Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 25.03.2009

Sytuacja w Czechach szkodzi Polsce

Za nieco ponad 2 lata Polska będzie przewodniczyła w Unii. Z całą pewnością perturbacje dzisiaj w Czechach będą rzutowały na nasz wizerunek.

Jakub Urlich: Łączymy się teraz ze Strasburgiem, tam w studiu jest nasz następny gość: Adam Bielan, rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego. Dzień dobry, panie pośle.

Adam Bielan: Dzień dobry, panie redaktorze.

Henryk Szrubarz: Panie pośle, w jaki sposób upadek czeskiego rządu może osłabić czeskie przywództwo w Unii Europejskiej?

A.B.: No, w bardzo prosty, po prostu Czechy nie mają w tej chwili rządu, który by się cieszył większością, zaufaniem większości parlamentarnej.

H.S.: I co to może znaczyć dla Unii Europejskiej?

Z.B.: Czeskie przewodnictwo było krytykowane, zanim stało się ciałem. Przypomnę, że Francuzi nie kwapili się do tego, żeby przekazać władzę w Unii Europejskiej krajowi z Europy Środkowo–Wschodniej...

H.S.: No właśnie, ale głównie krytykowali Francuzi i prezydent Francji Sarkozy.

Z.B.: To prawda. I Czesi zapewniali, że półrocze kierowane w Unii Europejskiej, kierowane przez nich przebiegnie w miarę spokojnie, tymczasem się okazało, że nie uniknięto zawirowań politycznych. Jak wiadomo, rząd Mirka Topolanka upadł ze względu na to, że czterech posłów, którzy dotąd wspierali ten gabinet, nagle zdecydowało się głosować za wotum nieufności. To jest zachowanie, myślę, nie do końca racjonalne. No i mamy problem. Ja nie przypominam sobie sytuacji, w której kraj, który sprawuje przewodnictwo, nagle traci rząd cieszący się większością parlamentarną. Z całą pewnością to wpłynie na rozmaite decyzje. Dobrze, oczywiście, że to się stało już po szczycie w Unii Europejskiej w Brukseli, ale z całą pewnością kolejne 3 miesiące będą bardzo emocjonujące niestety.

H.S.: No ale komunikat Topolanka wydany w Brukseli w imieniu prezydencji Unii Europejskiej głosi: obecnie ta sytuacja nie ma wpływu na rolę przewodniczącego Rady Europejskiej. Czy to jest dobra mina do złej gry?

Z.B.: Myślę, że to jest niestety dobra mina do złej gry. Trzeba pamiętać, że w tej chwili mamy do czynienia z kryzysem nie tylko finansowym, ale gospodarczym, który opanował również Unię Europejską z jednej strony, z drugiej strony mamy bardzo ważne priorytety tej prezydencji, które nie zostały do końca spełnione, przede wszystkim uniezależnienie całej Unii od dostaw gazu z Rosji. Czesi postawili sobie za zadanie doprowadzenie do sfinalizowania budowy, projektu budowy gazociągu Nabucco choćby. Udało się na ten projekt wyasygnować podczas ostatniego szczytu w Brukseli 250 mln euro, ale to jest wciąż za mało, żeby marzyć o tym, żeby ten projekt powstał. Przypomnę, że koszty budowy tego gazociągu są szacowane na 8 mld euro. No i z całą pewności osłabienie pozycji, osobistej pozycji premiera Topolanka nie będzie służyło realizacji tych celów, które Czesi sobie postawili kilka miesięcy temu. To szkodzi, oczywiście, wizerunkowi całego regionu, nie tylko Czech, ale pamiętajmy, że za nieco ponad 2 lata Polska będzie przewodniczyła w Unii Europejskiej. Z całą pewnością perturbacje dzisiaj w Czechach będą rzutowały na nasz wizerunek. Mam nadzieję, że premier Topolanek i prezydent Vaclav Klaus, do którego w tej chwili należy inicjatywa polityczna, dosyć szybko wyjdą z tej nie najlepszej sytuacji.

H.S.: Panie pośle, Ludwik Dorn powiedział á propos wyborów do Parlamentu Europejskiego i list Prawa i Sprawiedliwości, do list wyborczych do Parlamentu, że ta lista PiS-u jest nędzna, wiele środowisk w partii się z nią po prostu nie zgadza. Co pan na to?

