Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 18.03.2008

Chcemy tylko tyle i aż tyle

Jeśli się odstąpi od tych zapisów, które wynegocjował Lech Kaczyński, prezydent Rzeczypospolitej, to mogą być w Polsce kłopoty. I tyle.

Jacek Karnowski: Krzysztof Putra, Wicemarszałek Sejmu, Prawo i Sprawiedliwość. Dzień dobry, panie marszałku.

Krzysztof Putra: Dzień dobry.

J.K.: Panie marszałku, podobało się panu orędzie prezydenta w nowej formie? „Prawie jak teledysk” – tak pisze prasa.

K.P.: Ja akurat nie miałem możliwości wysłuchać orędzia, obejrzeć, potem częściowo widziałem. To nie jest kwestia czy się podobało, czy nie, jaka była forma, tylko najważniejsza jest treść. My dzisiaj w Polsce nie możemy sprowadzić dyskusji o traktacie do poziomu omawiania, czy to było tak powiedziane, czy było inaczej powiedziane, tylko o czym rozmawiamy.

J.K.: No, prezydent sam podkreślił nową formą, że to jest ważne, jak się przedstawia.

K.P.: To jest superważna sprawa. Traktat został dobrze wynegocjowany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a w naszym przekonaniu on dobrze zabezpiecza interesy Polski, ale Platforma Obywatelska niejednoznacznie postępuje. Zaraz po podpisaniu traktatu przez pana premiera Donalda Tuska i przez pana ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w obecności prezydenta Rzeczypospolitej ta sama Platforma podjęła uchwałę większością w Sejmie razem z PSL-em, w której przewiduje odstąpienie czy przewiduje możliwość odstąpienia od Karty praw podstawowych, a sprawa jest superważna, głównie chodzi o kwestie majątkowe. Trzeba pamiętać, że 107 tysięcy kilometrów kwadratowych Rzeczpospolitej, czyli prawie jedna trzecia czy nawet trochę więcej niż jedna trzecia to są Ziemie Odzyskane. I jeśli doszłoby tutaj do jakiegoś wyłomu, Niemcy zaczęliby odzyskiwać swoje majątki, to byłaby gigantyczna perturbacja...

J.K.: Panie marszałku, przerwę, bo pytałem o to marszałka Komorowskiego, który gościł w Sygnałach Dnia, on mówi tak: „By przyjąć Kartę praw podstawowych, trzeba dwóch trzecich głosów w Sejmie już teraz”.

K.P.: Wie pan, ja powiem tak, że nie rozumiem pana marszałka Komorowskiego. Trzeba zabezpieczać jak najlepiej, jak najmocniej interesy Rzeczypospolitej. My od tego jesteśmy, my tutaj żyjemy, w Polsce, my jesteśmy dzisiaj u władzy w Polsce i musimy nasze interesy dobrze zabezpieczać. To nie jest zabezpieczanie przed Unią. My nie jesteśmy nastawieni negatywnie do innych krajów, tylko wewnątrz mamy takich polityków, którzy nie do końca są przewidywalni. Skoro Platforma Obywatelska w tydzień po podpisaniu traktatu podejmuje taką oto inicjatywę, robi oko, że zmieni Kartę praw podstawowych, to my mamy prawo podejrzewać, że Platforma nie jest stabilna w poglądach.

J.K.: A czy Kartę praw podstawowych można przyjąć bez zgody dwóch trzecich Sejmu?

K.P.: Nie, nie. Jeśli mówimy o traktacie, to w tej chwili my mówimy o zapisie, że żeby go zmienić, to wewnątrz kraju, czyli w Polsce muszą się porozumieć ze sobą Sejm, Senat, prezydent i Rada Ministrów. I to jest to zabezpieczenie.

J.K.: Czy teraz tego zabezpieczenia nie ma? Co zmienia ten zapis?

K.P.: Nie ma tego zabezpieczenia, dlatego że nie ma takiego obligatoryjnego obowiązku. My dzisiaj mówimy przecież o traktacie w kontekście już gotowego dokumentu i mówimy o projekcie ustawy, który zgłosił rząd do Sejmu i Sejm, jak uchwali tę ustawę większością dwóch trzecich, to upoważni prezydenta Rzeczypospolitej do podpisania tego traktatu.

J.K.: Panie marszałku, czego pan spodziewa się po ustawie autorstwa prezydenta? Bo jest zapowiedź inicjatywy w tej sprawie. Platforma, marszałek Komorowski mówią, że prezydent zapewne powieli projekty PiS-u.

K.P.: Nie wiem, czy powieli projekty PiS-u. Ja jestem pewien, że prezydent stoi na straży konstytucji, prezydent stoi na straży interesów Rzeczypospolitej i przedstawi taki projekt, w którym te interesy będą należycie zabezpieczone. I jeszcze raz to powtórzę, może czasem trzeba bardzo pompatycznie: my dzisiaj mówimy o interesach Rzeczypospolitej, o silnej Polsce w Europie, my jesteśmy za Unią Europejską, to nasze środowisko twardo mówiło od początku, że chcemy wejść do NATO, że chcemy wejść do Unii Europejskiej, ale my też chcemy, żeby Polska była silna w Europie. I tyle, i aż tyle.

J.K.: Panie marszałku, czy to nie jest jednak niemożliwe do wytłumaczenia opinii publicznej? Bo mamy po pierwsze sytuację taką, że to wszystko sprawia wrażenie jednak retoryki antyunijnej (ja mówię: sprawia wrażenie, a nie jest, celowo), no i po drugie PiS kwestionuje zapisy traktatu, który był wielkim sukcesem. Są dwa poziomy przełożenia i politycy PiS-u bardzo się starają, ale czy to wszystko nie...

