Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 07.07.2008

Zbyt wysokie wypłaty – wkracza budżet

Firmy ubezpieczeniowe będą miały od 1 sierpnia wyrównywane ewentualne straty z tytułu zbyt wysokich wypłat odszkodowań rolniczych.

Marek Mądrzejewski: Nasz gość: Marek Sawicki, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Witamy serdecznie.

Marek Sawicki: Dzień dobry.

M.M.: Czy jest jakieś stanowisko PSL–u w sprawie tarczy antyrakietowej?

M.S.: Panie redaktorze, stanowisko PSL–u jest tożsame ze stanowiskiem rządu. Otóż wielokrotnie mówił o tym premier Tusk, że tarcza antyrakietowa ma przede wszystkim poprawiać bezpieczeństwo Polski, a nie tylko Stanów Zjednoczonych, ponieważ na chwilę obecną stan tych negocjacji, o których informował premier na Radzie Ministrów jest taki, że nie ma gwarancji na poprawienie bezpieczeństwa Polski w wyniku instalacji tarczy antyrakietowej, stąd też te negocjacje nie zostały zakończone.

M.M.: Związek rokowań w sprawie tarczy z pańskim resortem wydaje się w ogóle nie istnieć.

M.S.: Ja myślę, że rzeczywiście za te sprawy odpowiada minister spraw zagranicznych, minister obrony narodowej, pan premier i w mojej ocenie prowadzą te negocjacje w sposób racjonalny, dobry, stąd też nie ma potrzeby, żeby minister rolnictwa to wspierał.

M.M.: Ale istnieć może, zważywszy na reakcję Moskwy. Mówi się o tym, że zainstalowanie tarczy wzbudzi niechęć Moskwy, a czym to się kończy nie tylko ze strony militarnej, ale również gospodarczej, no to już wiemy.

M.S.: Panie redaktorze, więc myślę, że ta dyskusja, która toczy się wokół tarczy, (...) wokół także pewnych strategii w zakresie obronności Unii Europejskiej, świadczy o tym, że ten rząd do spraw podchodzi w sposób pragmatyczny, że przyjaźń ze Stanami Zjednoczonymi i strategiczne partnerstwo wojskowe są ważne, partnerstwo gospodarcze także, ale wiemy, że jesteśmy w Europie, żyjemy tu i teraz, granic Rzeczypospolitej nikt nie zamierza przenosić i zmieniać, w związku z tym to partnerstwo powinno być równoważone zarówno w oparciu o Europę, jak i o dobrą współpracę z sąsiadami na Wschodzie. Z tym, że ja byłbym bardzo ostrożny, żeby znów nie podnosić tego tematu jako ewentualną uległość wobec Rosji, bo w tej sprawie tak naprawdę Rosja nie ma nic do powiedzenia.

M.M.: Aczkolwiek mówi. Może być też tak, że efekt osiągnięty poprzez zainstalowanie baterii Patriotów, bo to jest warunek, który rozumiem stawiamy w tej chwili jako główny, może być dokładnie odwrotny, no bo jaka jest logika? Jeżeli nie chcemy drażnić Moskwy instalowaniem tarczy antyrakietowej, to co uzyskamy, kiedy zainstalujemy tarczę i osłonimy ją Patriotami?

M.S.: Panie redaktorze, ja nie jestem fachowcem od spraw obronnych. Co prawda w wojsku byłem, więc tak szczegółowo spraw nie znam, nie chcę się wypowiadać, ale chcę wyraźnie podkreślić, że i Amerykanie, i Polacy, zarówno ten rząd, jak i poprzedni zdecydowanie zaprzeczają, żeby tarcza antyrakietowa w jakikolwiek sposób była skierowana przeciw Rosji, i ja rządom tym wierzę. W związku z tym cała...

Marek Mądrzejewski: Ja myślę, że eksperci rosyjscy też wierzą.

M.S.: Cała ta dyskusja dotycząca ewentualnego zagrożenia dla Rosji i obrony przed Rosją nie ma po prostu sensu. Baterie Patriot mają służyć i mają pomagać Polsce w obronności wobec ataku z rakiet średniego zasięgu, więc myślę, że to nie tylko dotyczy obszaru rosyjskiego, ale także bardzo niespokojnych obszarów chociażby na południe od Rosji. Więc jeśli zdecydujemy się na to, żebyśmy u siebie zainstalowali ważny obiekt obronny Stanów Zjednoczonych, obiekt, który będzie także celem ataków potencjalnych przeciwników Stanów Zjednoczonych czy państw terrorystycznych, to musimy sobie zdawać sprawę, że dla obrony tego obiektu musimy mieć też odpowiedni sprzęt wojskowy. Przecież ten obiekt sam się nie obroni.