Z.B.: No, Ludwik Dorn zaznaczył przed tymi sformułowaniami, że mówi to trochę żartobliwie, to po pierwsze. Po drugie – ja przypomnę, że Ludwik Dorn krytykując władze Prawa i Sprawiedliwości, przede wszystkim prezesa Jarosława Kaczyńskiego, ale nie tylko jego, zaznacza, że gdyby okazało się, że Prawo i Sprawiedliwość zdobyłoby dobry wynik zarówno w wyborach do Parlamentu Europejskiego, jak i w wyborach do sejmu, to on musiałby się wycofać z polityki. Więc jak rozumiem, Ludwik Dorn w tej chwili kibicuje naszym konkurentom i modli się o jak najgorszy wynik Prawa i Sprawiedliwości, bo w przeciwnym wypadku okazałoby się, że nie ma racji i musi z polityki odejść. Więc bardzo sceptycznie podchodziłbym do wszystkich rad, których udziela nam dzisiaj właśnie ten polityk.

J.U.: Dlaczego musiałby odejść z polityki?

Z.B.: No, to są jego słowa. Okazałoby się bowiem, że się myli. Rzeczywiście postawił pewne kwestie na...

H.S.: No dobrze, panie pośle, ale wszystkim członkom Prawa i Sprawiedliwości podoba się skład listy do Parlamentu Europejskiego?

Z.B.: Panie redaktorze, nie przeprowadzaliśmy żadnych badań w tej sprawie, natomiast z całą pewnością można akurat dzisiaj powiedzieć, że PiS nie miał tak dobrych notowań w badaniach opinii publicznej jak dzisiaj od momentu wyborów w 2007 roku. Z drugiej strony nasz główny konkurent, czyli Platforma, nie miała tak złych notowań od listopada 2007 roku i z całą pewnością jest to wynik...

H.S.: Ale każda partia by sobie winszowała takie „złe” notowania – 50% poparcia jednak, około 50%.

Z.B.: No, w badaniach Rzeczpospolitej 48 i spadek w ciągu zaledwie dwóch tygodni.

H.S.: No tak, koło 50% jednak.

Z.B.: Spadek w ciągu dwóch tygodni o 10 punktów procentowych. Ja przypomnę, że zaledwie kilkanaście dni po wyborach w 2007 roku średnia notowań PiS-u to było 24%, a w tych wyborach dostaliśmy 32%. To pokazuje skalę niedoszacowania naszego ugrupowania w sondażach. Ale nie oszukujmy się, panie redaktorze, najważniejsze dla wszystkich partii są wyniki wyborów, a nie wyniki w sondażach, i ja jestem przekonany, że te wyniki wyborcze w wyborach choćby do Parlamentu Europejskiego będą znacznie lepsze niż w dzisiejsze sondaże.

H.S.: No tak, ale jeśli chodzi o listy do Parlamentu Europejskiego, czy PiS zmienia w tej sprawie taktykę i na przykład pozwoli części posłów kandydowanie do Parlamentu? Poza jednym wyjątkiem – Zbigniewa Ziobry?

Z.B.: O tym, ilu posłów będzie mogło kandydować do Parlamentu Europejskiego, bo posłowie na pewno będą na naszych listach, choćby pan poseł Zbigniew Ziobro, którego pan wymienił, zdecydują władze Prawa i Sprawiedliwości. Z całą pewnością nie zmienimy naszych kryteriów, którymi kierujemy się przy tworzeniu tych list, a więc przede wszystkim chodzi o kryterium merytoryczne. Będziemy chcieli wysłać do Parlamentu Europejskiego osoby, które mają doświadczenie w pracy w instytucjach międzynarodowych, które znają języki choćby, tak żeby kadencja w Parlamencie Europejskim nie służyła nauce, a żeby te osoby dobrze wypełniały swój mandat.

