Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 18.02.2010

Giertych próbuje być kukiełką i pacynką

Joachim Brudziński, poseł Prawa i Sprawiedliwości o rządach Platformy Obywatelskiej.

Platforma sobie nie radzi w rządzeniu - ocenia w "Sygnałach Dnia" Joachim Brudziński, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem, żeby odwrócić uwagę opinii publicznej od tego, że pojawia się coraz więcej problemów wywołuje się wrzawę medialną. A pierwsze skrzypce zaczął grać Roman Giertych - mówi poseł PiS.

- Roman Giertych próbuje być dzisiaj kukiełką w teatrze lalkowym Donalda Tuska i taką pacynką, która będzie realizowała scenariusz pisany przez Donalda Tuska - mówi Joachim Brudziński.

Dla posła Giertych nie jest wiarygodny. - Każda próba jego powrotu do polityki kończy się burzą - mówi rozmówca Programu Pierwszego. Brudziński ocenia, że Leppera i Giertycha nie ma w polityce dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu. - A Giertych gra w "drużynie Donalda Tuska" - mówi Brudziński. I wspiera Radosława Sikorskiego, z którym się przyjaźni.

Poseł PiS negatywnie ocenił także prace sejmowych komisji śledczych. Jego zdaniem, komisje powołane przez PO miały wykazać - jak powiedział - zbrodnie i przestępczą działalność Prawa i Sprawiedliwości - a nie wykazały nic. Ujawniono natomiast, że konstytucyjni ministrowie, wojewoda, dyrekcja Lasów Państwowych chodziły na pasku jednego biznesmena - mówi Joachim Brudziński.

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Joachim Brudziński, Prawo i Sprawiedliwość, nasz gość. Dzień dobry, panie pośle.

  • Joachim Brudziński: Dzień dobry.

    K.G.: Będzie złoto? Doczekamy się?

    J.B.: Wszyscy trzymamy kciuki, tym bardziej że jako młody dzieciak jeździłem na obozy sportowe do Kasiny i po prostu uwielbiam to miejsce.

    K.G.: O, to ma pan tam swoje prywatne związki.

    J.B.: Beskid Wysoki jest cudowny i wiem, że są cudowni ludzie. Justyna Kowalczyk jest cudownym człowiekiem, cudownym sportowcem, wszyscy za nią trzymamy kciuki. Ale liczymy, że może pojawią się i w innych dyscyplinach.

    K.G.: Od razu optymizm w narodzie by poszedł w górę pewnie.

    J.B.: Co daj Boże, potrzeba nam wszystkim na pewno takich pozapolitycznych radości.

    K.G.: Panie pośle, pochylmy się z troską nad pewnym zwrotem, nazywa to się „skowyt z politycznego niebytu”. Chodzi o Romana Giertycha, który powiedział, że Jarosław Kaczyński kazał zbierać kompromitujące informacje o politykach Platformy Obywatelskiej.

    J.B.: No, pan Roman Giertych rzeczywiście jest w politycznym niebycie. Dzisiaj funkcjonuje jako adwokat, mecenas, myślę, że dla polskiej polityki, jakości tejże polityki lepiej byłoby, żeby spełniał się właśnie jako prawnik, a każda próba powrotu do aktywności politycznej kończy się właśnie taką burzą. Jest to charakterystyczne również, że pan Roman Giertych próbuje być dzisiaj, jak to ktoś celnie określił, taką kukiełką w teatrze Donalda Tuska, w teatrze lalkowym, i taką pacynką, która będzie realizowała scenariusz pisany przez pana Donalda Tuska.

    I, panie redaktorze, to jest tak, że w momencie, kiedy afera hazardowa rozwija się w sposób bardzo niekorzystny dla Platformy i dla samego pana premiera, w momencie, kiedy pojawia się coraz więcej realnych problemów i to realnych problemów dla przeciętnego Polaka, obywatela, w momencie, kiedy mieszkańcy Podkarpacia, województwa śląskiego, Opolszczyzny z coraz większym przerażeniem patrzą na te topniejące w gwałtownym czasie zwały śniegu, a brak i środków finansowych, i zabezpieczeń przeciwpowodziowych, no to wywołuje się właśnie tego typu szopki.