M.M.: Argumenty merytoryczne bledną wobec sposobu uprawiania polityki przez Rosjan i te restrykcje gospodarcze, których zniesienie, nawiasem mówiąc, uznawane jest za jeden z największych sukcesów rządu Donalda Tuska w stosunkach polsko–rosyjskich, one najlepiej o tym świadczą.

M.S.: Panie redaktorze, my nie zauważyliśmy, ale chyba dwa czy trzy tygodnie temu Rosjanie założyli ponowne embargo na żywność ze wspólnoty europejskiej, z Francji, z Belgii, z Niemiec. To embargo nie dotyczy produktów mięsnych z Polski, więc warto również utrzymywać te relacje gospodarcze z Rosjanami, bo prawda jest taka, że mimo dużej konkurencyjności naszych produktów żywnościowych, to jednak przy obecnym kursie złotego do euro, do dolara ten eksport naszych produktów jest coraz trudniejszy, stąd też czym większa różnorodność partnerów, czym także większa konkurencja w zakupie naszych produktów pomiędzy Ukrainą a Rosją, tym łatwiej nasze produkty się sprzedają.

M.M.: A po wycofaniu się z tego embarga, nie wiem, czy całościowym, wróciliśmy już do tego poziomu obrotów czy eksportu do Rosji?

M.S.: Nie wróciliśmy do poziomu obrotu sprzed dwóch lat, natomiast w momencie, kiedy otworzyła się Ukraina także na nasze produkty, wyraźnie ze strony rosyjskiej padły zapytania i zaniepokojenie, że jak to, co się dzieje, że my uruchamiamy kolejnego partnera. Więc nasze dobre wolne prawo. I wtedy rzeczywiście zauważyłem, że także niektóre produkty sprzedawane do Rosji w mniejszej ilości zaczęły iść w tamtą stronę. Więc ja myślę, że to, co na rynkach międzynarodowych jest potrzebne, to także ta zdrowa konkurencja, a więc nie ustawianie się na jednego, dwóch partnerów. Z pewnością sama Unia Europejska jako partner gospodarczy nie wystarczy, więc tu Ukraina, Rosja, w tej chwili trwają rozmowy także ciągle z Białorusią, więc gdybyśmy mieli ten kierunek w pełni otwarty, to wtedy z pewnością producenci byliby spokojniejsi.

M.M.: A dlaczego Rosjanie się niepokoili? Przecież nie chcą więcej żywności od nas?

M.S.: Otóż, panie redaktorze, nie jest prawdą, że Rosjanie nie chcą więcej żywności. W Rosji żywności brakuje, Rosja ma ogromne obszary pól do uprawy, ale jednocześnie ma ogromne problemy z rolnikami, którzy mogliby je uprawiać. Pierwsza moja rozmowa z ministrem Gordiejewem była poświęcona także temu, jaką politykę można prowadzić, żeby było trwałe osadnictwo na właśnie rozległych polach uprawnych, stąd też we wrześniu jest konferencja międzynarodowa przy okazji targów Polagra w Poznaniu, na tej konferencji (współorganizatorem tej konferencji jestem ja i minister Gordiejew, ale na tej konferencji będą ministrowie rolnictwa Francji, Niemiec, Ukrainy, także Kazachstanu) będziemy rozmawiali o tym, jak rzeczywiście rolnictwo spełnia te funkcje osadnicze poza funkcjami produkcyjnymi i jak sprawia, że regiony wcześniej bardzo, że tak powiem, dobrze zagospodarowane, z gęstym osadnictwem, chociażby jak we Francji, wtedy, kiedy nie ma dobrej polityki rolnej, pustoszeją. To także przykład Rosji, to także przykład Ukrainy, gdzie bardzo dobre, rozległe obszary uprawne dzisiaj nie mają gospodarzy.

