Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 31.03.2010

Nowa komisja, nowy parlament, nowa wizja

Unia Europejska ma nową strategię rozwoju do 2020 roku. Polska ma się w niej dobrze - zapewnia w "Sygnałach Dnia" Janusz Lewandowski, komisarz Unii Europejskiej do spraw budżetu.

Zwraca uwagę, że program Europa 2020 będzie realizowany, i że jest to projekt bardzo ważny dla rozwoju europejskiej gospodarki, szczególnie wobec rosnącej konkurencji krajów azjatyckich.

Na uwagę, że poprzednie strategie Unii nie były realizowane Lewandowski zapewnia, że teraz ma być lepiej. - Choć zapadło się to wszystko pod ciężarem kłopotów kilku krajów członkowskich - mówi unijny komisarz. Przyznaje, że kryzys w Grecji może negatywnie wpłynąć na realizację wspólnej europejskiej strategii gospodarczej. I zgadza się, że dokument jest napisany językiem, który raczej odstrasza od jego czytania.

Janusz Lewandowski uważa, że w strategii uwzględniono polskie postulaty. - Europa ma kilka wąskich gardeł, co powoduje, że nie jest dobrze zintegrowana. - To sieć kolejowa, drogi, czy linie energetyczne - wylicza rozmówca Programu Pierwszego. I dodaje, że odczuwa to każdy, kto przyjeżdża do naszego kraju.

Komisarz UE podkreślił, że Polska dobrze wpisuje się w tę strategię i nie odstaje od innych państw europejskich. Zauważył, że polska gospodarka stoi najlepiej w Europie i że w związku z tym nasz kraj ma nawet prawo pouczać innych.

Europa 2020 zakłada między innymi lepszą koordynację krajowej i europejskiej polityki gospodarczej, zwiększenie poziomu zatrudnienia, zwiększenie wydatków na badania i rozwój oraz promowanie przyjaznej środowisku polityki UE.

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Teraz przenosimy się do naszego studia w Brukseli. Do jesieni tego roku kraje unijne Dwudziestkisiódemki mają przedstawić swoje narodowe plany realizacji nowej unijnej strategii gospodarczej „Europa 2020”. I właśnie na ten temat będziemy rozmawiać z Januszem Lewandowskim, komisarzem ds. budżetu w Komisji Europejskiej. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

    Janusz Lewandowski: Dzień dobry, witam. Nieco odmieniony głos, ale tu się w tej brukselskiej wieży Babel wszyscy nawzajem zarażali przeziębieniem i mnie też trafiło.

    K.G.: Klimatyzacja robi swoje.

    J.L.: Tak.

    K.G.: Co to jest owa nowa strategia gospodarcza „Europa 2020”?

    J.L.: Nowa Komisja, nowy Parlament, nowa wizja. I to taka, która ma być bardziej realna niż to, co ogłoszono w 2000 roku jako strategię lizbońską, która była pełna zaszczytnych celów, ale takich nieskwantyfikowanych, niewyraźnych. I dlatego wszystkie kraje szły sobie swoimi drogami, a strategia nie została zrealizowana. Teraz ma być lepiej, chociaż akurat zapadło się to wszystko pod ciężarem rozmaitych dramatów finansowych kilku krajów członkowskich. To jest coś, co się rozgrywa w cieniu Grecji, słabych wyników Hiszpanii i Portugalii i na pewno to będzie ciążyło nad wizją przyszłości.

    K.G.: „Europa 2020”, cała ta strategia ma trzy priorytety. Jeśliby je dosłownie przeczytać, to można by mieć kłopot ze zrozumieniem, o co chodzi, no bo na przykład jest taki punkt, który mówi: „Sprzyjanie włączaniu społecznemu, czyli wysoki poziom zatrudnienia i spójność gospodarcza, społeczna i terytorialna”. To jeden z punktów. A gdyby tak to przetłumaczyć na język zrozumiały dla mieszkańca jednego z krajów unijnych, to o co chodzi?