    K.G.: Ale to nie pan Roman Giertych wywołał sprawę, przyzna pan.

    J.B.: A kto?

    K.G.: Zaczęło się od wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego dla tygodnika Newsweek...

    J.B.: Nie, proszę pana...

    K.G.: ...o Radosławie Sikorskim, że coś jest na rzeczy, a potem to już poszło.

    J.B.: Jarosław Kaczyński...

    K.G.: Jeden polityk powiedział swoje, drugi dołączył, trzeci powiedział i tak dalej, i tak dalej.

    J.B.: I to jest też zastanawiające, bo Jarosław Kaczyński...

    K.G.: A dominuje słowo „hak”.

    J.B.: No właśnie.

    K.G.: To, którego Jarosław Kaczyński nie użył w tym wywiadzie.

    J.B.: Nie użył. O, dziękuje, panie redaktorze, za tę bardzo ważną uwagę.

    K.G.: Bo nie użył.

    J.B.: To nie Jarosław Kaczyński użył tego słowa...

    K.G.: Ale powiedział: coś jest na rzeczy, to tajemnica, on nie powie, co to jest.

    J.B.: Jarosław Kaczyński w tym Newsweeku powiedział rzecz dalece bardziej wydawałoby się niosącą w sobie pewien ładunek emocji, a mianowicie Jarosław Kaczyński w tym wywiadzie stwierdził, że osobą wedle niego, według jego przekonania, odpowiedzialną za przeciek w aferze hazardowej jest premier polskiego rządu Donald Tusk. I proszę zwrócić uwagę...

    K.G.: To jest druga sprawa z tego wywiadu.

    J.B.: Proszę pana, tylko że ta sprawa w ogóle do opinii publicznej się nie przebiła. A co się przebiło? Przebiła się jakaś w atmosferze totalnej histerii opowieść o tym, że dwa lata temu, w momencie, kiedy był powoływany do rządu premiera Donalda Tuska Radosław Sikorski, prezydent Rzeczpospolitej informował prezydenta – i to jest fakt – o tym, że są...

    K.G.: Premiera.

    J.B.: Przepraszam, premiera. Są wątpliwości związane z tą nominacją. Jakie to są wątpliwości, ja tego nie wiem. Wiedzą to premier, prezydent...

    K.G.: No właśnie, i w tym jest problem, panie pośle.

    J.B.: Nie, tu nie problemu...

    K.G.: Trzy osoby podobno wiedzą.

    J.B.: Tu nie ma żadnego problemu, problem jest w czym innym. Problem jest w tym, że na potrzeby właśnie takiej wizerunkowej szopki, takiej propagandowej hucpy tworzy się obraz... Bo co jest paliwem dla Platformy Obywatelskiej dzisiaj, kiedy brakuje jej realnych sukcesów w zarządzaniu państwem? Dzisiaj, kiedy w sposób realny rosną ceny podstawowych artykułów żywnościowych, kiedy rośnie cena prądu, gazu, energii, kiedy maleją emerytury, kiedy rząd w żaden sposób nie może pochwalić się niczym dobrym, to co jest paliwem dla Platformy Obywatelskiej? Otóż paliwem dla Platformy Obywatelskiej jest wywołanie histerii antypisowskiej, jest powiedzenie, że oto Prawo i Sprawiedliwość – tak jak miało to miejsce w czasach, kiedy rządziliśmy – jest zagrożeniem demokracji.

    K.G.: A to znaczy, że co? Że Roman Giertych jest człowiekiem Platformy w tym przypadku?

    J.B.: A kogo?

    K.G.: Cytuję dzisiaj wywiad z Romanem Giertychem w dzienniku Polska. Na pytanie: „Jaki ma pan interes w tym, by pomagać Platformie?” Roman Giertych mówi (może niezbyt elegancko, ale jednak): „Guzik mnie obchodzi Platforma Obywatelska”.

