Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 18.02.2009

Bóle głowy nowego prezesa PZPN

Decyzje FIFA podejmie w maju, w jakim to będzie kształcie, ile miast dostanie na Ukrainie, ile w Polsce. Cieszę się, że to nie jest mój ból głowy.

Wiesław Molak: W studiu Grzegorz Lato. Dzień dobry, witamy w Sygnałach Dnia.

Grzegorz Lato: Dzień dobry państwu.

W.M.: Ile razy wtedy pocałował pana Andrzej Szarmach? Pamięta pan?

G.L.: No, kilkanaście. Ja jego też całowałem dość często.

W.M.: To już historia, piękna historia, ale historia. Teraz inna rola – prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Pamięta pan, panie prezesie, te słowa?

Pan trener Beenhakker ma zaufanie moje i całego zarządu i kierownictwa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Nasza współpraca na pewno będzie przebiegała pomyślnie. Mamy wspólnie do wykonania zadanie, przede wszystkim awans do Mistrzostw Świata w 2010 roku, i to jest w tej chwili najważniejszy cel.

No a tymczasem zamieszanie wokół trenera Leo Beenhakkera, który jednak przyjął pracę w Feyenoordzie Amsterdam. Dziś rzecznik klubu mówi: to wasza sprawa, jak to odbieracie i czy wierzycie nam, że rola pana Beenhakkera jest nieoficjalna i że nie zarabia on u nas ani centa. Z kolei Leo Beenhakker mówi tak: jeżeli uważacie, że moje zachowanie jest niesubordynacją, to lepiej będzie, jak odejdę. Zwolni pan Leo Beenhakkera, czy sprawy nie będzie?

G.L.: Panie redaktorze, to nie jest taka prosta sprawa z racji tego, że my mamy za miesiąc i dwa tygodnie dwa bardzo ważne mecze i w zasadzie nie zmienia się przed takimi meczami trenera. Liczę na 6 punktów, liczę na to, że rozmowę, jaką odbyłem z trenerem Beenhakkerem w Portugalii, gdzie mu powiedziałem wyraźnie, że nie ma żadnej zgody na żadnego społecznego, niespołecznego, rusza polska liga i jest co do oglądania, może któryś jeszcze z młodszych zawodników wyskoczy nam do kadry. Myślę, że trener Beenhakker jest pod kontraktem, tak że będzie rozmowa i musimy sobie pewne sprawy wyjaśnić. On podpisał kontrakt z nami, a czy społecznie, czy nie społecznie, jeśli chodzi o Feyernoord nie ma takiej zgody.

W.M.: A na przykład trener Ulatowski, który jest trenerem reprezentacji, a trenuje też GKS Bełchatów?

G.L.: Nie jest trenerem reprezentacji. Był, poszedł do Bełchatowa, jest trenerem, Bełchatów mu płaci cały jego kontrakt, Polski Związek Piłki Nożnej nie płaci mu ani złotówki i jest na każde wezwanie, tak jak inni trenerzy korzystali z trenerów reprezentacji, jak było zgrupowanie, przyjeżdża, tak jak był w Portugalii, na 10 dni.

W.M.: A szef wyszkolenia Polskiego Związku Piłki Nożnej Antoni Piechniczek, senator Rzeczpospolitej? Można łączyć te dwie funkcje?

G.L.: Powiem panu na pewno tak, bo to jest funkcja społeczna, jeśli chodzi o wyszkolenie w Polskim Związku Piłki Nożnej. Zresztą z takim doświadczeniem i z taką wiedzą, jaką ma Antoni Piechniczek, to myślę, że paru trenerów chciałoby osiągnąć takie sukcesy.

W.M.: No dobrze, a Kazimierz Górski, trener tysiąclecia, gdy był trenerem reprezentacji, doradzał ŁKS–owi Łódź.

G.L.: O, to były stare czasy, panie redaktorze...

W.M.: Ale był, prawda?

G.L.: Były takie czasy, tak.

W.M.: A Bogdan Wenta, trener reprezentacji Polski w piłce ręcznej Vive Kielce, kiedyś Magdeburg?

G.L.: Panie redaktorze, to tak możemy tych przykładów mnożyć, bo ostatnio...

W.M.: To dlaczego robi się taką wielką sprawę z tego, że Leo Beenhakker społecznie doradza swojemu ukochanemu klubowi Feyenoordowi Rotterdam?

