Zdementował też informacje, według których Włodzimierz Cimoszewicz mógłby być kandydatem Platformy na prezydenta.
Gowin uważa też, że Lech Kaczyński nie powinien kandydować. - Dla pewnego spokoju debaty publicznej, dla jakości konfrontacji w wyborach prezydenckich chyba byłoby lepiej, gdyby PiS wystawiło innego kandydata niż Lech Kaczyński. Chyba byłoby to lepsze też dla samego Prawa i Sprawiedliwości - ocenił.
Poseł uważa, że PO powinna poczekać do marca z wystawieniem własnego kandydata. - Nie ma potrzeby, żeby już dziś ogłaszać nazwisko kandydata. Poseł uważa, że kandydatura Radosława Sikorskiego to otwarcie się na nowy elektorat, bo ma energię europejskiego polityka i przyciągnie młodych wyborców. Przyznał, że w partii większym poparciem cieszy się Bronisław Komorowski. - Ale my wybieramy prezydenta Polski, a nie Platformy - mówi rozmówca Programu Pierwszego.
Jarosław Gowin ma nadzieję, że Janusz Palikot wycofa się ze słów, jakie wypowiedział pod adresem żony Radosława Sikorskiego. - Koledze nerwy puściły - ocenił poseł PO. Palikot skrytykował żonę Sikorskiego Anne Applebaum, która jest dziennikarką Washington Post, że krytycznie wypowiadała się o Unii Europejskiej.
Krzysztof Grzesiowski: W naszym studiu poseł Jarosław Gowin, Platforma Obywatelska. Dzień dobry, panie pośle.
Jarosław Gowin: Witam serdecznie.
K.G.: Jest pan akurat po lekturze dzisiejszych gazet pełnych sondaży przed jesiennymi wyborami prezydenckimi, ale zanim o tych sondażach, słyszał pan o tym, że na początku grudnia ubiegłego roku, o czym donosi dzisiejszy dziennik Polska, Donald Tusk w rozmowie w cztery oczy miał zaproponować Lechowi Kaczyńskiemu, by obaj zrezygnowali z kandydowania na urząd prezydenta. „To napięcie między nami jest źle, coraz gorzej odbierane przez Polaków. Proponuję, żebyśmy je zdjęli z porządku dziennego i obaj nie kandydowali”.
J.G.: Nie słyszałem o tym, ale to nie jest scenariusz, który mógłbym wykluczyć, dlatego że Donald Tusk sam już wtedy był po tej wewnętrznej, jeszcze niezakomunikowanej nawet chyba współpracownikom bliskim decyzji o niekandydowaniu. I myślę, że rzeczywiście dla pewnego spokoju debaty publicznej, dla jakości konfrontacji w wyborach prezydenckich chyba byłoby lepiej, gdyby PiS wystawił innego kandydata niż Lech Kaczyński. Nawiasem mówiąc, chyba byłoby to lepsze także dla samego Prawa i Sprawiedliwości.
K.G.: W tym przypadku Lech Kaczyński miał odpowiedzieć, że to nie jest dobry pomysł. „W takim układzie ja tracę wszystko, a ty pozostajesz premierem”, koniec cytatu.
J.G.: Ja myślę, że polityk tej rangi co Lech Kaczyński nie powinien tego traktować w kategoriach osobistego zysku czy osobistej straty, tylko w kategoriach odpowiedzialności za państwo.
K.G.: Te sondaże, o których wspomniałem na początku naszej rozmowy, w Rzeczpospolitej i w Gazecie Wyborczej, w pierwszym przypadku, czyli Rzeczpospolita, Lech Kaczyński w I turze wyborów ma przewagę nad Bronisławem Komorowskim jednoprocentową. Swoją drogą ten sondaż nie uwzględnia osoby Radosława Sikorskiego.
J.G.: Zaskakujące.
K.G.: A z kolei w Gazecie Wyborczej sensacja – w I turze Komorowski remisuje z Lechem Kaczyński, Sikorski wygrywa zaledwie o 4 punkty procentowe w II turze, a Lech Kaczyński przegrywa z oboma. Interesujące, dlaczego Rzeczpospolita nie uwzględniła Radosława Sikorskiego. Czy Bronisław Komorowski jest aż tak pewnym kandydatem, że...?
J.G.: Nie, sprawa jest całkowicie otwarta. Te sondaże pokazują, że wynik wyborów bynajmniej nie jest przesądzony, jak to twierdzą niektórzy komentatorzy, to nie jest tak, że Platformie ten prezydent spadnie jak manna z nieba. To będzie trudna, pewnie brutalna kampania. Musimy wyłonić kandydata jak najlepszego. Na razie potwierdza się moje przekonanie, że tym najsilniejszym kandydatem po wycofaniu się z wyścigu prezydenckiego Donalda Tuska jest właśnie minister Sikorski.