    J.B.: Tak. Roman Giertych we współpracy z ministrem Gradem i przy cichej akceptacji premiera Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny zarządzał przez ostatnie miesiące mediami. To był ostatni przyczółek Wszechpolaków, Romana Giertycha – media publiczne. W momencie, kiedy został z tej koalicji medialnej usunięty, gra w drużynie Donalda Tuska. Jest to dla mnie oczywiste. Przyjaźni się, jest o fakt medialny, z Radosławem Sikorskim, wyciąga do niego rękę. Pamiętam media donosiły o esemesach, które sobie panowie wymieniali w czasach, kiedy właśnie Giertych przejął w mediach władzę w mediach publicznych, że trwa dorzynanie watahy. Dzisiaj, kiedy Sikorski jest w trudnej sytuacji, bo w ramach tych prawyborów oczywistym jest, że... prawyborów prezydenckich w Platformie Obywatelskiej, oczywistym jest, że nie jest faworytem Donalda Tuska ani najważniejszych w Platformie, no, Giertych próbuje mu pomóc. Tylko że co to ma wspólnego z realną odpowiedzialnością za państwo?

    Jeszcze raz podkreślę: Platforma sobie nie radzi z bieżącymi problemami, zarówno w polityce międzynarodowej, patrz: to, co się dzieje na Białorusi, to, co się dzieje w związku z Nord Streamem, z budową gazociągu, z próbą ograniczenia dostępności do portów w Szczecinie i w Świnoujściu. Czy Sikorski jako minister spraw zagranicznych w tej sprawie zabiera głos? Nie, milczy. Czy premier Donald Tusk zabiera głos? Milczy. Takich przykładów...

    K.G.: Na razie będziemy mieli pozew ze strony byłego premiera i kontrpozew ze strony byłego wicepremiera, tak się składa, że obaj z tego samego rządu.

    J.B.: I to jest to, co rzeczywiście Platformie Obywatelskiej służy, bo polityki nie powinno uprawiać się w salach sądowych. Tu zgadzam się z liderem mojej partii, który ma poczucie pewnego niesmaku i mówi o tym wprost w rozmowie z dziennikarzami, że wolałby tego pozwu nie składać, no ale jest granice pewnej podłości. Uważam, że Giertych te granice przekroczył.

    A od prawdomówności Giertycha, to przypominam, kiedy zapewniał opinię publiczną o tym, że nie spotykał się z Kulczykiem na Jasne Górze, później okazało się, że... później była tak zwana afera orlenowska, spotykał się. Giertych dla mnie nie jest wiarygodnym politykiem, tym bardziej że rzeczywiście jako osoba niezwykle ambitna musi strasznie przeżywać, że w polityce go nie ma. Tylko że, panie redaktorze i szanowni państwo, to, że dzisiaj nie ma w polityce Romana Giertycha i nie ma w polityce Leppera, to zasługa Jarosława Kaczyńskiego. A też charakterystyczne, że każdy, nawet Lepper, jeżeli będzie atakował dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość i Jarosława Kaczyńskiego, będzie miał otwarte drzwi, przynajmniej do niektórych mediów. Ja ze zdumieniem dowiedziałem się, że wczoraj jako autorytet bez mała w jednym z głównych wydań Faktów w TVN wystąpił właśnie Lepper, jako ten, który uwiarygadnia Giertycha. Więc nie zdziwię się...

    K.G.: Ktoś ich do tej polityki zaprosił, Andrzeja Leppera i Romana Giertycha.

    J.B.: Panie redaktorze, wyborcy, to parę milionów ludzi głosowało na Giertycha i na Leppera...

    K.G.: Ale koalicja była trójpartyjna, prawda?

