Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 30.03.2007

Gwiazda ministra jednak błyszczy

Mariusz Błaszczak: "Moim zdaniem gwiazda pana ministra Gosiewskiego wciąż błyszczy i ma się bardzo dobrze". Przemysław Gosiewski:"Ja zajmowałem się, zajmuję i dalej będę zajmował się ważną sferą działalności rządu, jaką jest legislacja (...), natomiast pan minister Błaszczak będzie przede wszystkim koordynował te działania, które nie wiążą się bezpośrednio z legislacją".

Wiesław Molak: W naszym studiu kolejni goście – pan minister Przemysław Gosiewski, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, dzień dobry, witamy...

Przemysław Gosiewski:
Dzień dobry, witam serdecznie słuchaczy Polskiego Radia.

W.M.: Ale dziś nie sam, razem z ministrem Mariuszem Błaszczakiem, szefem Kancelarii Premiera. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Mariusz Błaszczak:
Dzień dobry państwu.

Tomasz Sakiewicz: Zacznę od cytatu, Super Express: „Gosiu idzie w odstawkę”. Przepraszam za kolokwializm, ale to jest cytat dosłowny z Super Expressu. Wedle wtorkowego Super Expressu pan minister Gosiewski, „gwiazda pana ministra zgasła, a narodziła się nowa gwiazda – pana ministra Błaszczaka”. Więc najpierw pytanie do pana ministra Błaszczaka – dlaczego pan spowodował, że zgasła gwiazda pana ministra Gosiewskiego?

M.B.: Muszę powiedzieć, że moim zdaniem gwiazda pana ministra Gosiewskiego wciąż błyszczy i ma się bardzo dobrze. To jest typowe, myślę, że to jest typowe szczególnie dla pewnego rodzaju wydawnictw, pewnego rodzaju tytułów, które starają się o takich sprawach mówić, ale, oczywiście, one do stanu rzeczy właściwego nijak się mają, gdyż mój „awans”, bo tak określił pan premier, a więc użyję tego słowa, związany jest z nowymi zadaniami, które mi przypadły w udziale, a te nowe zadania też nie wykraczają poza zadania czy nie pokrywają się z zadaniami pana ministra Gosiewskiego. Otóż pan premier zdecydował, że wszyscy ministrowie otrzymają i wczoraj już otrzymali swojego rodzaju wytyczne, a więc kierunki działań, są to konkretne zadania z konkretnymi datami do wykonania, a ja zostałem poproszony przez pana premiera o to, żeby czuwać, żeby monitorować, żeby czuwać nad wykonaniem tych zadań.

P.G.: Proszę państwa, razem z panem ministrem Błaszczakiem...

T.S.: Minister Gosiewski, którego „gwiazda zgasła”.

P.G.:
...byliśmy rozbawieni, bo tezą tego artykułu było, że oto dwaj przeciwnicy zostali w taki sposób jeszcze dodatkowo poróżnieni, co jest zabawne, bo z panem ministrem Błaszczakiem jestem w relacjach przyjacielskich od szesnastu lat można powiedzieć...

T.S.: I przyjaciel przyjacielowi taką rzecz zrobił.

P.G.:
Nie no, w ogóle, i dlatego ten, kto pisał ten artykuł, kompletnie nie rozumiał relacji, które są między nami. Natomiast, proszę państwa, sprawa jest bardzo poważna. Ja zajmowałem się, zajmuję i dalej będę zajmował się ważną sferą działalności rządu, jaką jest legislacja, czyli tym, żeby po prostu projekty ustaw były przygotowywane na czas, żeby różne wspólne decyzje, które przez różnych ministrów, muszą być podejmowane, żeby była budowana między nimi współpraca, i to jest zadanie, które tak naprawdę powoduje, że ja już też pracuję obecnie osiemnaście godzin na dobę. Natomiast pan minister Błaszczak będzie przede wszystkim koordynował te działania, które nie wiążą się bezpośrednio z legislacją, bo to jest sprawa Komitetu Stałego Rady Ministrów. Rząd, poza przyjmowaniem ustaw, rozporządzeń, dokumentów strategicznych podejmuje setki czy można powiedzieć tysiące różnych jednostkowych decyzji. Ta sprawa przekraczałaby możliwości już jednego człowieka, w związku z tym pan premier włączył do spraw koordynacyjnych pana ministra, który naprawdę jest bardzo sprawnym (przepraszam, że użyję takiego słowa) z jednej strony politykiem, z drugiej urzędnikiem, bo pan minister z racji bycia członkiem Rady Ministrów jest politykiem, ale oprócz tego jest absolwentem Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, jest wybitnym przedstawicielem administracji.

