Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 26.09.2008

Logika pieniądza czy logika wartości?

Media publiczne mają się kierować logiką wartości jako takich, logiką interesu ogólnego, logiką racji stanu i tak dalej.

Marek Mądrzejewski: Naszym gościem, gościem Sygnałów Dnia jest Krzysztof Czabański, Prezes Zarządu Polskiego Radia. Witamy serdecznie.

Krzysztof Czabański: Witam państwa.

M.M.: We wczorajszej Rzeczpospolitej można było przeczytać wywiad z panem, z którego wynikało między innymi, że Rada Nadzorcza podejmie próby odwołania pana ze stanowiska prezesa.

K.Cz.: Jest konflikt polegający na tym, że są różne koncepcje tego, co robić w obecnej sytuacji Radia, to jest po pierwsze, a po drugie – są kolosalne naciski na Radę Nadzorczą z zewnątrz, ze strony obozu rządzącego, żeby dostosować jakby Radio do planów koalicji rządowej. Te plany, jak wiemy, to są plany minimalizacji czy marginalizacji mediów publicznych, osłabienia ich, zdecydowanego osłabienia pozycji ekonomicznej i pozycji rynkowej takiej nadawczej, ograniczenia ich programowego niesłychanego w konsekwencji, no bo wszystko jest funkcją posiadanych pieniędzy, zniesienie abonamentu, czyli podcięcie tego fundamentu, na którym media publiczne mogą rosnąć, mogą się rozwijać.

I spór polega na tym, że moim zdaniem nie wolno pozwolić na marginalizację mediów publicznych, a zdaniem niektórych członków Rady Nadzorczej, a nawet niektórych członków Zarządu, należy Radio zacząć dostosowywać w sposób radykalny, przez radykalne cięcia finansowe do malejących, i to błyskawicznie malejących wpływów abonamentowych. Ja mówię: nie, sięgnijmy do zapasów finansowych Radia z poprzednich paru lat, tych zapasów jest kilkadziesiąt milionów złotych, ponad czterdzieści, i róbmy program nadal na wysokim poziomie, program spełniający standardy misji publicznej i standardy radia publicznego, bo jeżeli obóz rządzący chce zlikwidować media publiczne, to niech wszyscy widzą, co jest likwidowane, a nie że własnymi rękoma zadusimy te media.

M.M.: Ale skoro dostosowujemy się do jakiejś perspektywy, nie wiem, obniżek tych wpływów, no to trzeba byłoby wiedzieć, o jakim rzędzie tych pieniędzy mówimy. Można policzyć, o ile mniej wpłynęło z abonamentu, ale czy wiadomo, jaką kwotę na media publiczne gwarantuje, zapowiada, obiecuje, już nie wiem, jakich słów używać, rząd?

K.Cz.: Jeżeli pan ma na myśli ten projekt rządowy teraz w Ministerstwie Kultury (właściwie to nie jest jeszcze całościowy projekt, to są pewne założenia czy punkty, to nie jest projekt ustawy, więc nie ma sensu omawiać tego zbyt szczegółowo), to te założenia są przerażające w gruncie rzeczy, dlatego że eksperci, tak zwani eksperci wynajęci przez Ministerstwo Kultury proponują, żeby po pierwsze – wpływy na rzecz mediów publicznych były zdecydowanie mniejsze, po drugie – żeby one były zarządzane przez komisję powoływaną przez aktualną większość sejmową, na dodatek te pieniądze mają być rozliczane przez ministrów rządu – czy to ministra kultury w pewnym sprawach, czy ministra skarbu państwa w innych sprawach – w zależności od tego, jak się oceni programy czy konkretne audycje robione w tych mediach.

