litewskich”. Przyznam szczerze, zaskakujące dla mnie stwierdzenie. Na czym polega „rosnący nacjonalizm polski”?

    V.L.: Jest sprawa mniejszości litewskiej na pewnych terenach i ta mniejszość czuje się niedobrze. Jest nielubiana, nie powiem, że niechętnie widziana. Szkoły w języku państwowym nie są lubiane przez samorządy.

    M.Ż.: Czyli istnieje obawa, że te szkoły z językiem litewskim po prostu zostaną zamknięte i będzie nauka tylko w języku polskim.

    V.L.: Te ogniska oświaty w języku państwowym będą zmniejszane i to już idzie. I (...) plany już są znane i stąd ten niepokój.

    M.Ż.: Panie profesorze, ten moment, kiedy podpisał pan akt o przywróceniu niepodległości Litwy, czuł pan odpowiedzialność? Czuł pan wagę tej historycznej chwili?

    V.L.: Oczywiście, ale to nie tylko ja byłem szczęśliwy, że doszło do tego, że tak dobrze i wszyscy głosowali za to, nawet ci komuniści i Polacy, zgodzili się nie głosować przeciwko, tylko się powstrzymać. I to już było dobrze.

    M.Ż.: Tutaj w parku w Wilnie jest popiersie Franka Zappy, amerykańskiego kontrowersyjnego muzyka. Pan jest muzykologiem z wykształcenia. Artysta powiedział, że jeżeli on ostanie w tym parku, to znaczy, że Litwa zdała test na demokrację. Zdała test na demokrację?

    V.L.: No oczywiście. Jeżeli chodzi o popiersie artysty znanego na świecie i gdy byli mecenasi albo ludzie, którzy chcieli tego pomnika. No proszę, rada Wilna się zgodziła na to, nie widząc tu nic złego, a jakże. Mamy też taki inny pomnik kontrowersyjny (...) taką straszną rurę z ziemi. I ludzie obrzydzają się: po co to jest? Ale niech się pomyśli o symbolice: jakaś straszna rura grozi nam. I gorsza od tej pokazywanej tu.

    M.Ż.: Rura rzeczywiście poraża, muszę powiedzieć. Kiedy idzie się nad rzeką Willą, nagle wyrasta z niej, z wody brązowa konstrukcja, powyginana rura ciepłownicza, która dwa, trzy metry dosłownie dalej wbija się w ziemię. No, to jest zaskakujące dla przybysza. Rura jest znienawidzona przez wilnian. A dla pana profesora Landsbergisa jest to metafora problemów energetycznych Polski, no i myślę, że Europy. Tak że tak wygląda rura i tak wygląda Wilno w Dzień Niepodległości.

    (J.M.)