Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 31.01.2008

Działania przywódców Solidarności są niewiarygodne

To jest działalność polityczna, propisowska, bo przecież Solidarność niestety stała się przybudówką PiS-u.

Wiesław Molak: Jacek Karnowski do Zielonej Góry...

Jacek Karnowski: Do Zielonej Góry, gdzie w naszym studio Wicemarszałek Sejmu, Platforma Obywatelska, Stefan Niesiołowski. Dzień dobry, panie marszałku.

Stefan Niesiołowski: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

J.K.: Panie marszałku, czy podziela pan opinię Janusza Palikota, który stwierdził tak: „Mamy ogromną ilość celników i gigantyczne kolejki. No, coś mi w tym obrazku nie podoba się. Postawię tezę, że te strajki, podobnie jak zapowiadane działania Solidarności są inspirowane politycznie przez opozycję”. Tak mówi Janusz Palikot. Pan podziela to zdanie?

S.N.: Ja tego nie wiem, znaczy nie sądzę. W przypadku celników to nie sądzę. Natomiast, oczywiście, to, co robi pan Śniadek i jego koledzy to jest działalność polityczna, to jest oczywiste. Bo wezwanie do czegoś w rodzaju strajku generalnego, napuszczanie ludzi na rząd, na państwo, twierdzenia, że jak teraz nie wywalczycie podwyżki, to nie dostaniecie, to jest działalność polityczna, propisowska, bo przecież Solidarność jest niestety (ja boleję nad tym, bo ja za ten związek walczyłem, ja bo budowałem) stała się przybudówką PiS-u. Natomiast co do pierwszej tezy o celnikach, to nie, wydaje mi się, że to jest autentyczny, że to nie ma... Wydaje mi się, bo mogę się mylić, ale wydaje mi się, że tutaj pan poseł Palikot nie ma racji. Ale ja w końcu dokładnie nie wiem.

J.K.: Tylko wyjaśnię, że Janusz Śniadek, który był dziś gościem Sygnałów Dnia, twierdził, że to są pewne przekłamania prasowe, że Solidarność zapowiada strajki, na razie chce tylko dialogu i że wręcz chce pomóc rządowi, który – jak tłumaczył przewodniczący Solidarności – w starciu z pojedynczymi ogniskami ryzykuje efekt domina, natomiast gdyby podjął rozmowę na takim gruncie komisji trójstronnej, bardziej centralnym, no to można skanalizować tę społeczną energię.

S.N.: To dlaczego pan Śniadek w taki sam sposób nie pomagał rządowi Jarosława Kaczyńskiego? To wtedy byłby wiarygodny, a tak to nie jest wiarygodny. Wie pan, ja w końcu czytam gazety, ja generalnie gazetom, zwłaszcza że to w kilku gazetach czytałem, ten apel o strajk do sfery budżetowej. Nie wydaje mi się, żeby on był sfałszowany, bo tp zbyt poważna sprawa, żeby prasa coś takiego sobie wymyśliła. Natomiast jeszcze raz mówię – pan Śniadek i jego koledzy w inny sposób pomagali rządowi Jarosława Kaczyńskiego, mianowicie w taki, że siedzieli cicho i przez dwa lata od wszystkich protestów się odcinali. No więc jeżeli wybrali taki sposób, jak teraz poparcia dla rządu Donalda Tuska, to muszę przyznać, że jest to sposób dosyć interesujący.

J.K.: Panie marszałku, załamały się rozmowy celników, związków zawodowych celników z rządem, z Ministerstwem Finansów w sprawie podwyżek, w sprawie ich postulatów, no i sytuacja na granicach nie wygląda ciekawie. Były nadzieje, że te kolejki się zmniejszą. One, jak dzwonią tutaj kierowcy do Sygnałów Dnia, nie zmniejszają się, na pewno nie w takim tempie, jak można by oczekiwać. Niektórzy czekają na odprawę już prawie tydzień. No, to jest poważny kryzys.

S.N.: To prawda, to jest... Co ja mogę powiedzieć? To jest niesłychane lekceważenie, pogarda dla tych ludzi ze strony organizatorów tego strajku. Ja oni w ogóle śmią mówić o godności, bo ja słyszę takie słowa, nie wiem, jakaś pani, nie pamiętam nazwiska, nie chcę przekręcać, dużo o godności mówiła. No więc niech ona by spędziła tydzień, umyła się w rowie, napiła się herbaty na patykach podgrzanych gdzieś na poboczu, skorzystała z krzaków zamiast toalety, przez tydzień, tak? I wtedy porozmawiamy o godności. Jest to niesłychane upokorzenie kierowców i rząd, oczywiście, musi robić wszystko, co w jego mocy, żeby to odblokować. To jest działanie niegodne i działanie z całkowitym lekceważeniem elementarnych zasad szacunku dla drugiego człowieka. Ale według moich informacji te kolejki się jednak trochę zmniejszają. Rząd robi naprawdę co może w tej sprawie, natomiast nie może ustępować, dlatego że ustępstwa rządu doprowadzą do załamania się budżetu i w końcu w konsekwencji uderzą w tych, którzy wywalczą podwyżki, ale za chwilę inflacja te podwyżki zniweluje. Więc rząd ustępować żądaniom płacowym nie może.

