Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 04.10.2008

Casus pana Kluski bis

Dzieje się zjawisko, które śmiem nazwać powrotem casusu pana Kluski, czyli biznesmena z Krakowa, który był nękany przez instytucje finansowe państwa.

Wiesław Molak: W studiu Marek Mądrzejewski i nasz kolejny gość.

Marek Mądrzejewski: A jest nim mecenas Andrzej Rogoyski, adwokat wyróżniony w konkursie prawników „Pro Bono” (to jest taka nagroda dla prawników świadczących nieodpłatnie i bezinteresownie usługi prawne na rzecz innych osób, organizacji społecznych bądź instytucji), także laureat „Okularów Równości” (to z kolei za reprezentowanie w sądzie bez pobierania honorariów grupy pielęgniarek w wytoczonej przez nie sprawie o molestowanie seksualne), no i to najważniejsze, głośne od początku roku przestępstwo, o którym będziemy rozmawiać – pełnomocnik głównej pokrzywdzonej przez molestującego swe pracownice prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego.

Co dzieje się, panie mecenasie, w Olsztynie w tej sprawie?

Andrzej Rogoyski: Dzień dobry. Dzieją się rzeczy niezwykle niepokojące i to niepokojące nie tylko moim odczuciu w skali Olsztyna, ale też dzieje się zjawisko, które śmiem nazwać powrotem casusu pana Kluski, czyli biznesmena z Krakowa, który był nękany, delikatnie mówiąc, przez instytucje finansowe państwa.

M.M.: Czesław Małkowski na wolności.

A.R.: Czesław Małkowski na wolności. Nie mogę komentować wyroku sądowego, natomiast stała się rzecz dzień wcześniej jedna, a druga kilka dni wcześniej, która w moim odczuciu ma bezpośredni związek z tą sprawą i ona świadczy o tym, że są wykorzystywane instytucje państwa polskiego do nękania osób pokrzywdzonych, w tym przypadku do nękania mojej klientki.

M.M.: Pokrzywdzonych i skarżących, bo ten drugi...

A.R.: Pokrzywdzonych i skarżących, oczywiście. Otóż dzień przed zwolnieniem pana Małkowskiego z aresztu do urzędu miasta, w którym moja klientka pracuje, przyszło dwoje urzędników z urzędu kontroli skarbowej, żądających informacji od mojej klientki związanych z jej domem zakupionym w zeszłym roku i żądających ujawnienia innych informacji finansowych.

M.M.: No, mają do tego prawo.

A.R.: Tak. No więc właśnie, z pozoru to wszystko jest bardzo nacechowane legalnością, tak? Przedstawili dokumentacje, upoważnienia. Chapeau bas, wszystko od strony prawnej gra.

Ale jeżeli pójdziemy troszeczkę dalej, to się zacznie okazywać, że to są właśnie tylko pozory tej legalności. Dlaczego? Dlatego, że po pierwsze pod koniec rozmowy, kiedy urzędnicy kontroli skarbowej już podziękowali za spotkanie, już to działo się poza urzędem, moja klientka musiała się zwolnić z pracy, bo urząd nie pozwolił na prowadzenie kontroli w miejscu zatrudnienia mojej klientki, otóż już przy wychodzeniu mojej klientki wraz z mężem, bo jej mąż został zawezwany do tej kontroli, przy wychodzeniu jeden z tych kontrolujących na pytanie: „Dlaczego w taki sposób, dlaczego przychodzi się do pracy? Dlaczego mnie pytacie o rzecz, która jest jak najbardziej czysta, legalna, udokumentowana od początku do końca? Dlaczego tak postępujecie?” odpowiedź była krótka: „No, wie pani, dyrektor urzędu kontroli skarbowej ma takie prawo, no, wie pani, a my czytamy gazety”.

M.M.: A w tych gazetach było napisane, że pan prezydent wyjdzie na wolność, tak?