G.L.: Panie redaktorze, jest taka kwestia, że pan trener zamiast oglądać na przykład polskich zawodników na ostatnim... niedzieli, pojechał oglądać swojego trenera i zawodnika, który chce kupić Feyernoord do swojego składu. Ja myślę, że niewystarczająco dość dobrze płacimy na dzień dzisiejszy trenerowi, żeby jednak zajął się polską reprezentacją, a z drugiej strony myślę, że klub, który się szczyci, jak Feyernoord, że jest to typowo profesjonalny, poukładany, jak chciałby zatrudnić trenera czy doradzać, powinien się niestety zwrócić do Polskiego Związku Piłki Nożnej, czy my wyrażamy na to jakąkolwiek zgodę.

W.M.: Ale trener Beenhakker mówi, że on w wolnym czasie to może robić to, co chce.

G.L.: No, ja mam właśnie pytanie: co to znaczy wolny czas?

W.M.: No to zada pewnie pan to pytanie.

G.L.: Oczywiście.

W.M.: A jak nie będzie tych 6 punktów z San Marino i Irlandią, zwolni pan Leo Beenhakkera?

G.L.: Panie redaktorze, na razie mamy dwa mecze i to jeden ciężki wyjazdowy w Irlandii, drugi mamy w Kielcach z San Marino. Myślę, że polska reprezentacja jest dobrze przygotowana na te dwa mecze i mam nadzieję, że te 6 punktów zdobędziemy i będziemy się liczyli dalej w grze, a tak jak już powiedziałem, jak pan przed chwilą puścił te słowa, że mamy wspólny cel, a tym wspólnym celem jest awans do Mistrzostw Świata w 2010 roku.

W.M.: Panie prezesie, a jaka jest ta umowa z trenerem, która leży w sejfie na Miodowej? Mają ją podobno poznać członkowie zarządu.

G.L.: Kontrakt jest, panie redaktorze, spisany, znam go bardzo dobrze, bo jako prezes musiałem go sobie przeglądnąć, jak to wygląda...

W.M.: I tam jest stanowczo napisane: „Nie mogę podejmować żadnej innej pracy, nawet społecznie"?

G.L.: No, panie redaktorze, no nie będziemy pewnych spraw, jeśli chodzi o kontraktowe, jest to jednak poufna sprawa między Polskim Związkiem Piłki Nożnej a trenerem Beenhakkerem.

W.M.: Ale czy jest taki zapis?

G.L.: Wie pan, jak nie z tej strony, to pan chce mnie z drugiej strony chce zajść. Nie ma takiego zapisu, mogę panu powiedzieć. Ale jest na kontrakcie Polskiego... jako trener reprezentacji Polski.

W.M.: Ale tego zapisu nie ma. Czy polscy trenerzy zazdroszczą Leo Beenhakkerowi pracy, płacy?

G.L.: Nie, ja myślę, że raczej nie, powiem panu. Myślę, że trochę niepotrzebnie jest...

W.M.: Nie chcieliby zająć jego miejsca?

G.L.: Nie, nie, trochę niepotrzebnie, panie redaktorze, jest przez niektóre media, bo tak nawet jak i wczoraj czytałem w jednej z gazet, że pan Antoni Piechniczek powiedział, że złapałby za krawat...

W.M.: Za krawat i kazał spie...

G.L.: No, niestety nie jest to prawdą, bo to już jest wymysł dziennikarza. Zresztą to prostował w TVN24 pan Antoni Piechniczek, jest to naprawdę bardzo kulturalny człowiek i trener i...

W.M.: Ale z Leo Beenhakkerem nie darzą się sympatią.

G.L.: No nie darzą się, ja myślę... nie darzą się wielką sympatią, z tym że myślę, że Antoni Piechniczek w sumie rzadko się wypowiada na temat Beenhakkera. Częściej się trener Beenhakker ostatnio wypowiada na temat Antoniego Piechniczka.

W.M.: Jak to jest, że najpierw nosi się trenera na rękach, z później odsądza się go od czci i wiary? Ja słyszałem takie opinie, że pan chce, żeby odwrócili się od Holendra piłkarze i kibice i wtedy będzie można śmiało powiedzieć: zrywamy kontrakt, do widzenia.

