Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 27.02.2009

Znowelizujemy budżet, kiedy będzie pewność sytuacji

To nie jest zwykła ustawa, którą co trzy tygodnie można by zmieniać ze względu na opinię takich czy innych ekspertów lub komentatorów politycznych.
  • Jacek Karnowski: Naszym gościem jest Adam Szejnfeld, Wiceminister Gospodarki, Platforma Obywatelska. Dzień dobry, panie ministrze.

    Adam Szejfeld: Dzień dobry, witam serdecznie.

    J.K.: Panie ministrze, jak to jest z tą dziurą budżetową? Jest czy nie ma? Ministerstwo Finansów mówi: 1,5 miliarda złotych więcej wpływów za styczeń i luty, ale też z tego, co wyczytałem, Ministerstwo przyznaje, że wydało 16% więcej niż planowało.

    A.S.: No, z dziurami w Polsce to wiemy już jedno z doświadczenia: na ogół są one wirtualne, czyli dziura budżetowa to jest taki dobry temat do niemerytorycznej, wręcz politycznej dyskusji, nawet jeżeli w niej biorą udział ludzie, którzy z wykształcenia czy z doświadczenia mogą o sobie mówić jako o ludziach przygotowanych merytorycznie. Ja nie tylko dlatego, że jestem członkiem rządu, raczej ufam ministrowi finansów niźli komentatorom zewnętrznych, bowiem choćby z tego powodu, że trzeba mieć wgląd w te książki finansowe, mówiąc żartobliwie, żeby wiedzieć, jak jest.

    J.K.: Ale wierzy pan...

    A.S.: A minister finansów ma ten wgląd, więc wie.

    J.K.: Wierzy pan, panie ministrze, naprawdę, że wszystko jest w porządku z dochodami państwa?

    A.S.: Znaczy drodzy państwo, nikt przecież w dzisiejszych czasach nie sądzi, że są to fantastyczne, piękne czasy, w których nic nam nie grozi, kryzys jest gdzieś tam na świecie, a nie w Europie i nie ma tego skutku spowolnienia w Polsce. Spowolnienie jest, skutki negatywnym spowolnienia, oczywiście, są i będą w przyszłości trudności z osiągnięciem wpływów na poziomie zaplanowanym i to jest oczywiste. Adekwatnie do takiej sytuacji więc Ministerstwo Finansów najpierw, a potem rząd będzie musiał reagować. Natomiast nie można robić z doniesień medialnych jakby podstawy do tego, żeby w panice zmieniać cokolwiek.

    J.K.: To prawda, trzeba sprawdzać. Ale jest pytanie: czy rząd nie reaguje zbyt ospale? Innymi słowy czy nie jest konieczna teraz już szybko korekta budżetu, nowelizacja budżetu. Jarosław Kaczyński postawił wczoraj zarzut Platformie, że celowo zwleka z nowelizacją, by jakby przejść suchą nogą przez eurowybory, żeby nie ogłaszać drastycznych cięć narodowi przed prestiżowym głosowaniem.

    A.S.: Przykro mi, ale mam pogląd, że sprawa euro staje się dla Prawa i Sprawiedliwości nie przedmiotem bardzo poważnej dyskusji i wewnętrznej w partii, swojej partii, w PiS-ie, i przedmiotem dyskusji publicznej, w której od strony merytorycznej Prawo i Sprawiedliwość (...)

    J.K.: Ale to jest pytanie, panie pośle, przepraszam, bo to jest pytanie o nowelizację budżetu.

    A.S.: Ja wiem, ale w pytaniu znalazł się ten kontekst. Ja mam takie wrażenie, wie pan, drodzy państwo, że mamy taki stan, jak mieliśmy sprzed kilku lat, zanim Polska weszła do Unii Europejskiej, mieliśmy stan przed referendum w tej sprawie. Dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość nie może już znaleźć żadnych argumentów merytorycznych, ekonomicznych przeciwko wejściu Polski do strefy wspólnej waluty, więc próbując się odróżnić przed tymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, próbując się odróżnić od partii rządzącej, od Platformy Obywatelskiej, już nie mówi: nie dla euro, tylko mówi: tak, ale kiedy indziej. No i to są takie zagrywki.