M.M.: Ale gdzie tkwi problem? Mówi pan, że Rosjanie chcieliby więcej żywności, my, rozumiem, jesteśmy gotowi im ją dać, natomiast z jakichś powodów nie jesteśmy w stanie wrócić do poziomu eksportu sprzed dwóch lat. Czy to znaczy, że standardów jakościowych nie spełniamy naprawdę tych, które Rosjanie nam stawiają?

M.S.: My spełniamy standardy jakościowe, tylko że problem polega na tym, przez dwa lata embarga do Rosji weszły duże także koncerny wspólnotowe, to są Niemcy, to są Belgowie, to są Holendrzy, także Francuzi tam bardzo silnie obecni. Oczywiście oni chętnie sprzedają własne produkty. Tam te kontrakty muszą ulec wygaszeniu, nowe trzeba, żeby zawiązać, żeby także mieć po stronie rosyjskiej trwałe gwarancje.

Jest jeszcze jeden mały element, o którym ja rzadko mówię, ale służby inspekcyjne rosyjskie nie są przyzwyczajone czy nie są skłonne przestawić się na europejski sposób kontroli, a więc gwarancji krajowych, gwarancji inspekcyjnych, a tylko po ich stronie wyrywkowej kontroli.

M.M.: Czyli są nieufne.

M.S.: Są nieufne i to nie tylko w stosunku do Polski, w stosunku także do innych państw. Oni ciągle uważają, że ich inspektorzy powinni być obecni na etapie wytwarzania produktu, kontroli odprawy granicznej i także odbioru tam, po tamtej stronie. Więc to są wszystko koszty...

M.M.: Za tym kryje się przeświadczenie, że normy rosyjskie są o wiele wyższe niż unijne.

M.S.: To są normy o wiele wyższe, ale myślę, że one mają nie tylko ten cel o charakterze bezpieczeństwa żywności, ale także w dużym stopniu tę funkcję polityczną, którą w zależności od potrzeb wykorzystują.

M.M.: Inflacja rośnie, ceny żywności rosną. Wzrost cen paliwa ma tutaj znaczący udział. Ile teraz kosztuje paliwo rolnicze? Ile rolnik musi za nie zapłacić?

M.S.: Paliwo rolnicze jest bardzo drogie, ono kosztuje w tej chwili na poziomie 4 złotych 75, czasami 80 groszy. To jest olej napędowy. On w tej chwili zrównał się, w niektórych stacjach jest droższy niż...

M.M.: Benzyna.

M.S.: ...etylina 95, więc to są już poważne koszty. Wzrost cen paliw w ciągu roku o 27, 28% to jest już dla rolnika poważne obciążenie. Natomiast...

M.M.: Co to znaczy dla opłacalności produkcji?

M.S.: To po prostu obniża tę opłacalność i jak pan pamięta, przez ostatnie dwa, trzy miesiące przeżywaliśmy taką euforię wzrostu zamożności, dochodowości rolników prezentowaną przez media. My w piątek mieliśmy taką ważną konferencję dotyczącą dochodów w rolnictwie na SGGW w Warszawie organizowaną przez Instytut Ekonomiki Rolnictwa i powiem panu szczerze, że jeśli się to analizuje w perspektywie rok do roku, 2007 do 2006, nie wyglądało to źle, to był jeden z nielicznych ostatnich okresów, kiedy następowało poprawienie dochodowości w rolnictwie. Ale kiedy już przyjmujemy koszty produkcji z listopada, grudnia 2007 i pierwszej połowy tego roku, okazuje się, że ten nożyce kosztów i dochodów znów się rozwierają. I tutaj trzeba zdecydowanie zastanowić się, jak zróżnicować wsparcie dla rolnictwa, żeby z tego dużego wsparcia socjalnego, z jakim mamy do czynienia, przesunąć część środków na wsparcie rzeczywiście produkcyjne, co poprawia konkurencyjność naszych rolników wobec rolników wspólnotowych, natomiast trzeba znaleźć inne sposoby na politykę społeczną, socjalną na wsi.

M.M.: Patrząc na rzecz ze zroszonej deszczem Warszawy z pamięcią niedawnych jeszcze burz, nie chce się wierzyć, ale są regiony w Polsce, w których jest susza.

M.S.: Są regiony, w których jest bardzo głęboka susza, tak naprawdę region Północno–Zachodniej Polski to już jest susza, która da wyraźne straty w plonach ozimin, w tym regionie trzeba się spodziewać spadku co najmniej o 20% dla zbóż jarych, w niektórych gminach nawet powyżej 40%, więc to już zdecydowanie zaważy także na ogólnym plonie w kraju. Co prawda na południowym wschodzie...

