Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 26.06.2009

Życie i gospodarka odpowie, kto miał rację – rząd, czy my

Opowiadanie dzisiaj o tym, że jest jakiś rzetelny, uczciwy dialog urąga faktom, urąga prawdzie.

Wiesław Molak: W naszym studiu kolejny gość: Janusz Śniadek, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność. Dzień dobry, witamy.

Janusz Śniadek: Dzień dobry.

Henryk Szrubarz: Panie przewodniczący, dlaczego pana zdaniem rząd nie szanuje kompromisu, który został osiągnięty trzy miesiące temu przez pracowników i pracodawców, jeśli chodzi o pakiet antykryzysowy?

J.Ś.: Szerzej to omawiamy w uzasadnieniu, natomiast tak w kilku zdaniach mówiąc, bo to jest ewidentne, że rząd nie uszanował tego bardzo trudnego, ważnego i potrzebnego Polsce kompromisu między związkami a pracodawcami, ponieważ forsując pewne swoje rozwiązania, sposoby rozwiązania, owszem, odpowiadając na hasła zawarte w tym pakiecie, ale według swojej filozofii, zupełnie zachwiał tę równowagę, filozofię tych naszych racji. Tak najogólniej mówiąc, filozofia rządu jest mniej więcej taka: zero środków z budżetu na finansowanie tych rozwiązań...

H.S.: (...) kłopoty.

J.Ś.: Zero środków i danie pracodawcom instrumentów do przerzucania kosztów kryzysu, obciążania kosztami pracowników. Jeśli mówimy: solidarność na kryzys, to mówimy o solidarnym dźwiganiu ciężarów tego kryzysu przez pracowników, oczywiście, nie uciekniemy od tego, przez pracodawców, przez firmy, tu też nie ma ucieczki i widzimy coraz dotkliwiej i niektóre firmy tego doświadczają, ale i przez rząd, a więc przez państwo, przez budżet. I tutaj ta równowaga, solidarność w dźwiganiu kryzysu została zachwiana ewidentnie i dlatego o tym wołamy, krzyczymy, powtarzamy po raz kolejny, że zaniechania działań antykryzysowych będą z punktu widzenia budżetu i gospodarki droższe, będą nas wszystkich bardziej kosztowały niż ewentualny wysiłek sfinansowania niektórych z tych działań.

H.S.: No ale, panie przewodniczący, budżet to przecież my...

J.Ś.: Tak.

H.S.: ...składa się z pieniędzy płaconych z naszych podatków tylko i wyłącznie.

J.Ś.: Tak. Panie redaktorze, zarówno nasi eksperci, przedstawialiśmy tu wyliczenia, przykładowo w tym subsydiowaniu zatrudnienia, otóż ewidentnie z tych wyliczeń wynika, że pozostawienie jakby wzrostu bezrobocia samemu sobie, swobodnemu, niezajmowanie się tym jest z punktu widzenia budżetu na wprost droższe niż subsydiowanie, nawet jeśli będzie częściowo nieskuteczne, bo to nie zawsze, oczywiście, musi przynieść rezultat pozytywny, natomiast będzie to z punktu widzenia budżetu i gospodarki tańsze. Inne kraje doszły już dawno do tego wniosku i ten instrument jest tam powszechnie stosowany. W Polsce ciągle tego się nie robi i demagogicznie tutaj... oskarżając, oczywiście, nas tutaj o demagogię, ucieka się od tego rozwiązania, a tutaj jesteśmy zgodni – i pracodawcy, i związkowcy – zgodnym chórem mówimy, że potrzebne jest to rozwiązanie Polsce, że jest ono tańsze od zaniechań.

H.S.: A jeśli chodzi o już konkretne rozwiązania, to przecież w tym pakiecie antykryzysowym, który ma być przyjęty, płatne urlopy postojowe, elastyczne rozliczanie czasu pracy, umowy na czas określony zawierane na maksymalnie dwa lata?