A.R.: A w tych gazetach było napisane, że jest to możliwe, że jest to przewidywane, a w tych gazetach pojawiały się informacje o tym już od dłuższego czasu, że w środowisku, nazwijmy to: osób zaprzyjaźnionych z panem Małkowskim czy sprzyjających jemu została puszczona plotka o tym, iżby moja klientka miała uzyskać korzyść majątkową jakiś czas temu, przed wszczęciem postępowania w wysokości podobno miliona złotych od jednego z polityków obozu przeciwnego panu Małkowskiemu po to, żeby pana Małkowskiego zniszczyć. Krótko mówiąc, miała stać się narzędziem w zniszczeniu pana Małkowskiego.

M.M.: Zaraz, żebym ja się nie pogubił. A pan Małkowski jaki to jest obóz?

A.R.: Pan Małkowski to jest obóz postkomunistyczny ubrany w tej chwili w piórka, powiedziałbym, chrystusowe wręcz, tak? To znaczy, no, doszło do przekształcenia Szawła w Pawła testamentowego, tak? Czyli ze złego stał się dobry. Ale nie chcę w ten wątek...

M.M.: Ale gdyby to przełożyć na jakieś ugrupowania, no bo rozumiem, że to nie jest epigon zjednoczenia chrześcijańsko–narodowego.

A.R.: Oficjalnie pan Małkowski jest bezpartyjny, o ile wiem, ale myślę, że to akurat nie jest najważniejsze w tej sprawie. Najważniejsze jest to...

M.M.: Znaczy ważne jest to, czy za tymi działaniami stoi jakiś aktualny układ sprawujący władzę i nie tylko w wymiarze lokalnym, ale, no, generalnie w wymiarze kraju.

A.R.: Panie redaktorze, co do wymiaru kraju to może bym tak daleko się nie posuwał, ale nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że w Olsztynie istnieje olbrzymia rzesza beneficjentów tego układu, którym zarządzał od lat pan prezydent Małkowski, czyli ludzi uzależnionych od pana Małkowskiego i finansów, które są w urzędzie.

M.M.: Ale modlą się o to, żeby on wrócił, bo wiedzą, że z nim się robi dobrze interesy, czy po prostu boją się tego, iż (...)?

A.R.: Dlaczego się modlą i czy to rzeczywiście jest modlitwa, a nie tylko pewien pozór, to tego nie wiem, to jest kwestia sumienia tych ludzi, na ile oni się z tym dobrze czują. Mnie interesuje przede wszystkim los mojej klientki, która – jak powiedziałem na początku – jest nękana, bo to inaczej tego nazwać nie można, przez instytucje państwowe. Ja, oczywiście, nie mam dowodów na to, że pan dyrektor urzędu kontroli skarbowej działa w porozumieniu z panem Małkowskim, ale to nie o to chodzi. Tu chodzi o to, że dzieją się rzeczy, które normalnego obywatela nie spotykają. Bo jeżeli nawet jest jakaś na przykład informacja, jakiś donos o tym, że coś się złego dzieje z finansami...

M.M.: Coś, co zasługuje na uwagę skarbówki, tak?

A.R.: Tak, co w ogóle nie powinno być brane pod uwagę, ale faktycznie chyba są, to wystarczy jeżeli urzędnik nie urzędu kontroli skarbowej, tylko urzędu skarbowego działający na zasadzie ordynacji podatkowej, bo ma takie możliwości z tej ustawy, wezwał daną osobę do siebie...

M.M.: Do siebie, wyjaśnił...

A.R.: Oczywiście. I to można było zrobić. Nie trzeba wyciągać specjalnej instytucji finansowo–policyjnej, można powiedzieć, do tego, żeby jeszcze przychodziła do urzędu. Czyli to jest ewidentna, można powiedzieć, prowokacja, która w moim odczuciu i w odczuciu mojej klientki, bo ona jest przerażona tym, co się dzieje, ma doprowadzić do tego, żeby ona stała się oskarżona, a nie pokrzywdzona, dlatego że być może na przykład znaleźliby u niej jakieś informacje o tym, że rzeczywiście ten milion złotych został przekazany. Jeżeli ja czytam postanowienie o wszczęciu postępowania kontrolnego, to dla mnie nie ulega wątpliwości, że o to chodziło, bo kontrola... jest w uzasadnieniu napisane: „kontrola źródeł pochodzenia majątku, a także dochodów nie znajdujących pokrycia w ujawnionych źródłach przychodów za 2007 rok”.