M.M.: Czyli też na cenie.

M.S.: Myślę, że też na cenę, dlatego że sytuacja, w której mamy niedobór produkcji, ona w normalnych warunkach rynkowych powoduje wzrost ceny. Pewnym uspokojeniem dla konsumentów może być sytuacja ta, że właśnie funkcjonujemy na jednolitym rynku, a w odróżnieniu od roku poprzedniego na południu Europy w tym roku suszy nie ma, więc tam należy spodziewać się lepszych plonów niż to miało miejsce rok temu. Rok temu mieliśmy całe południe Europy praktycznie wyłączone z produkcji, susza sprawiła, że rzeczywiście ceny zbóż wzrosły o ponad 100%. W tej chwili mamy tam dosyć dobre zbiory, prognozy zbiorów, więc jest nadzieja, że globalnie na rynku europejskim ten poziom wzrostu nie będzie aż tak wysoki.

M.M.: To może pocieszać konsumentów...

M.S.: Ale nie pociesza rolników.

M.M.: Natomiast co zrobić z tymi rolnikami, którzy zostali dotknięci...?

M.S.: Nie pociesza rolników, dlatego że ci, którzy już nie mają produkcji, to bez względu na to, jaką cenę uzyskają za produkt końcowy, to i tak dochodów nie będą mieli, więc tu będziemy w tych trzech poziomach podejmowali działania. W tej chwili komisje szacują straty. Chcę uspokoić także rolników, że firmy ubezpieczeniowe, które podpisały z Ministerstwem Rolnictwa umowy na obsługę ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt, będą miały od 1 sierpnia także wyrównywane ewentualne straty z tytułu zbyt wysokich wypłat odszkodowań.

M.M.: A z jakich pieniędzy?

M.S.: To są pieniądze zabezpieczone w budżecie ustawowo. Jeśli straty firm, jeśli wypłaty firm przekroczą 80% zakontraktowany umów, wtedy wkracza budżet z dopłatą, tak, żeby firmy nie płaciły, bo mieliśmy dwa ostatnie lata, w których firmy ubezpieczeniowe...

M.M.: Na tych pieniądzach trzyma rękę minister finansów, a nie pan.

M.S.: Na tych pieniądzach trzyma, jak zawsze, minister finansów, ale są to pieniądze w dyspozycji, to jest rezerwa budżetowa, i w zależności od tego, jak jest potrzebna, jest uruchamiana.

Drugi instrument, który będzie stosowany to, oczywiście, dopłaty do kredytów preferencyjnych na wznowienie produkcji, ale wobec występujących cyklicznie różnego rodzaju katastrof klimatycznych rolnicy coraz niechętniej sięgają po ten instrument, bo tak naprawdę jest wiele gospodarstw, które kredyt spłaca kredytem, a nie produkcją, więc ta sytuacja nie jest sytuacją dobrą.

Będzie trzeci instrument, który będziemy uruchamiali jesienią po uzyskaniu pełnych szacunków strat suszowych, kiedy będziemy mogli także ze wsparciem unijnych realizować pomoc socjalną.

M.M.: Andrzej Lepper wraca od dziś na drogi, wszak blokady to jego specjalność. Wedle pańskiego rozeznania może liczyć na poparcie rolników?

M.S.: Panie redaktorze, no, wolny człowiek w wolnym kraju. Widocznie lubi to robić. Ja tylko tyle mogę...

M.M.: Każdy powinien robić to, na czym się zna.

M.S.: Na czym się zna. Pytanie tylko: czy z tej roboty coś przybywa? Warto też takie pytanie sobie zadać. Ja powiem szczerze, że gdyby Andrzej Lepper przez dwa lata, które mu historia i wyborcy dali, więcej czasu poświęcał na pracę w resorcie, a nie poza resortem, o czym powszechnie wiemy, to z pewnością dzisiaj sytuacja w rolnictwie byłaby lepsza.

M.M.: A pan pewnie miałby mniej roboty.

M.S.: A ja pewnie miałbym mniej roboty, bo wiele zaległości, także w Komisji Europejskiej po tych dwóch latach trzeba nadrabiać.

M.M.: Marek Sawicki, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, był naszym gościem. Dziękujemy bardzo.

M.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)