G.L.: No to znowuż wymysł, panie redaktorze, ze strony dziennikarzy, bo ja rozmawiałem z radą drużyny, rozmawiałem z trenerem, trener dobrze wie, że ma u mnie olbrzymie zaufanie, wie, czego ja chcę i co ja wymagam, w związku z powyższym ja mu powiedziałem uczciwie w Portugalii, że nie ma zgody, że na kawę sobie może pojechać do prezesa, rozmawiać sobie mogą o czym chcą, bo to jest jego sprawa, ale nie ma żadnych oficjalnych komunikatów, że trener Beenhakker będzie doradzał Feyernoordowi.

W.M.: I pan nie odpuści.

G.L.: Panie redaktorze, zdania nie zmieniam. Rzadko kiedy zdanie zmieniam, chyba że ktoś argumentami mnie przekona, że nie miałem racji.

W.M.: Jutro panowie spotkacie się w Poznaniu, ale rozmowy tej prawdziwej, męskiej nie będzie.

G.L.: Panie redaktorze, jadę jako gość zaproszony na mecz naszego jedynego rodzynka, jakim jest Lech Poznań, który gra w Pucharach, jest to chyba jeden z ważniejszych meczów dla Lecha Poznań. Będzie tam trener Beenhakker, na pewno zamienię z nim dwa słowa, ale rozmowa odbędzie się na Miodowej u mnie w gabinecie we wtorek około godziny 12.

W.M.: Beenhakker przyjedzie.

G.L.: A jak pan myśli, panie redaktorze? Ja jestem pracodawcą, a pan trener Beenhakker niestety jest pracownikiem.

W.M.: Co pan powie na początku?

G.L.: Dzień dobry.

W.M.: A później? Do widzenia?

G.L.: Nie, nie, w cztery oczy porozmawiamy sobie.

W.M.: Tuż po objęciu przez pana funkcji prezesa zapowiedział pan zmianę sposobu karania korupcji w polskim futbolu. Powiedział pan, że przede wszystkim należy karać ludzi, a nie kluby, a w ubiegłym tygodniu za pięć czynów korupcyjnych zdegradowana została drużyna Jagiellonia Białystok.

G.L.: No, panie redaktorze, to jest ta sytuacja, że są to sprawy sprzed 5–6 lat, bo to jest 2003/2004 rok. Tak że wie pan, najwyższy czas, żeby jednak prokuratura zamknęła pewne sprawy, bo ja tak patrzę na tę sytuację, to za chwilę jeszcze, za 5 lat, za 6 lat jeszcze coś tam wypłynie i będziemy znowuż rzucali kluby, gdzie jest problem, a takim problemem to było ostatnio w 2008 roku rozpoczęcie Ekstraklasy, gdzie nie wiadomo, czy wylatują dwa zespoły, czy zostają, czy (...)

W.M.: To kiedy to się wreszcie skończy?

G.L.: Ale to nie jest w gestii Polskiego Związku Piłki Nożnej, ja myślę, że będzie walne, które musi zdecydować, jest uchwała walnego, że do 30 czerwca tego roku jeszcze możemy wyrzucać kluby z ligi, z tym że tak jak powiedziałem, ja jestem za karaniem do spodu ludzi, bo na przykład w takiej Jagiellonii to żadnego człowieka z tamtych lat nie ma, panie redaktorze.

W.M.: No właśnie.

G.L.: To samo tyczy się Widzewa, który... to tyczy się innych klubów, (...) całkiem inne zmiany, a ludzi trzeba...

W.M.: To prezes nie mógł powiedzieć, że nie?

G.L.: No niestety jest to niemodne.

W.M.: A jak się pan budzi rano, to nie z drżeniem serca, że kogoś znowu zatrzymała CBA?

G.L.: No wie pan, już tak jestem przyzwyczajony...

W.M.: Tak jak my wszyscy, czyli tak będzie, tak?

G.L.: Tak.

W.M.: A nie żal panu tych młodych ludzi, ich rodziców, którzy się boją pójść na mecz? Bo jak widzą sędziego albo działacza, to mówią: ustawiony, przekupny, ile to jeszcze potrwa?

G.L.: Panie redaktorze, od 2005 roku nie ma takiej możliwości. Jak oglądam mecze Ekstraklasy czy nawet I Ligi, to nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek mecz czy ktokolwiek by próbował ustawić te mecze. Tu jest inny problem, bo tu jeszcze są te słynne zakłady buchalterskie, wie pan, tu jest problem.

W.M.: Piłkarze, trenerzy, działacze mogą spokojnie grać.

G.L.: Tak. I tu można z Hongkongu czy z innego kraju robić zakłady na polską ligę, wie pan.

W.M.: A dzieje się tak według pana?

