Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 31.05.2010

Zasady finansowania z UE będą prostsze

Z 25 do 50 tys. euro zostanie podniesiona granica dofinansowania, której rozliczenie będzie uproszczone.

Udało się też nie dopuścić do podwyższenia norm emisji CO2 powyżej zaplanowanych 20 procent.

Janusz Lewandowski, unijny komisarz do spraw budżetu i programowania finansowego zapowiedział to w "Sygnałach Dnia". Wyjaśnił, że tyle było skarg, częściowo zasadnych, iż Komisja Europejska postanowiła złagodzić procedury. Korzystają z nich głównie mali przedsiębiorcy.

Komisarz po raz kolejny uspokoił, że pomoc strukturalna dla Polski do 2013 roku nie zostanie zmniejszona. - Trzeba te fundusze wykorzystac z głową, bo to będzie argument na przyszżłość - dokończył Lewandowski w magazynie "Z kraju i ze świata".

Janusz Lewandowski ujawnił też, że udało się nie dopuścić do podwyższenia norm emisji CO2 powyżej zaplanowanych 20 procent. Bo były kraje, które ten limit chciały podwyższyć do 30 procent. - Europa jest mistrzem w narzucaniu sobie wyśrubowanych norm ekologicznych - zauważył rozmówca Jedynki. Wyjaśnił, że w dobie kryzysu i bez gwarancji, że pozaeuropejskie potęgi gospodarcze będą zaostrzonych norm przestrzegały, ich wprowadzenie nie miało sensu. Zaowocowałoby jedynie zwiększeniem kosztów i odpływem miejsc pracy poza Europę.

(ag)

  • Henryk Szrubarz: Wydarzenie na skalę europejską z udziałem ważnych polityków i ekonomistów, czyli Europejski Kongres Gospodarczy dziś rozpoczyna się w Katowicach. Łączymy się zatem z Katowicami. Halina Lichocka i jej gość.

    Halina Lichocka: Witam państwa. Naszym gościem jest Janusz Lewandowski, komisarz Unii Europejskiej ds. budżetu i programowania finansowego, dzień dobry.

    Janusz Lewandowski: Dzień dobry państwu i pani.

    H.L.: Coraz więcej rąk wyciąga się do unijnego budżetu z prośbą o wsparcie. Czy taka była idea wspólnego budżetu, żeby mógł rekompensować wszelkie wpadki i nieudolność zarządzania finansami, a teraz wszyscy muszą za to płacić, bo nie tylko ci zadłużeni, ci w kłopotach, ale zmusza to do oszczędności inne państwa Unii?

    J.L.: Budżet europejski, czyli mniej więcej 140 miliardów euro, jest rzeczywiście wyrazem europejskiej solidarności, ale nie był tworzony po to, żeby awaryjnie reagować na problemy rozmaitych dłużników europejskich, tylko po to, żeby inwestować w przyszłość, wyrównywać szanse, umożliwiać Unii Europejskiej być takim graczem na arenie międzynarodowej. W tej chwili rzeczywiście klimat się nieco zmienia z uwagi na kryzys na południu, czyli w obszarze Morza Śródziemnego. Na szczęście te ręce się wyciągają w stronę innych krajów członkowskich, czyli przewagę mają tzw. bilateralne, czyli krajowe pożyczki dla Grecji, a budżet jest gwarantem ostatniej instancji.

    H.L.: No, mówi się, że tak naprawdę to jest wsparcie nie dla Grecji, tylko dla francuskich banków, które są właścicielami obligacji.

    J.L.: Jedno i drugie, jedno i drugie. Na pewno to, że rzeczywiście francuskie czy niemieckie banki kupowały obligacje rządowe greckie, skłania rządy Francji i Niemiec, żeby interweniować, bo naruszony byłby po raz drugi, czyli po raz pierwszy w roku 2008/09, kiedy przyszedł kryzys zza Atlantyku, teraz z przyczyn greckich czy portugalskich, czy hiszpańskich byłby naruszony nie tylko podatnik niemiecki czy francuski, ale również system bankowy tych krajów. Dlatego skłonność do reakcji.