    J.B.: No tak, koalicja była, bo my uszanowaliśmy to, że w polskim parlamencie znaleźli się przedstawiciele tych partii. Ale z satysfakcją mogę stwierdzić, że nie skorzystali z tej szansy. Z satysfakcją dlatego, że byli ludźmi nieprzygotowanymi do poważnej i odpowiedzialnej polityki. Dzisiaj są poza polityką, ale nie zdziwię się wcale, jeżeli na potrzeby walki z Prawem i Sprawiedliwością, z Jarosławem Kaczyńskim, z Lechem Kaczyńskim i na potrzeby ochrony Donalda Tuska część mediów stanie otworem dla Leppera i Giertycha. I nie zdziwię się wcale, jeżeli za chwilę na rozkładówce czy na czołówce Gazety Wyborczej pojawi się Giertych do spółki z Lepperem, którzy będą atakować Prawo i Sprawiedliwość. Mamy tego świadomość, ale robimy swoje. Za parę tygodni kongres Prawa i Sprawiedliwości, przedstawimy program. Wiem jedno – Polacy, pomimo tej medialnej, przepraszam za określenie, sieczki potrafią wyciągać...

    K.G.: Wrzawa to dobre słowo.

    J.B.: Wrzawa, tak, zdecydowanie, dziękuję za podpowiedź. Potrafią wyciągać odpowiednie wnioski. Wiedzą, że za rządów Jarosława Kaczyńskiego... rolnicy wiedzą, jakie były ceny pszenicy, jakie były ceny mięsa, jakie były ceny mleka. Przedsiębiorcy wiedzą, jak rozwijała się gospodarka. Pracownicy wiedzą, jak malało bezrobocie. A co dzisiaj? Dzisiaj jest właśnie ta medialna wrzawa, jest próba wywołania po raz kolejny histerii antypisowskiej, a realnych sukcesów w bieżącym zarządzaniem państwa Donald Tusk...

    K.G.: PiS może realny sukces odnieść w najbliższym czasie.

    J.B.: Prawo i Sprawiedliwość, panie...

    K.G.: Bo oto przeszedł wniosek o wydłużenie prac komisji hazardowej, a to pomysł PiS-u, wszystkie partie poparły. Więc tak z PiS-em nie jest źle, nie jest taki osamotniony w sejmie.

    J.B.: Nie no, my jesteśmy merytoryczną opozycją i prawda jest też taka, że wszystkie komisje powołane przez Platformę Obywatelską do tego, aby wykazać te wszystkie „zbrodnie” i „przestępcze” działalności Prawa i Sprawiedliwości, nie wykazały nic. To, co onegdaj zapowiadał minister jeszcze Ćwiąkalski, to, co zapowiadali najważniejsi politycy Platformy Obywatelskiej, że oto prokuratura, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wszystkie służby państwa były zaangażowane w to, żeby odsłonić i pokazać zbrodnie rządu Jarosława Kaczyńskiego, i co? I nic. A wystarczyło parę miesięcy i opinia publiczna dowiedziała się, że ministrowie konstytucyjni rządu premiera Donalda Tuska byli traktowani jak chłopcy na posyłki przez przedsiębiorców, że to za rządu Donalda Tuska można wyciąć trzy hektary lasu bez zgody Lasów Państwowych, że można kilkakrotnie przekraczać podczas prac inwestycyjnych granice państwa, może być nota dyplomatyczna ze strony Czech, i nic się nie dzieje, wszystkie służby, dyrekcja Lasów Państwowych, wojewoda, szef komisji finansów i minister sportu i inne ważne osoby chodzą na pasku jednego przedsiębiorcy, który prowadzi własną inwestycję. To są standardy Platformy Obywatelskiej. I kiedy komisja hazardowa to odsłania, no to wywołuje się histerię, to wtedy jak królik z kapelusza wyskakuje Giertych i snuje jakieś rewelacje, które oczywiście za parę tygodni okażą się funta kłaków warte.

    K.G.: Dziś przesłuchanie Marcina Rosoła o godzinie dziesiątej. Panie pośle, dziękuję. I dziękuję za to, że na antenie Programu 1 Polskiego Radia ujawnił pan swoje prywatne kontakty z Kasiną Wielką.

    J.B.: Pozdrawiam wszystkich mieszkańców Kasiny i wszyscy mam nadzieję trzymamy kciuki za Justynę Kowalczyk.

    K.G.: Dziękuję bardzo. Poseł Joachim Brudziński, gość Sygnałów.

    (stenogram: J.M.)