Czyli to jest taki rodzaj cenzury, że jeżeli członkowi rządu czy jakiemuś funkcjonariuszowi państwowemu z partii rządzącej, z układu władzy aktualnie rządzącej nie spodoba się jakiś program, na przykład to, że pan z kimś rozmawia, a nie powinien pan jego zdaniem rozmawiać, to utnie panu pieniądze czy każe zwrócić pieniądze przeznaczone na Sygnały Dnia. Pan pamięta, no, mamy się wiele lat, więc wiem, że pan pamięta czasy PRL–u, cenzura... ja nie chcę porównywać, to jest wolny kraj w tej chwili Polska i porównania wszelkie do PRL–u one, oczywiście, są mocno przesadzone, tym niemniej muszę powiedzieć, że ten rodzaj cenzury – poprzez pieniądze, poprzez taką pętlę finansową – to jest rodzaj cenzury, który jednak mieści się w standardach peerelowskich, a zdecydowanie nie mieści się w standardach wolnego kraju.

M.M.: Ale z drugiej strony można byłoby powiedzieć, że to w jakiejś mierze signum temporis, zważywszy na to, co dzieje się na przykład w prasie, gdzie wydawcy też zakładają pewną linię programową, a za tym kryje się mniej lub bardziej delikatna cenzura.

K.Cz.: Zgoda, tylko że czymś media publiczne powinny się różnić od mediów komercyjnych. Jeżeli obywatele przez tyle lat godzili się na to, żeby płacić abonament, jeżeli abonament wrósł w nasz pejzaż codzienny, jeżeli abonament był formą bezpośredniego, bez pośrednictwa jakiejkolwiek władzy państwowej dotowania mediów publicznych przez obywateli, to obywatele w zamian oczekiwali między innymi tworzenia rzetelnej informacji, płaszczyzny do debaty publicznej, obywatelskiej, dostępu do kultury i tak dalej, i tak dalej.

W tej chwili, jeżeli się chce zmienić sposób funkcjonowania tych mediów i zrobić z nich ogryzek, na dodatek zarządzany bezpośrednio przez funkcjonariuszy państwowych i tylko i wyłącznie na ich usługi, no to media publiczne tracą jakikolwiek sens. To być może lepiej w takim układzie byłoby wszystko sprywatyzować i niech tylko będzie komercyjny rynek medialny. Moim zdaniem byłby to błąd, dlatego że logika mediów komercyjnych jest inną logiką niż mediów publicznych. Media komercyjne zgodnie z... i nie ma co mieć o to do nich...

M.M.: Wartościować.

K.Cz.: ...pretensji, kieruje się interesem właściciela, biznesem i tak dalej, pieniędzmi. Ale to jest inna logika niż logika wartości, którymi się mają kierować media publiczne. Media publiczne mają się kierować logiką wartości jako takich, logiką interesu ogólnego, logiką racji stanu i tak dalej. I tego możemy od mediów publicznych wymagać. Byłoby szkoda, gdyby rynek medialny został zubożony i ten rodzaj widzenia świata i interpretacji świata i relacjonowania świata został skasowany, a byłyby tylko media komercyjne. Niczego nie ujmując kolegom z mediów komercyjnych.

M.M.: To, że tych założeń, założeń takiego projektu, który nawiasem mówiąc tym razem może liczyć już chyba na wsparcie lewicy, w związku z czym realne jest przeprowadzenie go przez sejm nawet przy wecie prezydenckim, mówią o tym, że coś takiego jak misja zostanie powierzone również mediom komercyjnym i programy misyjne będą z tego funduszu, który ma powstać, finansowane.

K.Cz.: Ja się pytam: jak można poddawać, nie wiem, pod przetargi te pieniądze przeznaczone na misję w sytuacji, kiedy na przykład misją Polskiego Radia jest między innymi utrzymywanie trzech zespołów artystycznych? To co? Jak jakaś stacja telewizyjna wystąpi, że ona przejmie na dwa miesiące Chór Polskiego Radia? Albo...

M.M.: Albo część chóru, bo na cały nie będzie ją stać.