    H.L.: No właśnie, już w Niemczech opowiada się takie dowcipy, że jak przychodzi do restauracji Niemiec z Grekiem, Niemiec zamawia najtańsze dania, a Grek wszystko, co się da, z karty, a jak przychodzi kelner, to rachunek płaci Niemiec.

    J.L.: Jest w tej chwili moda na dowcipy o Grekach. Ja niechętnie je wypowiadam. Wiem, że przerobiono niegdysiejszy zły stereotyp Polaków, który mówił: „Jedźcie do Polski, tam są wasze samochody” na obecnie stereotyp o Grekach, czyli: „Jedźcie do Grecji, tam są już wasze pieniądze”, tak się w tej chwili mawia w paru krajach. Ale proszę pamiętać, że Grecja dała nam nie tylko obecne kłopoty, ale olbrzymi wkład kulturowy, demokrację, tradycję, wszystko to jeszcze tam w niektórych wypadkach stoi.

    H.L.: Ale zapytajmy o pieniądze, bo te interesują na przykład polskich przedsiębiorców. Wiemy, że pan ostatnio załatwił coś w Komisji Europejskiej, uproszczone zasady finansowania, przyznawania funduszy.

    J.L.: Tak, bo tyle było skarg na procedury, że rzeczywiście po takich rozległych konsultacjach przedstawiliśmy (...) uproszczone metody, głównie dla małych beneficjentów, bo oni rzeczywiście sobie nie radzili z procedurą. Na przykład do 50 tysięcy euro z dwudziestu pięciu rośnie taka pula, do której są bardzo uproszczone procedury, nie trzeba zakładać odrębnego rachunku bankowego na zaliczki, nie trzeba się rozliczać z oprocentowania tych zaliczek. No, jest ileś takich rzeczy, które nie wzięły się z naszej głowy, tylko z konsultacji.

    H.L.: Ale tych pieniędzy w budżecie unijnym nie zabraknie na fundusze strukturalne.

    J.L.: Do roku 2013 mamy gwarancje, w 2011, czyli zanim się skończy ta obecna perspektywa, jestem zobowiązany przedstawić wizję tego, co będzie w latach 2014–20. Jeżeli nie będzie jakiegoś trzęsienia ziemi czy inaczej mówiąc kuli śniegowej, która sprawi, że Europa... (nastąpiło zerwanie łączności)

  • *
  • Halina Lichocka: Naszym gościem jest Janusz Lewandowski, komisarz Unii Europejskiej ds. budżetu i programowania finansowego. Dzień dobry.

    Janusz Lewandowski: Dzień dobry państwu i pani.

    J.L.: Ważne pytanie, które zadają sobie członkowie Unii Europejskiej wobec kłopotów niektórych państw Eurolandu: czy w unijnym budżecie nie zabraknie pieniędzy na przykład na fundusze, czyli to, co najbardziej interesuje polskich przedsiębiorców?

    J.L.: W tej chwili mamy gwarancje do roku 2013, to jest zgoda pomiędzy 27 krajami. Te pieniądze nie są zagrożone, byle je mądrze wykorzystać, bo to wtedy jest argument na następne boje finansowe, jeżeli mądrze wykorzystujemy. A niedługo trzeba będzie przedstawić wizję tego, co będzie w latach 2014–20. Ja jestem świadom, że klimat w Europie się pogorszył, że sporo lęków, że budżet już w tej chwili staje się gwarantem pożyczek na szczęście w mniejszym stopniu niż pieniądze podatników tych bogatszych krajów, ale staje się gwarantem pożyczek dla krajów, które są w kłopocie. Więc ta rozgrywka o pieniądze nie będzie łatwa. Jeżeli jednak nie stanie się coś... Nie nastąpią jakieś bardziej dramatyczne wypadki finansowe, to sądzę, że Polska wyjdzie na swoje w tej następnej siedmiolatce.

