Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 25.11.2008

Zasadność postawy prezydenta pod znakiem zapytania

Dość ryzykownie i zaskakująco zachowuje się pan prezydent. Nie wiem, czy to jest przejaw odwagi czy też lekceważenia ogólnych zasad bezpieczeństwa.

Grzegorz Ślubowski: W studiu w Katowicach Wiceprzewodniczący Klubu Platformy Obywatelskiej Grzegorz Dolniak. Dzień dobry, panie pośle.

Grzegorz Dolniak: Witam serdecznie.

G.S.: Panie pośle, politycy pana partii między innymi krytykują prezydenta za wyprawę do Akhalgori. Czy to jednak nie jest tak, że prezydent uświadomił pewien problem, który istnieje, a o którym mało kto mówił, o tym, że rosyjskie wojska czy wojska, które są kontrolowane w jakiś sposób przez Moskwę, stacjonują na terytorium nie tylko Osetii Południowej, ale także na terenie właściwej Gruzji?

G.D.: Tak, tylko że są dwa kłopoty. Pierwszy to jest taki, że na dobrą sprawę ja nie wiem, czy pan prezydent uświadomił, gdyż na chwilę obecną nie ma żadnych dowodów, że wojska rosyjskie przebywają na tym terenie. To jest jedna rzecz.

Dwa – nie wiem, czy akurat pan prezydent powinien nam uświadamiać w taki sposób. Myślę, że rolą tą obarczono obserwatorów z ramienia Unii Europejskiej i myślę, że rolą tych osób – doskonale przygotowanych do tego typu działań, zresztą wyposażonych w niezbędne środki – jest, by nadzorować wypełnianie porozumienia, którego autorem był pan prezydent Sarkozy.

No, pan prezydent Kaczyński spowodował dość kłopotliwą sytuację, narażając siebie jako głowę państwa polskiego wespół z prezydentem Gruzji, znalazł się w dość szczególnych okolicznościach, będąc, jak należy domniemywać, obiektem ataku. Nie wiem, jak w tej sytuacji Polska powinna się zachować, co by się stało, gdyby pana prezydenta dosięgły kule wystrzelone przez potencjalnych zamachowców.

Mam wrażenie, że dość dużo powstało zaniedbań, które towarzyszyły tej sytuacji. Ona sama była dość szczególnego rodzaju, dlatego że z tego, co docierają informacje – dość sprzeczne – wynika, że pan prezydent pozbawiony był polskiej ochrony, ochrony funkcjonariuszy BOR–u. To jest w ogóle zupełnie nieszczególna sytuacja. Nie potrafię zrozumieć uzasadnienia dla takiego scenariusza wydarzeń (...)

G.S.: A dlaczego prezydent był pozbawiony ochrony funkcjonariuszy naszego BOR–u w takim razie?

G.D.: Ja, panie redaktorze, nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Okazuje się, że ponoć gruzińska strona przejęła pełną ochronę nad konwojem, w tym nad osobą pana prezydenta Kaczyńskiego.

G.S.: A czy to nie jest tak przy takich wyjazdach zagranicznych, że to rzeczywiście gospodarze zapewniają ochronę?

G.D.: Oczywiście, w zewnętrznym jak najbardziej tak. To ogólna, ale osobista zawsze jest domeną funkcjonariuszy biura ochrony rządu danego państwa, więc państwa reprezentowanego przez głowę.

G.S.: Jeżeli prezydent Gruzji zaproponował taki wyjazd, jak rozumiem, wyjazd w kierunku terenów, które jeszcze przed wybuchem konfliktów były kontrolowane przez władze w Tbilisi, dzisiaj nie są kontrolowane, co jest przykładem na to, że jednak Rosja nie wypełnia tego porozumienia z prezydentem Sarkozy’m, no to nasz prezydent co? Miał się nie zgodzić? Miał nie jechać? Miał...

G.D.: Ale, panie redaktorze, rolą pana prezydenta nie jest docieranie, nie wiem, do strefy buforowej czy też konflikt zbrojnego, który wskutek... z którego działania może powstać dość nieszczęśliwa sytuacja. No, pan prezydent nie dość, że wystawia na szwank swoją osobę, to na dobrą sprawę naraża państwo polskie na dość specyficzną sytuację. No jak mielibyśmy się zachować w momencie, gdyby, tak jak powiedziałem wcześniej, kule dosięgły pana prezydenta? Mielibyśmy, nie wiem, wywołać wojnę, zdobyć się na akty odwetu? Ja sobie... znaczy nie jestem w stanie wytłumaczyć zasadności postawy pana prezydenta.