J.U.: Panie pośle, wczoraj Janusz Palikot z Platformy Obywatelskiej zawiadomił ABW o prawdopodobieństwie popełnienia czynu zabronionego godzącego w porządek konstytucyjny RP. Chce zbadania, czy jest tajna umowa między PiS-em i Radiem Maryja – za czołowe miejsca na listach wyborczych w Łodzi i Lublinie dla osób wskazanych przez Tadeusza Rydzyka czas na antenie toruńskiej rozgłośni. Jest taka umowa?

J.B.: Ja widzę pewną prawidłowość – gdy tylko pojawiają się w mediach jakieś informacje niekorzystne dla... osobiście dla Janusza Palikota (przypomnę, że wczoraj takie informacje dotyczące jego majątku się ukazały), to wówczas Janusz Palikot staje na głowie, wprost staje na głowie, żeby odwrócić uwagę mediów od swojej osoby, od swoich problemów. Przecież to zawiadomienie jest kabaretowe i myślę, że Janusz Palikot, jeżeli mówi serio, to powinien zgłosić się przede wszystkim do lekarza psychiatry, a nie angażować uwagę opinii publicznej tego rodzaju bzdurami.

H.S.: Ale faktem jest, panie pośle, poparcie Radia Maryja dla Prawa i Sprawiedliwości, jeśli chodzi o wybory do Parlamentu Europejskiego.

J.B.: Trzeba pytać władze Radia Maryja, czy Prawo i Sprawiedliwość popierają. Jeżeli tak, to zapewne wynika to ze względów merytorycznych. Prawo i Sprawiedliwość jest w tej chwili jedyną poważną siłą na scenie politycznej, która może reprezentować elektorat patriotyczny, ludzi, dla których to, w jaki sposób jesteśmy reprezentowani w Parlamencie Europejskim, w jaki sposób walczymy o polskie sprawy w Parlamencie Europejskim są ważne. Nie sądzę, żeby było uprawnione mówienie, że doszło tu do jakiegokolwiek handlu.

H.S.: Znaczy inne ugrupowania nie są dość patriotyczne, panie pośle?

J.B.: Słucham?

H.S.: Inne ugrupowania nie są patriotyczne?

J.B.: Nie, inne ugrupowania stawiają przede wszystkim na kwestie ogólnoeuropejskie. Prawo i Sprawiedliwość nie ukrywa, że nasza reprezentacja w Europie, nie tylko w Parlamencie Europejskim, ale w Komisji czy w Radzie Unii Europejskiej, powinna przede wszystkim walczyć o polskie sprawy. W przypadku innych ugrupowań bardzo często mowa jest o jakimś ogólnoeuropejskim interesie, z którego niewiele wynika.

H.S.: Panie pośle, jeszcze wracając do tych list do Parlamentu Europejskiego, czy Jacek Kurski zna języki obce?

J.B.: Nie wiem, o to trzeba pytać pana posła Kurskiego. Ja pana zdziwię, panie redaktorze, ale dotąd rozmawiałem z nim tylko po polsku.

H.S.: Rozumiem, to jest oczywiste i wcale mnie pan tym nie zdziwił, natomiast pytam o szanse, bo bardzo chce być w Parlamencie Europejskim z tego, co informuje i podaje prasa.

J.B.: Panie redaktorze, nie chcę komentować w tej chwili szans kogokolwiek, bo gdybym odpowiedział na to pytanie, pan zacząłby wymieniać kolejnych polityków. Proszę mi wybaczyć i uzbroić się jeszcze w cierpliwość. Za kilka dni z całą pewnością listy Prawa i Sprawiedliwości będą znane. Ja przypomnę, że...

J.U.: Kiedy?

J.B.: ...nasz główny konkurent, czyli Platforma Obywatelska, wciąż ostatecznych decyzji w sprawie tego, kto będzie kandydował z jej list do Europarlamentu, nie podjęła.

J.U.: Kiedy będą listy PiS-u?

J.B.: Myślę, że najdalej za kilka dni.

J.U.: No, nie jest to zbyt precyzyjna odpowiedź.

J.B.: Przed świętami, panie redaktorze.

H.S.: Dziękuję bardzo w takim razie.

J.U.: Bardzo dziękujemy. W studiu w Strasburgu Adam Bielan, rzecznik prasowy PiS-u, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

A.B.: Bardzo dziękuję.

(J.M.)