K.P.: My nie kwestionujemy żadnego zapisu. Proszę mi wskazać, wykazać, który zapis my kwestionujemy...

J.K.: Kwestionujecie doskonałość tego dokumentu.

J.K.: Nie, nie, my nie kwestionujemy zapisów tego dokumentu w ogóle. My chcemy zapisu w ustawie, że gdyby doszło do zmiany Karty praw podstawowych, to potrzebna jest zgoda Sejmu, Senatu, prezydenta i Rady Ministrów. I tyle, i aż tyle. Chcemy, żeby nie było można łatwo odstąpić od tych zapisów, o których jest mowa. I nie można robić wody z mózgu Polakom, tylko trzeba mówić prawdę, że jeśli się odstąpi od tych zapisów, które wynegocjował Lech Kaczyński, prezydent Rzeczypospolitej, to mogą być w Polsce kłopoty. I tyle.

J.K.: Panie marszałku, dużo by pan postawił na to, że jeżeli dojdzie do głosowania, poprawki PiS-u nie zostaną uwzględnione, to klub PiS nie pęknie?

K.P.: Nie sądzę, aby klub PiS pęknął czy miał możliwość pęknięcia, dlatego że mówimy dzisiaj o sprawach absolutnie zasadniczych. Tylko z mojego punktu widzenia bym nawoływał wszystkich do spokojniejszej debaty w tej sprawie, mniej tempa. Tylko pięć krajów z 27 ratyfikowało traktat, w tym duży kraj – Francja. Ale Francja, przypomnę, że odrzuciła kilka lat temu konstytucję europejską i co? I coś się wielkiego wydarzyło? My dzisiaj nie chcemy odrzucenia traktatu, my chcemy tylko umocnienia naszej pozycji, umocnienia naszego wewnętrznego stanowiska wobec tych zapisów traktatowych. I naprawdę warto jest o tym spokojnie dyskutować, nie ma co bić larum jakiegoś wielkiego, ale jest powód ku temu, żeby głębiej się zastanowić i tak zapisać to w ustawie, żeby było to bezpieczne.

J.K.: Jaka jest główna korzyść polityczna z całej tej operacji dla Prawa i Sprawiedliwości?

K.P.: Ja myślę, że dla Prawa i Sprawiedliwości nie ma tutaj żadnej korzyści, my nie mówimy...

J.K.: Ale pilnowanie prawej flanki, czy to jest ważny motyw?

K.P.: Nie, nie, my nie chcemy... Interes Prawa i Sprawiedliwości jest na końcu. Interes Rzeczypospolitej jest na pierwszym miejscu. Przepraszam, że mówię tak pompatycznie, ale trzeba tak mówić, dlatego że to jest najważniejsza decyzja: ratyfikacja tego traktatu i zabezpieczenie naszych interesów...

J.K.: Bo Radosław Sikorski mówi...

K.P.: Ja mówię o kwestiach głównie majątkowych...

J.K.: A Radosław Sikorski mówi, że PiS popełnia „polityczne harakiri” w obecnej sytuacji.

K.P.: Ja pana Radosława Sikorskiego nie chcę dzisiaj poważnie traktować po jego wczorajszych wyrażeniach. Radosław Sikorski wczoraj obraził bardzo istotną część polskiego społeczeństwa. A Polska to prawie czterdziestomilionowy kraj...

J.K.: A czym obraził?

K.P.: ...i każda Polka i każdy Polak ma prawo mieć swoje poglądy, a pan Radosław Sikorski nie ma prawa nikogo w Polsce obrażać.

J.K.: A czym obraził? Które słowa szczególnie?

K.P.: Użył bardzo mocnych sformułowań...

J.K.: „Jątrzące orędzie”, tak?

K.P.: ...mówiąc o „dewiantach”, już nie przypominam sobie, ale to były niezwykle obraźliwe słowa. Pan Radosław Sikorski jest ministrem spraw zagranicznych, pracuje za pieniądze polskiego podatnika i musi szanować każdego Polaka.

J.K.: Panie marszałku, czy Polska powinna zbojkotować olimpiadę w Pekinie po tym, co dzieje się w Tybecie? Powstanie narodowe, tak to można chyba nazwać, stłumione przez chińskie władze?

K.P.: Wie pan, na pierwszy odruch to powiedziałbym, że trzeba w tej sprawie działać i trzeba podejmować inicjatywę. Czy uda się blokować olimpiadę? Sądzę, że nie, ale można podjąć szereg działań, żeby stanąć w obronie tych, którzy są zabijani, torturowani. No, to, co się dzieje, to jest po prostu niezwykle groźne i opinia publiczna, światowa opinia publiczna powinna reagować w sposób przemyślany i stanowczy, być może nawet pójście w kierunku bojkotu tych igrzysk.

J.K.: Czy pan podziela zdanie Pawła Kowala, że to, co stało się w Kosowie – atak na policjantów ONZ-owskich 27 rannych Polaków – to jest pośredni wynik zbytniego pośpiechu w uznaniu Kosowa?

K.P.: Każdy polityk, każdy rząd powinien podejmować działania w sposób roztropny i potrafić... powinien przewidzieć, co się może zdarzyć po jego decyzjach. To jest takie nawoływanie do roztropności. My mówiliśmy o tym od samego początku, że w tej sprawie nie ma potrzeby wykazywać nadmiernego pośpiechu. Mówiliśmy o tym, dzisiaj są to konsekwencje na pewno nie tej decyzji, ale sytuacja przecież na Bałkanach nie jest dobra.

J.K.: Bardzo dziękuję. Krzysztof Putra, Wicemarszałek Sejmu, Prawo i Sprawiedliwość.

K.P.: Dziękuję.

(J.M.)