K.G.: Czy w przyszłym tygodniu zarząd krajowy Platformy ma podjąć jakąś decyzję w tej sprawie? Mówi się o przyjęciu mapy drogowej. Jak to miałoby wyglądać?
J.G.: Sądzę, że to jest rozsądniejsze rozwiązanie niż wskazywanie kandydata już teraz. Powinniśmy uważnie wsłuchać się w opinię publiczną, powinniśmy przeprowadzić szerszą konsultację w szeregach partyjnych, dlatego ta propozycja Grzegorza Schetyny, żeby raczej wypracować mapę drogową, czyli sposób dochodzenia do wyłonienia kandydata, niż wskazywać go od razu, to jest dobre rozwiązanie.
K.G.: Pan by wolał raczej tak poczekać do końca marca zdaje się.
J.G.: Ja bym wolał poczekać. Nie ma pożaru, nie ma żadnego powodu, żeby Platforma wystawiała kandydata już teraz, tak jak pan redaktor powiedział, w II turze zarówno Radosław Sikorski, jak i Bronisław Komorowski zdecydowanie biją na głowę Lecha Kaczyńskiego, no ale zobaczymy, jakie będą sondaże innych potencjalnych kontrkandydatów.
K.G.: A jak w Platformie rozkładają się sympatie Bronisław Komorowski – Radosław Sikorski, kto za kim?
J.G.: Niewątpliwie Bronisław Komorowski jako polityk o ogromnym doświadczeniu i działający w Platformie właściwie od początku istnienia partii, cieszy się większym poparciem wśród członków zarządu czy parlamentarzystów, no ale my wybieramy nie prezydenta Platformy Obywatelskiej, tylko prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.
K.G.: Szeregowi posłowie, młodsi działacze wolą Sikorskiego?
J.G.: Myślę, że kandydatura Radosława Sikorskiego to jest taka kandydatura na otwarcie się na zupełnie nowy rodzaj elektoratu, na tych, którzy pewnie stając wobec alternatywy Lech Kaczyński – Bronisław Komorowski po prostu pozostaliby w domu, natomiast Radosław Sikorski ma w sobie pewną taką energię polityka europejskiego formatu i myślę, że on może przyciągać młody elektorat.
K.G.: Podobno istnieje obawa, że Bronisław Komorowski zacznie flirtować z Lewicą? Nie spotkał się pan z takim...
J.G.: Nie sądzę, zarówno Bronisław Komorowski, jak i Radosław Sikorski są politykami z tego mainstreamu, z tego centrum Platformy. Bronisław Komorowski zdecydowanie odcina się od tych plotek czy sugestii, że mógłby być prezydentem jakoś sprzyjającym Lewicy.
K.G.: Na pewno słyszał pan, ewentualnie czytał na blogu Janusza Palikota kwestię związaną z małżonką Radosława Sikorskiego Annę Applebaum. Jak pisze Janusz Palikot, jeżeli żona Radosława Sikorskiego będzie prowadziła inną politykę zagraniczną niż mąż, mąż–kandydat, no to jest pewien kłopot. Chodziło o jej wypowiedź związaną z nieobecnością Baracka Obamy na szczycie organizowanym przez Unię Europejską i z tym jej zdaniem, że skoro Angela Merkel i Nicolas Sarkozy nie chcą być realnymi przywódcami, a wybiera się jakieś dziwne postaci, których w Stanach się nie zna, no to taka nieobecność ma sens.
J.G.: Ja uważam, że te słowa Janusza Palikota nie powinny paść, bo w nich można się doczytać jakichś takich akcentów ksenofobicznych, a na jakąkolwiek formę ksenofobii nie ma miejsca w partii takiej jak Platforma.
K.G.: Może to wynika także z tego, że Janusz Palikot popiera Bronisława Komorowskiego, a nie Radosława Sikorskiego.
J.G.: Być może trochę koledze nerwy puściły. Mam nadzieję, że się z tych słów wycofa, a w każdym razie że nie padną już żadne podobne.
K.G.: Panie pośle, rozumiem, że jeśli padnie oficjalnie nazwisko któregoś z tych polityków, to jako że obaj pełnią konkretne funkcje państwowe, a więc marszałka sejmu i szefa resortu spraw zagranicznych, z tej funkcji będą musieli zrezygnować.
J.G.: Moim zdaniem powinni zrezygnować z tych funkcji, ale dopiero w momencie rozpoczęcia oficjalnej kampanii wyborczej. Do tego czasu ja byłbym zwolennikiem, żeby czy to minister spraw zagranicznych, czy marszałek sejmu piastowali swoją funkcję.