G.L.: No, to jest problem nie tylko w Polsce, ale to jest problem ogólnoświatowy i nad tym też pracuje i FIFA, i UEFA. Zresztą będą podpisywane przez zawodników takie deklaracje, zakaz grania, i ich rodzin też, wie pan.

W.M.: Minęło sto dni, od kiedy objął pan funkcję prezesa PZPN. Na samym początku mówił pan, że pierwsze dwa zadania to będzie zmiana wizerunku Polskiego Związku poprzez utworzenie profesjonalnego biura prasowego i prawnego. Andrzej Stejlau miał być rzecznikiem na dwa tygodnie, tymczasem jest do dziś.

G.L.: Panie redaktorze, to nie jest taka prosta sprawa. Rozmawiałem z paroma osobami...

W.M.: Same trudne sprawy ma pan, panie prezesie.

G.L.: Nie, panie redaktorze, bo naprawdę trudne sprawy, bo jednak Polski Związek Piłki Nożnej jest pod takim obstrzałem, bo tak jak powiedziałem, jak powstaje nowy rząd, to dostaje sto dni. Ja nie dostałem nawet godziny czasu, bo zaraz w wywiadzie po wybraniu na prezesa już pierwszy atak to pani Olejnik mnie zaatakowała, bo Ukraina zawiesiła i mało brakło, a bym trzecią wojnę światową jednym słowem wypowiedział, czy Euro będzie w Polsce i na Ukrainie, czy tylko w Polsce i gdzie indziej jeszcze, powiem panu. Na dzień dzisiejszy będzie to Ukraina i Polska.

W.M.: Ale w Gazecie Wyborczej dziś czytamy: „Więcej Euro 2012 w Polsce, bo rząd Ukrainy wstrzymuje finansowanie mistrzostw do maja”, przygotowań.

G.L.: Takich spraw i takich sensacyjnych wiadomości to będzie im bliżej tego Euro...

T.M.: Tylko sensacyjna wiadomość, nic więcej.

G.L.: Tak, niestety, panie redaktorze, decyzje zapadną, w jakim to będzie kształcie, ile miast dostanie na Ukrainie, ile miast dostanie w Polsce, zapadnie w maju. I to podejmie UEFA i tu się cieszę z jednego – że to nie jest mój ból głowy, bo mamy 6 miast i myślę, że wszystkie 6 miast będą bardzo dobrze...

W.M.: Dobrze przygotowane.

G.L.: ...przygotowane, a wybór należy do UEFA.

W.M.: Nie marzy się panu taki zarząd: Lato, Szarmach, Kasperczak, Gadocha, Gorgoń, Żmuda, Maszczyk, Lubański, Tomaszewski, Ćmikiewicz, Boniek, Smolarek?

G.L.: No, ja myślę, że zarząd byłby dobry oprócz Jana Tomaszewskiego, no.

W.M.: A jednak.

G.L.: Jest to mój kolega z boiska, powiem panu, ale on od 15 lat o nikim dobrego słowa nie powiedział. Jak był prezes Dziurowicz, to był zły, jak był Listkiewicz, to jest zły, jak ja jestem, to też jestem zły i różne epitety, wymysły Janka pod moją osobą, ale ja tak patrzę z politowaniem na niego, wie pan, to już...

W.M.: Ostatnie już pytanie. Jak nie będzie tych 6 punktów, powtórzę jeszcze raz, w eliminacjach, zwolni pan trenera Beenhakkera, czy nie?

G.L.: No, decyzja będzie trudna. Zobaczymy, jak inne zespoły pograją, bo póki jesteśmy w grze, nie ma takiej możliwości, żebym trenera wymienił na dzień dzisiejszy. Choć...

W.M.: To pan go skrzyczy.

G.L.: Nie, nie, nie skrzyczę, panie redaktorze. Ja mam duży szacunek do trenerów trzeba powiedzieć, zresztą jakby nie było ma sukcesy trener Beenhakker, przecież to historyczny awans do Euro 2008, powiem, z wynikiem na tym Euro to jest inna sytuacja. Dzisiaj teraz gramy. Szkoda tylko mi jednego meczu – ze Słowacją, bo byśmy może trochę inaczej rozmawiali na dzień dzisiejszy. Zbrakło nam 4 minuty.

W.M.: Dziękuję bardzo, panie prezesie, za szczerą rozmowę. Grzegorz Lato, Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, w Sygnałach Dnia.

G.L.: Do widzenia państwu, dziękuję ślicznie.

(J.M.)