J.K.: Czy ta fala strajków pańskim zdaniem będzie narastała? Będą kolejne protesty?

S.N.: Trudno mi powiedzieć. W tej chwili wygląda, że jest to pewien poziom dość wysoki, różne grupy się dołączają, tylko musi tu być jasna i stanowcza postawa rządu, że możliwości budżetu... Tu nie może być złudzeń. Możliwości budżetu państwa według moje wiedzy są skończone już w tej chwili i dalsze podwyżki są niemożliwe, przynajmniej w tym momencie. Tak że protesty są zbędne, niepotrzebne i szkodliwe.

J.K.: A czy rząd nie zdawał sobie... czy Platforma w kampanii nie zdawała sobie sprawy z możliwości budżetu, kiedy obiecywała całej budżetówce „radykalne” podwyżki płac?

S.N.: Platforma nie obiecywała radykalnych podwyżek wszystkich w takim wymiarze. Ja nie przypominam sobie takiego postulatu, że każdy postulat... takiego stwierdzenia ze strony Platformy, takiej deklaracji, że każdy postulat płacowy będzie natychmiast spełniony, bo to się do tego sprowadza. Niektóre postulaty są zupełnie niebywałe, one oznaczają trzykrotny czy dwukrotny wzrost dotychczasowych wynagrodzeń i to mają być spełnione natychmiast. Takiego stanowiska Platformy nie przypominam sobie.

J.K.: UEFA ostrzega Polskę, że z przygotowaniami do Euro 2012 nie jest dobrze, że Euro jest zagrożone. Michel Platini mówi: „Najbliższe 5-6 miesięcy będzie decydujące. Jeśli je dobrze przepracujecie, unikniecie opóźnień, które mogą okazać się tragiczne w skutkach”. Wskazanie w raporcie to „przede wszystkim niedostateczne postępy w budowie stadionów, hoteli, autostrad i lotnisk”.

S.N.: Robimy, co w naszej mocy, ale w ciągu dwóch miesięcy nie wydaje mi się, żeby było możliwe wybudowanie autostrad, hoteli i lotnisk. Więc proszę poczekać. Ja mogę powiedzieć tylko tyle: rząd Donalda Tuska robi, co w naszej mocy, nadrabia nonszalancję zupełnie w tej sprawie. Nie chcę tu krytykować panią Jakubiak, ona zdaje się głównie interesowała walką z burmistrzem Targówka, przynajmniej takie wystąpienie w Senacie jej było. I jej nieudolność musimy teraz nadrabiać. Ale myślę, że nadrobimy.

J.K.: A Elżbieta Jakubiak odpowiada na te zarzuty: „Tak złego raportu nie było, gdy byłam ministrem, i nie było mowy, że taki raport powstanie”. Może gdyby UEFA widziała dzisiaj energiczne działania władz, nie pisałaby tak mocno w raporcie.

S.N.: Rozumiem, że pani Jakubiak by wybudowała w dwa miesiące stadiony, lotniska, autostrady. Mogła to zrobić, ale nie zrobiła tego. Lepiej, żeby się może czym innym zajęła.

J.K.: Mamy ciąg dalszy, cały czas toczy się, tli się konflikt na linii prezydent-premier, a Anna Fotyga w wywiadzie dla Dziennika mówi tak (to jest szefowa Kancelarii Prezydenta): „Niepowiadomienie na czas prezydenta o katastrofie CASY naraziło go na ryzyko, bo Lech Kaczyński właśnie wtedy wsiadał do samolotu”. No, za tym się kryje sugestia czy teza, że przyczyny mogły być różne, także zamach terrorystyczny, i niepowiadomienie prezydenta w takiej sytuacji narażało go na niebezpieczeństwo.