    J.L.: Ja powiem, jaki był rodowód. Otóż na początku ta strategia urodziła się w taki sposób, jakby pisał to ktoś, kto uważa, że Europa, zwłaszcza ta wschodnia część, ma wszystkie problemy już rozwiązane – transportowe, energetyczne i tak dalej – i w tej chwili ma się ścigać z Chinami, Stanami Zjednoczonymi w dziedzinie nowych technologii, zwłaszcza zielonych technologii. To akurat ta trzecia część, która rzeczywiście źle się tłumaczy na język polski, to jest tyle, ile kohezja, bo włączanie, czyli spójność rozumiana nie tylko społecznie, ale również gospodarczo, terytorialnie, to inaczej mówiąc kohezja, czyli spójność transportowa, energetyczna pojmowana na wszelkie sposoby. I to jest akurat na nasze życzenie, żeby ułatwić sobie później przekładanie tej strategii na sprawy finansowe. Ale ja się zgadzam, ten język jest ciągle takim językiem, który raczej oddala od ludzi niż przybliża.

    K.G.: Jest mowa o inteligentnym wzroście na przykład. Też nie bardzo wiadomo do końca, co to może znaczyć.

    J.L.: No właśnie, to akurat nie jest takie głupie, dlatego że...

    K.G.: Głupie nie jest, to sama nazwa wskazuje, ale takie trochę nieczytelne do końca.

    J.L.: Że chodzi o wzrost, który dla Europy szuka miejsca pośród w tej chwili w sposób widoczny tańszych rywali z Dalekiego Wschodu, zwłaszcza Indii, Chin. Ta nisza europejska w przyszłości będzie się lokowała w dziedzinie wysokich technologii, takiej pracy mózgowców raczej niż usługowców, bo te wszystkie domeny pracy niżej kwalifikowanej, łatwiejszej raczej przejmą Chińczycy czy rywale z innych kontynentów łącznie z Ameryką Łacińską. To są szczytne zamierzenia na rok 2020, oby to wyszło lepiej niż strategia lizbońska, która nie spełniła nadziei, bo przewidywała, że Europa stanie do rywalizacji zwycięskiej technologicznej ze Stanami Zjednoczonymi i to będzie widoczne w roku 2010.

    K.G.: Wspomniałem o tym, że do jesieni tego roku kraje unijne mają przedstawić swoje narodowe plany realizacji owej unijnej strategii. A jak Polska w tym przypadku ma wyglądać, jak wygląda, co proponuje?

    J.L.: Polska na razie wygląda relatywnie dobrze i chyba tak będzie przez najbliższe lata, to znaczy dla człowieka takiego jak ja, który pamięta wszystkie złe stereotypy na temat Polski, wszystkie uprzedzenia, że naród jest dzielny, poradził sobie z komunizmem, ale jak przychodzi pokój i trzeba się zabrać za gospodarkę, to może być problemem Europy, to było zbiorczo nazywane takim sloganem Polnische Wirtschaft, czyli mówiąc wprost – polska niegospodarność raczej niż gospodarność. No, w tej chwili jesteśmy jedyną gospodarką, która się rozwija w recesji, i dlatego mamy prawo nawet po raz pierwszy od czasu przekształcenia tego ustrojowego pouczać innych. Polska poucza, że rzeczywiście Europa nie jest scalona w sensie transportowym, telekomunikacyjnym, energetycznym, i będzie chciała, aby wyraźnym rysem tych planów na przyszłość, również planów finansowych, była budowa ponadgranicznych łączników transportowych, energetycznych, wszelkich, które rzeczywiście spajają Europę i zapewniają faktyczną solidarność w momentach kryzysu.

    K.G.: Danuta Huebner, była komisarz unijny, powiada, że w strategii zabrakło myśli, takiego zdania oto, że są kraje, które muszą zrobić więcej i którym trzeba bardziej pomóc. Jak rozumiem, ma na myśli Polskę. Czy zgadza się pan z tą opinią?

    J.L.: Nie, nie, nie, to jest pierwsza wersja, bo w tej chwili rzeczywiście zaczyna się od diagnozy, że nie tylko Europa jest dotknięta kryzysem, ale w tej Europie, w 27 krajach są różne problemy, różnego typu. Nie można mierzyć problemów Irlandii czy Holandii oraz Polski czy Bułgarii jedną miarą. To zostało jakby zauważone i dlatego to pokonywanie wąskich gardeł – tego się nie ocenia wedle jednej sztancy, sztancy gospodarki wysokorozwiniętej, opartej na usługach czy rynkach finansowych, czy gospodarki, która ma do pokonania właśnie takie wąskie gardła transportowe, które każdy podróżujący PKP czy polskim drogami zauważa.