J.Ś.: Panie redaktorze, dotknął pan tu jednego z bolesnych punktów. Właśnie ta stabilizacja zatrudnienia, czyli umowy na czas określony, w zasadzie to, co zrobiono, co zaproponował rząd w tym punkcie jest żartem, najdelikatniej mówiąc, żeby nie powiedzieć...

H.S.: Dlaczego?

J.Ś.: Bo zaproponowano rozwiązanie gorsze od stanu obecnego, od status quo. Rozwiązania, które się proponuje, mają dotyczyć wyłącznie nowo zawieranych umów. Owszem, dowolna ilość umów, ale nie dłużej jak na dwa lata. Znosi się obecną sankcję. Dzisiaj trzeba umowa ma być już umową na czas nieokreślony, czyli umową stałą. Znosi się tę sankcję, a więc dla osób, którym druga umowa wygasa w tym okresie dwuletnim, przesuwa się to w nieskończoność i po tych dwóch latach ma być jakby wyzerowany licznik, wszystkie umowy mają liczyć się od nowa. Więc przy zniesieniu tej sankcji i tych wszystkich zawirowań, o których mówię, to rozwiązanie jest dużo gorsze od zachowania status quo, dlatego traktujemy to jako wręcz żart i domagamy się wycofania w ogóle tego rozwiązania z tej ustawy. Nie z pakietu, z ustawy, bo ustawa zawiera tylko sześć rozwiązań.

Owszem, kilka innych idzie innymi ustawami. I jest szereg rozwiązań pozytywnych, ale te negatywy, które się pojawiają w tych proponowanych, no, rujnują ten kompromis, który został zawarty i – tak jak powiedziałem – dzisiaj generalnie zero pieniędzy z budżetu, pracodawców na jesieni instrumenty do przerzucania kosztów na pracowników, a ja przypomnę – w zeszłym roku w sierpniu, kiedy robiliśmy wielką manifestację pod hasłem ochrony poziomu wynagrodzeń, ochrony siły nabywczej, żeby chronić popyt, ten główny motor napędzający polską gospodarkę, obrzucono nas epitetami w rodzaju ignorantów. Dzisiaj nie ma ekonomisty, który by zgodnie nie potwierdził, że trzeba za wszelką cenę chronić popyt, ten motor polskiej gospodarki, natomiast nie robi się wiele, żeby ten popyt rzeczywiście chronić.

H.S.: A płatne urlopy postojowe?

J.Ś.: To rozwiązanie, subsydiowaniem zatrudnienia to nazywamy, tu rząd dołożył troszkę od siebie, jakby wrzucił to rozwiązanie postojowe subsydiowane z budżetu i to jest zjawisko dobre, natomiast generalnie polega to na zniesieniu tych standardów, które gwarantuje dzisiaj kodeks pracy. Tam kodeks pracy gwarantuje 60% wynagrodzenia zasadniczego, sprowadza się do poziomu płacy minimalnej plus dla firmy, jest taki, że ma być to subsydiowane z zewnątrz.

Natomiast problemem dla nas dużo większym jest to subsydiowanie częściowe, gdzie pracownik pracuje minimum na pół etatu więcej i daje mu się dopłatę do tej różnicy jakby tego pół miesiąca, kiedy stoi. Otóż okazuje się w tej konstrukcji, którą zaproponował rząd, dopłata na poziomie 0,7 zasiłku dla bezrobotnych, że dla osób mających niskie wynagrodzenie w bardzo szczególnej sytuacji mogą to być środki poniżej płacy minimalnej, a więc utraci on prawo potem do zasiłku, jeśli zakład ostatecznie padnie.

Ale w tym rozwiązaniu proponowanym przez rząd jest wiele innych w ogóle nierozwiązanych kwestii. Nie są rozwiązane kwestie emerytalne, wymiaru przyszłej emerytury, stażu do emerytury. Przy tych emeryturach pomostowych w ogóle w tym okresie okazuje się utraci się ten okres stażowy. Dalej – nierozwiązane są w ogóle kwestie wymiaru świadczeń urlopowych, lekarskich i tak dalej, no, mogę tu wyliczać ileś rzeczy absurdalnych, a podstawowych dla pracownika, którego ma to dotyczyć, których ta ustawa nie rozwiązuje w ogóle.