S.N.: To muszę powiedzieć nowa teza w tym konflikcie. Ja myślałem... W swojej naiwności widzę, że Kancelaria Prezydenta w całości odpowiedzialna za ten konflikt, za jego zupełnie niepotrzebne wywołanie i kontynuowanie wycofuje się z tego. Rząd dawał sygnały, żeby skończyć to, żeby tego dalej nie ciągnąć, to jest kompromitujące dla Polski, ale pani Fotyga (wiem, kto to jest pani Fotyga) już podjęła widzę dalsze działania. W tej chwili to już schodzi do poziomu próby zamachu ze strony rządu, właściwie jakieś lekceważenia czy dopuszczenia możliwości zamachu. No, to muszę powiedzieć gratuluję, muszę pogratulować prezydentowi otoczenia i doradców.

J.K.: Ale premier mówi o tym, że chce wyciszać konflikt, po czym na konferencji wypowiada takie zdanie: „Gdybym uznał za stosowne opisać, jak wyglądają niektóre konsultacje z Pałacem Prezydenckim, to pewnie byście państwo i tak nie uwierzyli”. No i to już krytyka nie otoczenia prezydenta, lecz samego Lecha Kaczyńskiego.

S.N.: No dobrze, ale jednak, panie redaktorze, to, co przed chwilą pan mi powiedział, ta wypowiedź pani Fotygi... Ja jej nie znałem, rozumiem, że ona jest z dzisiejszego dnia czy z wczorajsze nocy...

J.K.: Tak.

S.N.: Wszystkiego nie słucham, nie jestem w stanie, oczywiście. To jest muszę powiedzieć coś niebywałego. Po takiej wypowiedzi to można sobie wyobrazić, jak wyglądają te rozmowy. Ja uważam, że w ogóle każdy kontakt właściwie, proszę zwrócić uwagę, ośrodka rządowego z ośrodkiem prezydenckim powoduje wyłącznie napięcie i dalsze właściwie wywołuje awantury. Niesłychana była ta wypowiedź pani Fotygi. Cóż ja mogę dodać? Stosunki są złe, ja nie mam żadnych złudzeń, to powtarzam, ze strony PiS-u i całego ośrodka, tego obozu PiS-u, prezydent do niego należy, niczego nie można się spodziewać poza atakami na rząd i walką polityczną. Taką decyzję podjęli, zapłaci za to cenę pan Lech Kaczyński, bo oczywiście przegra. Nawet nie będzie chyba startował w wyborach, bo sondaże będzie miał tak marne, że zrezygnuje. I to jest cena między innymi takich wystąpień pani Fotygi. Co ja mogę dodać? Widać gołym okiem, że ośrodek prezydencki porozumienia żadnego nie chce.

J.K.: Jeżeli dobrze rozumiem wypowiedzi i Grzegorza Schetyny, wicepremiera, i premiera Tuska, to jeżeli teraz prezydent zaprosi znów jakiegoś ministra z rządu Platformy na spotkanie, to co? Ten minister nie przyjdzie? Czy najpierw skonsultuje się z premierem? Czy zastanowi się?

S.N.: Tego nie wiem, nie jestem rzecznikiem rządu, to nie do mnie pytanie. Ja bym skonsultował się z premierem. W takiej formie, no... Minister Sikorski wykazał tu ogrom dobrej woli, powiedział: oczywiście, jedzie się natychmiast do premiera, przyjechałem, nie ma o czym mówić. Widziałem sam, słyszałem program z Moniką Olejnik, proszę mnie pytać, zapomnijmy o tym. Jedyna reakcja z drugiej strony to jest zimna, zajadła wrogość i insynuacja.

J.K.: Ale minister Sikorski też nie odpowiedział, dlaczego nie poleciał o 19.10, kiedy miał samolot rejsowy, tylko, no, tak troszeczkę teatralnie od razu wyszedł ze spotkania.

S.N.: No ale on potem z kolei mówił, że wtedy byłby w Pałacu Prezydenckim chyba o dwunastej w nocy, gdyby poleciał tym 19.10, tak że nie byłoby to chyba najlepsze. Ale proszę zwrócić uwagę, że ponieważ były zarzuty lekceważenia, my nie chodzimy do prezydenta, nie szanujemy. No, wyszedł, przerwał spotkanie, przyjechał. Okazuje się, że w ogóle niepotrzebnie, że nie było żadnego tematu, że całe to wezwanie było... wyłącznie miało na celu przykryć aferę wywołaną przez pana Drabę i pana Kamińskiego w sprawie wypadku w Mirosławcu. No, to wszystko są rzeczy niegodne, mówię: niegodne ludzi na pewnym poziomie.

J.K.: Bardzo dziękuję. Stefan Niesiołowski, Wicemarszałek Sejmu, był gościem Sygnałów Dnia. Dziękuję, panie marszałku.