    Natomiast wracając do nowelizacji budżetu. Budżet to jest świętość, znaczy ustawa budżetowa wobec pozostałych wszystkich innych ustaw powinna być jak najbardziej stabilna. To nie jest zwykła ustawa, którą co trzy tygodnie można by zmieniać ze względu na opinię takich czy innych ekspertów lub komentatorów politycznych. W związku z czym jeśli takie przesłanki nastąpią, to będzie trzeba podjąć decyzję, ale wtedy, kiedy będzie już pewność, że mamy sytuację...

    J.K.: To nie jest pewność, że nie będzie już wzrostu 3,7 PKB? To jest pewne.

    A.S.: Oczywiście, ale nadal sytuacja, musi pan przyznać, w Europie w związku z kryzysem, a skutek jest w Polsce, nie jest jeszcze tak stabilna, by powiedzieć ostatecznie, jak się ukształtuje poziom wzrostu PKB, poziom dochodów...

    J.K.: Czyli rząd liczy, że w drugim roku na przykład będzie odbicie, tak? Do góry wszystkie wskaźniki pójdą, zacznie się dziać lepiej w gospodarce.

    A.S.: Nie, ja bym nie podpisał się pod taką tezą. Sytuacja jest niedobra i musimy wobec tej sytuacji prowadzić adekwatną, ale przede wszystkim, podkreślę to słowo: spokojną politykę.

    J.K.: Panie pośle, rynek pracy... panie ministrze, rynek pracy, bezrobocie bije w miasta. Dziś pierwsza strona Rzeczpospolitej: kilkanaście miast – Mława, Olsztyn, Kraśnik, Stalowa Wola, Dębica, Ostrzeszewo – to wszystko są małe miasta, miasteczka właściwie, w których są fabryki zagrożone upadłością. W tych fabrykach pracuje 4 tysiące, 6 tysięcy, 8 tysięcy. Upadek takiej fabryki to jest jak eksplozja bomby, bo całe miasto pada, ludzie nie mają pracy, handel pada, usługi padają, wszystko się zwija i kurczy bardzo gwałtownie. Jak pomóc tym firmom?

    A.S.: Na szczęście...

    J.K.: Tym miastom.

    A.S.: Na szczęście nie mamy już takiego stanu jak za czasów PRL–u, że właściwie wszystkie miasta bazowały na jednej, dwóch firmach, gdy takie firmy..

    J.K.: To prawda, ale trochę takich jest, które wiszą na fabrykach.

    A.S.: Ale trochę zostało i oczywiście to są takie najbardziej newralgiczne miejsca pod względem reakcji na skutki kryzysu. Te miejsca powinny być pod szczególnym okiem, że tak powiem, baczeniem ministra pracy, samorządów regionalnych, a nie tylko lokalnych i powiatowych. I na pewno jeżeli chodzi o sytuację w tego rodzaju miejscach, rząd będzie działał w sposób szczególny, ale też nie zupełnie nadzwyczajny. Zakres możliwej pomocy, także pomocy publicznej, czyli dla firm, i pomocy społecznej, czyli dla pracowników bądź osób, które pracy nie mają w takich miastach, jest także uwarunkowane określonymi przepisami prawa. Każda reakcja musi być uzależniona od konkretnej, indywidualnej sytuacji w danej firmie bądź w przypadku danej grupy osób, które tracą pracę.

    J.K.: A opcje walutowe – czy rząd ostatecznie coś z tym problemem zrobi? No bo dwa razy na rządzie dyskutowano o tej sprawie. Premier Pawlak bardzo się zaangażował, jego propozycje jednak zostały, jak rozumiem, obalone. Czy będzie jakiekolwiek działanie w tej sprawie?