    K.G.: Czyli my infrastruktura, my mapa transportowa, a inne kraje mogą mieć inne pomysły. No i jak to potem wszystko pogodzić?

    J.L.: No, Europa nigdy nie będzie zunifikowana, jednolita, to nigdy nie będą Stany Zjednoczone Europy, to będzie unikalny w skali światowej związek suwerennych państw rozwiązujących dużo problemów we własnym zakresie, natomiast do niektórych się będzie dokładała Unia Europejska i się dokłada w sposób widoczny, sądzę, że w Polsce również. Dla takiego kraju, jak Dania, w tej chwili istotny jest rozwój i samowystarczalność energetyczna oparta na odnawialnych źródłach energii, mogą sobie z tym już poradzić. Polska sobie jeszcze z tym nie poradzi, Polska musi sobie poradzić z problemem swego wielkiego bogactwa naturalnego, jakim jest węgiel, ale węgiel jako nośnik energii wyszedł z mody, bo oskarżany jest o to, że przyczynia się do ocieplenia klimatu. Tak że nie można znaleźć wspólnego mianownika w rozwiązywaniu tego typu problemów między Polską a Danią na przykład czy Skandynawią szerzej pojętą.

    K.G.: I ta myśl jest powszechna, jak rozumiem, wszyscy o tym wiedzą.

    J.L.: Nie, to dociera powoli, dlatego że jest taki nawyk u naszych kolegów zasiedziałych w Europie, żeby patrzyć w przyszłość pod kątem tych problemów, które oni rozwiązują już od czasu II wojny światowej, właśnie przestawianie się z brudnych technologii na czyste technologie, i nie zauważają, że nie ma takiej łatwej... łatwego skoku z takiego technologicznego nazwałbym to obrazowo: piekła technologii RWPG brudnych – węgla, stali – do rai czystych technologii, takich jak w Holandii czy w Danii. To musi zabrać trochę czasu, myśmy wykonali gigantyczny skok od czasu podpisania protokołów w Kioto, żadna część świata nie dokonała tak wielkiego skoku oczyszczającego środowisko i zmieniającego typ technologii, ale nadal nie możemy skoczyć dwa metry dziesięć, nie możemy w tej chwili przymierzać się do skoku na trzy metry, tylko musimy stopniowo powiększać te swoje parametry gospodarcze.

    K.G.: I tak na koniec powrót do początku naszej rozmowy, czyli do tego, co wydarzyło się w zeszłym tygodniu na szczycie brukselskim. Wiadomo – Grecja, kłopoty tego kraju. No, kłopoty to eufemizm zdaje się. Jak się czuje euro teraz?

    J.L.: No, euro trochę uspokojone, ale połowicznie, bo rzeczywiście cały ten zabieg jeszcze nie jest czytelny dla rynków finansowych, to znaczy ewentualna pomoc ostatniej instancji, ale wcześniej wypróbowanie Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Mnie to akurat nie martwi, no bo Grecja czekała na jakiś gest, rynki objawiały w postaci stóp procentowych wysoki poziom nieufności wobec przyszłości gospodarki greckiej i to ciążyło strasznie nad perspektywami euro i całej strefy obecnie 16 krajów, ale strefy, w której kiedyś musi się znaleźć Polska. Myśmy uczestniczyli w budowaniu czegoś, co się będzie rodziło, to znaczy takiego mechanizmu wzajemnej pomocy krajów strefy euro i czegoś na kształt rządu ekonomicznego strefy euro, bo kiedyś tam będziemy i powinniśmy co najmniej mieć głos w tej sprawie.

    K.G.: Dziękujemy za rozmowę. Z Brukseli dla Sygnałów Janusz Lewandowski, komisarz ds. budżetu w Komisji Europejskiej. Zdrowia życzymy.

    J.L.: Dziękuję. Przyjdzie wraz ze świętami.

    K.G.: Oby, wszystkiego dobrego na święta.

    (stenogram J.M.)