M.M.: Ale chciałoby się, żeby ta kontrola tak skutecznie działała w wielu innych przypadkach, w których nie ma złudzeń co do tego, iż ludzie dysponujący wielkimi pieniędzmi popełnili przestępstwo i mało – te pieniądze...

A.R.: Dokładnie.

M.M.: ...wykorzystują do popełniania kolejnych. Słabość Małkowskiego do swoich podwładnych płci żeńskiej była ponoć wśród ważnych olsztyńskich polityków tajemnicą poliszynela i to zresztą nie tylko wśród polityków. Jak to jest możliwe, że przez tyle czasu on sobie spokojnie funkcjonował? Czy on ma miasto w kieszeni?

A.R.: Panie redaktorze, jeżeli mówimy o zależności osób pracujących w Olsztynie związanych z instytucją urzędu miasta od osoby władającej tym miastem jako prezydent, to, oczywiście, mówimy o bezpośredniej zależności tysiąca, żeby nie powiedzieć dziesiątek tysięcy ludzi finansowo uzależnionych od prezydenta. Co do tego nie mam wątpliwości. Ale, panie redaktorze, jeśli jeszcze można zwrócić uwagę na jedną rzecz związaną z tym nękaniem, bo to nie była jedyna kontrola niespodziewana i dziwna. Kilka dni...

M.M.: W przypadku pańskiej klientki.

A.R.: W przypadku mojej klientki. Kilka dni przed tą kontrolą urzędu kontroli skarbowej moja klientka dostała z kolei wezwanie do ZUS–u. Dlaczego? Dlatego, że ZUS po 9 latach przypomniał sobie, że moja klientka prowadząc działalność gospodarczą w jednym z miast w okolicach Olsztyna i likwidując tę działalność gospodarczą właśnie 9 lat temu, nie złożyła jakichś dokumentów. To jest kwestia zupełnie inna, czy ona złożyła, czy nie, bo moja klientka twierdzi, że złożyła, ale to nie o to chodzi. Chodzi o to, że ZUS...

M.M.: Zbieg dat, rozumiem.

A.R.: Tak. ZUS nie zrobił tego tak jak normalnie powinien, dwa tygodnie czy miesiąc po zdarzeniu czy dwa lata czy rok, tylko dokładnie teraz, we wrześniu 2008 roku w sytuacji, kiedy moja klientka jest już, nazwijmy to, głośną osobą w mieście i jest oskarżającą pana prezydenta miasta.

M.M.: Nie jest jedyną, są inne kobiety. Czy ma pan kontakt z ich obrońcami? Może w ich przypadku są podejmowane podobne działania,

A.R.: Tego nie wiem, ja reprezentuję tylko moją klientkę i trudno mi powiedzieć, czy takie działania są podejmowane wobec innych pań, ale niewątpliwie główną oskarżającą i prezentującą najwięcej obciążających pana Małkowskiego informacji jest moja klientka. I dlatego też ona stała się celem, który ma służyć do w mojej ocenie, jeżeli analizuję to, mogę tak domniemywać, do uwolnienia pana Małkowskiego z aresztu i do oskarżenia mojej klientki.

M.M.: Co w tej sprawie jako jej obrońca pan zrobił?

A.R.: W tej chwili jest wystąpienie do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, która prowadzi to postępowanie, w celu wyjaśnienia tych kwestii.

M.M.: Chciałoby się zapytać: a jak mają sobie radzić inne kobiety, które są w podobnej sytuacji, zwłaszcza że, no, na pomoc trudno tutaj liczyć. Ale myślę, że o tym porozmawiamy przy następnej okazji, dzisiaj dziękując panu serdecznie, a przypomnę: naszym gościem był mecenas Andrzej Rogoyski.

A.R.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)