K.Cz.: Część chóru albo wynajmie inny chór, który odegra te utwory? A, przepraszam, Archiwum Polskiego Radia, które jest skarbnicą kultury polskiej? To kto przejmie? Kto będzie finansował? No, to są pomysły... to jest stawianie na głowie. Oczywiście, media komercyjne cieszą się z tych pomysłów, ponieważ być może uzyskają część takich pieniędzy właśnie, jak w tym funduszu, nie wiem, 10, 15% tego funduszu, ileś milionów złotych. Cieszą się również z tego, z osłabienia mediów publicznych, rynkowego osłabienia, ponieważ za chwilę będzie cyfryzacja, zacznie się prawdziwa walka o udział w cyfryzacji, zwłaszcza...

M.M.: Czyli nowe rozdanie w mediach.

K.Cz.: Nowe rozdanie. My jesteśmy tu na uboczu jako radiofonia, rzecz jasna, chodzi głównie o rynek telewizyjny. To są kolosalne pieniądze.

M.M.: No i jest ważne, w jakiej kondycji się do tej walki przystąpi.

K.Cz.: Piekielnie ważne, dlatego że osłabione media publiczne to jest czysty zysk dla mediów komercyjnych, dlatego idę o każdy zakład, że te pomysły, o których mówiliśmy parę minut temu, te pomysły Ministerstwa Kultury, te tezy i dążenia Platformy (zwracam zresztą uwagę, że premier Tusk jeszcze w kampanii wyborczej mówił o tym, że media publiczne trzeba osłabić ekonomicznie, zmarginalizować, a być może zlikwidować) i ten projekt Ministerstwa Kultury, projekt tej komisji, tych „pożytecznych idiotów”, jak mówili bolszewicy, ekspercki niby, spełnia te wszystkie właśnie zadania, a jest eksperckim tak zwanym projektem, więc politycy mogą powiedzieć: ależ to nie my wymyśliliśmy, tylko fachowcy od rynku radiowego. I w tej sytuacji media komercyjne będą popierać ten projekt, ponieważ to jest w ich interesie, w ich interesie jest to, żeby cały rynek należał do nich.

M.M.: Zidentyfikował się pan z tą firmą po nieco ponad dwóch latach?

K.Cz.: Panie Marku, jak pan być może pamięta, od czterdziestu ponad lat jestem dziennikarzem, więc ja się identyfikuję z mediami jako takimi, całe życie byłem i publicystą, w związku z tym ja czy w radiu, czy w gazecie, czy w telewizji czuję się jak u siebie w domu.

M.M.: Powiedział pan, że Radio będzie walczyć. Jak?

K.Cz.: Walczmy przede wszystkim tą moją... między innymi przy pomocy tej decyzji mojej, żeby przesunąć pieniądze z oszczędności, z tego funduszu, który chcieliśmy zresztą przeznaczyć na rozwój technologiczny Radia, po to robiliśmy te oszczędności, przesunąć i przesunęliśmy to na wydatki bieżące po to, żeby utrzymać wielkość zespołów, możliwość robienia programów niezależnie od tego, czy one kosztują trochę więcej, czy mniej, żeby wprowadzać nowe programy na antenę Polskiego
Radia, czyli żeby oferta była interesująca, żeby nie ciąć dziennikarzom wierszówek i tak dalej, i tak dalej, współpracownikom honorariów nie ciąć i nie zubażać w tym sensie Radia, bo jak przestaniemy dobrze wynagradzać pracę w Radiu, no to będziemy uzyskiwali gorsze produkty, czyli będzie cierpiał na tym nasz słuchacz, bo będzie dostawał gorszą produkcję.

Podejrzewam, że Platforma Obywatelska podejmując różne działania, które doprowadzają do obniżenia wpłat abonamentowych, czeka sobie spokojnie, aż media same upadną i nic nie musi robić, bo świetne wie, że chwyt tego rodzaju finansowy spowoduje pogorszenie w konsekwencji jakości, a pogorszenie jakości postawi pytanie: po co takie radio złe? Komu potrzebne?

M.M.: W tym Radiu, na temat którego tyle się mówi i zadaje takie pytanie, mówił jego Prezes – Krzysztof Czabański. Dziękujemy serdecznie.

K.Cz.: Dziękuję panu, dziękuję państwu.

(J.M.)