    A.S.: Analizy sytuacji z opcjami wyraźnie i dobitnie pokazały, że nie ma tutaj jednej prawdy, a jeżeli nie ma jednej prawdy, jednej rzeczywistości, to nie można jej rozwiązać jedną metodą, nie mówiąc już jakąś jedną uniwersalną, cudowną ustawą. Mamy w tej sprawie i sytuacje takie, gdzie ludzie w dobrej wierze, ale z braku wiedzy podpisywali te umowy, ale mamy takie sytuacje, gdzie przedsiębiorcy chcąc podlewarować sobie zyski, wierząc, że mogą kilkakrotnie nawet zarobić na tych opcjach, szli jak w kasynie, w ciemno, grając va banque. Trudno...

    J.K.: No, mówią, że byli zwodzeni, że nie uświadamiano im tego ryzyka.

    A.S.: Ktoś, kto przegra majątek swojego życia i wróci spłukany do domu, też żonie mówi podobne bajki. Więc trudno stosować te same metody wobec tych, którzy grali wręcz jak w hazardzie, i wobec tych, którzy są poszkodowanymi. Rząd tym drugim oferuje, deklaruje, mało – już stosujemy pomoc, przede wszystkim pomoc prawną. Ale nie tylko namawiamy tych poszkodowanych do...

    J.K.: Tyle że proces nie wstrzymuje egzekucji długu. I firma może upaść, można wygrać proces za rok, dwa...

    A.S.: To niekoniecznie w procesie... Oczywiście, można wnosić do sądu o zabezpieczenie i niekoniecznie musi być egzekucja natychmiastowa. Ale chcę powiedzieć, że niezależnie od tego prowadzimy rozmowy, rozmowy i z przedsiębiorcami, i z bankami, z sektorem banków, chcemy, zapowiadaliśmy to parę tygodni temu, chcemy doprowadzić do tego, żeby w sposób cywilizowany, z korzyścią i bez straty dla obu stron – i dla banków, i dla przedsiębiorców – doprowadzić do rozwiązania tego trudnego problemu. Im bardziej problemy są trudne, tym mniej powinno się je rozwiązywać przy fleszach kamer czy przy...

    J.K.: Ustawą? Czy będzie ustawa w tej sprawie?

    A.S.: Nie, nie, tak jak powiedziałem, chcemy...

    J.K.: Pomoc doraźna i punktowa.

    A.S.: Chcemy doprowadzić do renegocjacji między stronami umów, a tam, gdzie się nie uda, będziemy wspierać procesy sądowe.

    J.K.: Panie ministrze, jeszcze króciutko jedna sprawa. Słowacja ma euro. Pański rząd chce do euro, no ale Słowacja straciła polskich turystów, eksport nie jest tak korzystny jak polski eksport, bo nie było tej deprecjacji wartości, spadku wartości słowackiej korony, bo już jest euro. Czy Słowacja nie zapłaci za to euro przypadkiem drogo?

    A.S.: Nie, oczywiście, że nie, wręcz przeciwnie. Proszę zwrócić uwagę, gdy spojrzymy na prognozy wzrostu czy spadku produktu krajowego brutto dla wszystkich krajów Unii Europejskiej, to taki kraj na przykład, jak Irlandia jest plasowany na minus 5% wzrostu, taki kraj jak Wielka Brytania czy Republika Federalna Niemiec na około, prawie minus 3%, a taka Słowacja na około 3%, ale na plus. Pokazuje to... jest liderem aktualnie przemian mimo kryzysu. Pokazuje to, że ani podatek liniowy, ani euro Słowacji nie tylko że nie zaszkodziły, wręcz przeciwnie – pomogły.

    J.K.: Choć pewnie z ostateczną diagnozą trzeba jeszcze trochę poczekać.

    A.S.: No, jak zawsze.

    J.K.: Bardzo dziękuję.

    A.S.: Ja również.

    J.K.: Adam Szejnfeld, Wiceminister Gospodarki, Platforma Obywatelska. Dziękuję, panie ministrze.

    A.S.: Pozdrawiam państwa.

    (J.M.)