K.G.: No ale jeśli Bronisław Komorowski zrezygnuje, to wtedy pojawia się nazwisko, tak się składa, Jarosława Gowina jako kolejnego ewentualnego marszałka sejmu.
J.G.: Myślę, że to są takie plotki z kuluarów sejmowych. W każdym razie żadne rozmowy nie były ze mną prowadzone, wydaje mi się, że to jest scenariusz bardzo mało prawdopodobny. Zresztą tak jak pan redaktor zauważył i tak jak deklarowałem, ja akurat jestem zwolennikiem kandydatury Radosława Sikorskiego, chociaż oczywiście obie kandydatury są bardzo dobre.
K.G.: To w przypadku Radosława Sikorskiego mówi, że mógłby go zastąpić Włodzimierz Cimoszewicz.
J.G.: Ten polityk lewicy rzeczywiście w ostatnim czasie bardzo zbliżył się do Platformy. Jak kategorycznie dementuję takie plotki, że to on mógłby być kandydatem Platformy w wyborach prezydenckich. Nie ma żadnego powodu, żeby partia, którą od paru lat popiera połowa Polaków, nie była w stanie wyłonić kandydata na prezydenta ze swoich szeregów. Natomiast czym innym jest kandydat na prezydenta, a czym innym minister spraw zagranicznych, który może być takim typem eksperta, polityka–eksperta. Tutaj kompetencje...
K.G.: Czyli takie rozwiązanie wchodziłoby w grę.
J.G.: Takie rozwiązanie dla mnie byłoby trudne jako dla człowieka o poglądach ciągle jeszcze radykalnie antykomunistycznych, dla mnie ta linia podziału sprzed roku 89 jest linią zasadniczą, no ale to jest jeszcze możliwe do akceptacji.
K.G.: Anonsując pana wizytę w naszym studiu, mówiliśmy o pracy sejmowej komisji śledczej badającej tak zwaną aferę hazardową. Jest kwestia przedłużenia pracy tej komisji, no bo wiadomo, ten koniec lutego był chyba od początku nierealny. Co ciekawe, Prawo i Sprawiedliwość chciałoby do końca kwietnia i ten pomysł marszałek poparł. Co prawda przewodniczący komisji Mirosław Sekuła sugeruje koniec marca. Pan byłby za którym rozwiązaniem?
J.G.: Mnie się wydaje, że raczej koniec marca, bo tak naprawdę komisja straciła miesiąc, wtedy, kiedy niefortunnie wykluczeni z prac komisji zostali Zbigniew Wassermann i Beata Kempa. Natomiast widać wyraźnie, że te początkowe przymiarki, żeby przesłuchać bardzo dużą grupę świadków, że one są zbyteczne, że właściwie kontury spraw, a w każdym razie to, co da się ustalić w ramach komisji, która nie dysponuje pewnymi narzędziami, takimi, jakie są do dyspozycji prokuratury, że to już jest wszystko jasne.
K.G.: Chyba że – jak to pan określił – narzędzia przeciekną, to wtedy dysponuje.
J.G.: Te przecieki podważają autorytet państwa. Niedobrze się dzieje, że na przykład dzisiaj media spekulują, który to z posłów mógł stać za takim przeciekiem. Autorytet sejmu na tym cierpi.
K.G.: I ostatnia sprawa, także związana z przyszłotygodniowym posiedzeniem zarządu krajowego. Mają być zatwierdzone propozycje Platformy zmian w Konstytucji. One są różne, ale ja bym chciał zapytać pana o jedną ze zmian, której zdaje się ten projekt nie uwzględnia, a o tej zmianie rozmawialiśmy wczoraj tu w studiu z Krzysztofem Kwiatkowskim, ministrem sprawiedliwości i jeszcze prokuratorem generalnym. Chodzi o zapis konstytucyjny umiejscawiający prokuratora generalnego.
J.G.: Ja nie jestem pewien, czy takie rozwiązanie powinno mieć aż umocowanie konstytucyjne. Przez poprzednie 20 lat ta podległość prokuratora generalnego czy właściwie związek, połączenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości to owocowało uzależnieniem politycznym prokuratury. My zdecydowaliśmy się na rozdział tych funkcji, no ale zobaczymy, jak to będzie przebiegać w praktyce, bo ja z powagą podchodzę do argumentów krytyków, którzy mówią, że to grozi z kolei jakby popadnięciem w drugą skrajność, czyli przerodzeniem się prokuratury w coś w rodzaju takiej korporacji zawodowej nieczułej na potrzeby społeczne. W związku z tym wydaje mi się, że umocowanie konstytucyjne tego rozwiązania byłoby przedwczesne.
K.G.: Poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin, gość Sygnałów Dnia. Dziękujemy za wizytę i za rozmowę.
J.G.: Bardzo dziękuję.
(stenogram: J.M.)