    J.L.: Ma pan też dobrą wiadomość dla naszych przedsiębiorców: pod koniec ubiegłego tygodnia udało się panu coś załatwić w Komisji Europejskiej – prostsze będą zasady finansowania ze środków unijnych?

    J.L.: A to jest nie tylko oferta dla przedsiębiorców, tylko w ogóle dla beneficjentów, dla tych, którzy startują w konkursach, przedzierają się przez procedury unijne. Rzeczywiście jest pogląd uzasadniony, że to są nadmiernie skomplikowane procedury, więc zwłaszcza mali beneficjenci sobie nie radzą. Skoro sobie nie radzą i wynikało to jasno z rozmaitych konsultacji, no to zaoferowaliśmy uproszczenia, zwiększa się do 50 tysięcy, a więc dwukrotnie, do 50 tysięcy euro taka wielkość dotacji, która wymaga bardzo uproszczonych procedur, nie trzeba zakładać oddzielnych kont bankowych, nie trzeba się rozliczać z odsetek. Jest ileś tego typu ułatwień, które głównie powinny ułatwić życie małym beneficjentom, bo oni nie mają takiej aparatury, takiego oprzyrządowania, żeby się borykać z dużą biurokracją unijną.

    J.L.: W Polsce panuje takie przekonanie, że jednak sporo barier stawiamy sobie sami, że to nasi urzędnicy decydujący o rozpatrywaniu wniosków, decydujący o przyznaniu funduszy podnoszą te poprzeczki. Czy pan podziela tę opinię?

    J.L.: Tak jest, że 80% tego, co się nazywa fundusz europejski, budżet europejski, czyli te 140 miliardów euro, w 80% jest rozdysponowane przez kraje członkowskie albo w rolnictwie, albo w tym, co nazywamy funduszami strukturalnymi. I ja rozumiem, że każdy z tych krajów będący pod lupą obserwatorów, krytyków, recenzentów, audytorów, księgowych chce mieć możliwie przejrzyste zasady, co prowadzi niekiedy do przeregulowania, do utrudnienia jeszcze bardziej niż chciałaby centrala w Brukseli. Takie zjawiska widzimy w całej Europie. Były w Polsce, mam nadzieję, że w tej chwili ten bardziej żywy przepływ, który następuje w latach 2009, 10, pewnie 11 świadczy o tym, że to i owo uproszczono i po naszej stronie.

    J.L.: Nad polskimi firmami wisi jeszcze jeden bicz, to są normy ekologiczne, normy emisji gazów cieplarnianych. Ale ma pan tutaj niezłą wiadomość: udało się nie dopuścić do podwyższenia tych norm?

    J.L.: Czas kryzysu to nie jest czas na zwiększanie ambicji jednego kontynentu, czyli Europy, pośród innych kontynentów, bo rzeczywiście my jesteśmy mistrzem świata, jesteśmy czempionem jako Europa w nadawaniu sobie bardzo ambitnych celów ekologicznych. Natomiast to może być kosztowne dla przemysłu, zwłaszcza w czasie kryzysu. I dlatego takie próby, aby te redukcje sięgały głębiej niż 20% do roku 2020, czyli sięgały do 30%, nie uzyskały akceptacji również ze strony... z mojej strony, ale znalazło się paru chętnych i dlatego Unia na razie analizuje skutki kryzysu dla tych przemysłów, które emitują CO2, sporo tego na Śląsku przecież jest, chociaż mniej niż w epoce oparcia się wyłącznie o węgiel i stal, i w tej chwili trzeba zbadać, jak to się ma do konkurencyjności. Jeżeli Chiny czy Indie, czy Brazylia nie będą przestrzegały tak wyśrubowanych norm, no to może to się zakończyć odpływem miejsc pracy z Europy, a to chyba nie o to chodzi.

    J.L.: Dziękuję bardzo za rozmowę. Janusz Lewandowski, komisarz Unii Europejskiej ds. budżetu i programowania finansowego, był naszym gościem w naszym przenośnym studiu radiowym na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach. Następna relacja o 17.30.

    (J.M.)