Próbujemy odpowiedzi na te pytania uzyskać od rządu. Próbowaliśmy w tej chwili otrzymać głos na komisjach, co gwarantował nam premier Pawlak, specjalnym pismem wystąpił do marszałków sejmu i senatu...

H.S.: No to macie taki głos przecież.

J.Ś.: Panie redaktorze, otóż oświadczam, że partnerzy społeczni, tutaj strona związkowa, owszem, ale pracodawcy też się zgadzają, że to, co się działo w poniedziałek, było absolutnie skandalem. Po pierwsze w ogóle nie dopuszczano do głosu, a jeśli się zdarzyło to raz czy drugi, to w ogóle nie udzielano jakichkolwiek odpowiedzi. Więc to, co było, było rzeczą oburzającą. I opowiadanie dzisiaj o tym, że jest jakiś rzetelny, uczciwy dialog, no, urąga faktom, urąga prawdzie.

H.S.: Panie przewodniczący, mówił pan o tym, że z budżetu nie ma co liczyć na pieniądze, ale przecież teraz czeka nas nowelizacja tego budżetu, mamy kryzys gospodarczy, trzeba będzie konstruować budżet na rok przyszły i tutaj też nie wiadomo, jak to będzie, natomiast łatwo na pewno nie, w związku z tym trudno cokolwiek oczekiwać od budżetu.

J.Ś.: Panie redaktorze, ja nie mówię, że tu są proste rozwiązania. Oczywiście, że jest to wszystko bardzo złożone, że wymaga trudnego kompromisu, ale powtarzam jeszcze raz – zaniechania będą jeszcze droższe. Dla nas wszystkich – dla pana, dla mnie, dla wszystkich podatników i dla budżetu. I powtarzamy to od miesięcy. Nie jesteśmy w stanie się z tym przebić. Być może... Ja powiem tak – tu się nie da opowiadać bajek. Tu życie, ta realna gospodarka za chwilę da odpowiedź na pytanie, kto miał rację. My w oparciu o doświadczenia wielu, wielu innych krajów, kolegów z innych krajów, związkowych, proponujemy czy zwracamy uwagę na pewne zjawiska, pewne rozwiązania, które za chwilę uderzą Polaków.

H.S.: No tak, nie da się opowiadać bajek, ale przecież istnieją też interesy branżowe, również i branżowych związków zawodowych i na przykład ostatnio słyszeliśmy, że te ustalenia wypracowane ze związkami zawodowymi, na przykład jeśli chodzi o górników, no, nie za bardzo im pasują.

J.Ś.: Panie redaktorze, ja mówię w imieniu ogólnopolskiego związku, mówię głosem jakby wszystkich wspólnym, solidarnie. I, oczywiście, my możemy tutaj się rozprowadzać, wrzucając pojedyncze głosy, tak jak są miliony Polaków i zawsze można znaleźć głos, który przeciwstawi się temu drugiemu. Natomiast to, co nas jakby najbardziej boli – to nie ma w tej debacie rzeczywistej troski i poszukiwania rozwiązań dających Polakom poczucie bezpieczeństwa, nie uszanowano kompromisu między pracodawcami a związkami i to jest faktem, na który być może zareagujemy wyjściem z komisji trójstronnej.

H.S.: I potem co? To już na koniec.

J.Ś.: No, później, jeśli to nie wstrząśnie czy nie zwróci uwagi, że w Polsce jest pozorowany dialog, no, pozostaną już nam tylko protesty.

H.S.: Kiedy zamierzacie tego rodzaju warunek postawić?

J.Ś.: W najbliższych dniach będzie decyzja po poniedziałkowym... komisji trójstronnej spotykamy się po raz kolejny z pracodawcami i określimy się definitywnie wobec tej ustawy i po tym zdarzeniu Solidarność podejmie decyzję, co robić dalej.

W.M.: Dziękujemy bardzo. Janusz Śniadek, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność, w Sygnałach Dnia.

J.Ś.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)