Zresztą pan prezydent nie uczynił tego po raz pierwszy. Przypominam dość specyficzną sytuację, która towarzyszyła panu prezydentowi, gdy on na pokładzie rządowego samolotu TU-154 wespół z innymi głowami państw również chciał narazić siebie i pozostałych prezydentów na dość trudną sytuację, nakazując pilotowi, by lądował na lotnisku w Tbilisi w momencie, kiedy dwie godziny wcześniej na to samo lotnisko spadały jeszcze bomby z samolotów rosyjskich. W ogóle nikt nie miał pewności, w czyich rękach jest kontrola nad przestrzenią powietrzną w tym momencie. Tak że, no, powiem: dość ryzykownie, dość zaskakująco zachowuje się pan prezydent i ja nie wiem, czy to do końca jest przejaw odwagi pana prezydenta, czy też lekceważenia zasad, ogólnych zasad bezpieczeństwa.

G.S.: Panie pośle, co dalej z ustawami zdrowotnymi? Co dalej z ustawami, które mają zmniejszyć liczbę osób, które się mogą ubiegać o emerytury pomostowe? Prezydent wczoraj powiedział, że już wie, co zrobi z ustawami zdrowotnymi, zasugerował, że część z tych ustaw zostanie zawetowana, a z kolei jeśli chodzi o emerytury pomostowe – takie są sugestie w prasie, że ten projekt zostanie skierowany do Trybunału Konstytucyjnego. Ja chciałbym się zapytać: co dalej z tymi ustawami zdrowotnymi? Znaczy co Platforma zamierza zrobić, jeżeli rzeczywiście część ustaw zostanie zawetowana? Pojawiały się głosy, że te zmiany można wprowadzać pozaustawowo, że tak powiem, to znaczy na poziomie samorządów.

G.D.: Złym zwyczajem byłoby zapowiadać pewne działania wtedy, kiedy jeszcze nie ma absolutnie pewności co do decyzji pana prezydenta. Ja bym jednak proponował, aby poczynić chwilę zwłoki i cierpliwie doczekać tego momentu, aż pan prezydent w obu tych sprawach zajmie ostateczną decyzję. Bo tak na dobrą sprawę pan prezydent jedynie upubliczni, że w dniu jutrzejszym wypowie się co do ustaw zdrowotnych i tak dość ogólnie dał do zrozumienia, że część będzie podlegać jego wetu, a część najprawdopodobniej podpisze, ale to jest dość enigmatyczny komunikat i pozwólmy panu prezydentowi, aby podjął w tej sprawie ostateczną decyzję.

Jeżeli chodzi o z kolei emerytury pomostowe, tu rozumiem pan prezydent waha się. Ja już słyszałem sprzeczne komunikaty w tej mierze, natomiast z ostatniego wynikało, by jakoby pan prezydent zamierzał podpisać tę ustawę, a równolegle wnieść zastrzeżenia do Trybunału Konstytucyjnego, aby zbadał niektóre zapisy podpisanej przez siebie ustawy. A więc poczekajmy na decyzję pana prezydenta w tej kwestii, nie rozstrzygajmy, o czymś, co być może nie nastąpi.

G.S.: A czy Platforma Obywatelska wobec tego waha się z wprowadzeniem sześciolatków do szkół? Pojawiają się takie informacje w mediach, Głos Nauczycielski o tym napisał, że może dojść do odstępstwa od tego projektu zapowiadanego przez Platformę Obywatelską.

G.D.: No cóż, media donosiły już w różny sposób o różnych sprawach, a więc ja bym nie odnosił się do tych informacji, które są przedstawiane przez niektóre media. Natomiast program przyjęcia do klas I sześciolatków jest rozłożony na 3 lata, ma fakultatywny charakter w tym okresie i z tego, co przynajmniej ja wiem, na chwilę obecną nie ma pomysłu, aby odejść od tej propozycji, zresztą która jest dobra dla polskich szkół, dla polskiego szkolnictwa, dla adeptów nauki, gdyż w aktualnej sytuacji jesteśmy gdzieś na samym końcu państw wysoko rozwiniętych, znakomita większość z nich kieruje dzieci w wieku 6 lat już do pierwszych klas szkół i z tego tytułu absolutnie te dzieci nie cierpią.

G.S.: To w takim razie pytanie trochę z innej dziedziny. Polską giełdę nękają dziwne operacje. Bank UniCredit wycenił, że spółka paliwowa Lotos jest nic nie warta, zero złotych. Akcje tej spółki spadały. Wcześniej również były dziwne przypadki, gdzie niektóre akcje rosły, inne spadały. Czy to znaczy, że są jakieś złe rozwiązania, czy trzeba coś zmienić tutaj w tej grze giełdowej?

G.D.: Na pewno trzeba się przyjrzeć temu, co dzieje się na polskiej giełdzie. Zresztą są do tego odpowiednie instytucje i agendy, które w zakresie swoich powinności mają nadzór i kontrolę nad tym, co obserwujemy na giełdzie, i z tych informacji wynika, że takie czynności zostały podjęte. Mam wrażenie, zresztą nie tylko ja, że polska giełda często jest obiektem manipulacji spekulantów.

G.S.: Dziękuję bardzo. Moim gościem był Grzegorz Dolniak, Platforma Obywatelska.

(J.M.)