M.B.: Bardzo miłe słowa ze strony tutaj kolegi.

T.S.: Ja widzę, że panom prowadzący nie jest potrzebny, ale mam takie pytanie. Sprawdzałem ostatnio strukturę organizacyjną rządu i szukałem takiej funkcji „szara eminencja”. Nie znalazłem. Podobno pan minister Gosiewski uchodził za szarą eminencję. Czy zmieni się coś w tym, kto będzie tą eminencją, może szarą?

P.G.:
Tak, panie redaktorze, to jest dziwne określenie „szarej eminencja”. Można powiedzieć tak – obaj z panem ministrem jesteśmy z racji pełnionych funkcji najbliższymi współpracownikami pana premiera, dlatego że zakres prac każdego z nas powoduje, że jesteśmy w stałym kontakcie z panem premierem, czyli i pan minister w sprawach dotyczących bieżącego funkcjonowania administracji, ja w sferze prac legislacyjnych mamy ten codzienny kontakt. Jeżeli pana określenie dotyczy takich ludzi, którzy mają stałą relację z panem premierem, wręcz można powiedzieć – kilkakrotnie w ciągu dnia...

T.S.: Taką relację, że pan premier czasem przychyla swego ucha do ich zdania. To jest chyba istota „szarej eminencji”.

P.G.:
Proszę pana, nie wiem, czy przychyla ucha. To jest zawsze tak, że po prostu wiele obszarów działania jest nam powierzanych i stąd nasz codzienny kontakt z panem premierem. Jeżeli tak rozumiemy pojęcie po prostu bliskich współpracowników, to obaj z panem ministrem do nich należymy.

K.B.: Tak, ja chciałem podkreślić to, że też, oczywiście, znam i cenię sobie przyjaźń ze strony pana ministra Gosiewskiego, znamy się od wielu lat. Muszę stwierdzić, że jest to osoba bardzo aktywna, stąd też może i te określenia „bardzo energiczna, bardzo aktywna”. Natomiast chciałbym podkreślić jedno – że nie wydaje mi się właściwym stwierdzenie, iż to dostęp do ucha pana premiera ma jakiekolwiek znaczenie, bo też jak znam pana premiera, to...

T.S.: Nie przekonałby pan wielu osób, które chcą mieć ten dostęp. Albo przynajmniej dostęp do tego ucha, który ma dostęp do tego ucha.

K.B.:
...to wiem, że pan premier jest osobą, jest politykiem bardzo samodzielnym, nie jest oderwany od tego, co się wokół dzieje, nie polega tylko i wyłącznie na opiniach dobranego grona osób, ale słucha wszystkich opinii. Tak że tutaj takie twierdzenie jest myślę, że niewłaściwe. Natomiast potwierdzam to, że mamy zadania różne. Pan minister Gosiewski koncentruje się przede wszystkim na pracy Stałego Komitetu Rady Ministrów, jest to bardzo ważna instytucja, nazywana tak kolokwialnie wśród urzędników „małą Rady Ministrów”, ona rozstrzyga te wszystkie spory wśród właśnie ministrów odnośnie projektów ustaw czy innych aktów prawnych, tak, aby przygotować na posiedzenie Rady Ministrów już wypracowany dokument.

T.S.: A który z panów będzie się zajmował ustawą deubekizacyjną czy ustawami? Któremu z panów to podlega? Bardziej legislatorowi, czy może komuś, kto będzie się zajmował konkretnymi decyzjami? Deubekizujemy jakiegoś konkretnego pana (...).

P.G.:
Panie redaktorze, to jest projekt, który przedłożył klub parlamentarny, nie jest to projekt rządowy. Ja rzeczywiście byłem pytany przez klub o swoją opinię jako prawnik, jako osoba mająca jakieś tam niewielkie doświadczenie legislacyjne, natomiast będzie to sprawa, która jest całkowicie sferą działań Parlamentu. Oczywiście, rząd przygotuje stanowisko, bo jest taki obowiązek, że do projektów poselskich przedkładamy, ale osobiście uważam to za ważny projekt, bo to jest projekt, który w końcu stawia zasadę, że kaci przestają mieć lepiej, niż ich ofiary, a to jest ogromnie ważna sprawa sprawiedliwościowa. I cieszę się, bo jeżeli patrzyłem, że niektórzy ubecy mieli emerytury do 9 tysięcy złotych, to byłem tym zaskoczony, bo ci, których katowano bardzo często mieli te 600 złotych. No to można porównać te dwie kwoty i zobaczyć...

T.S.: Albo mają renty, bo do emerytury nie byli w stanie dotrwać.

P.G.:
Oczywiście. I trzeba zobaczyć po prostu, jaka była niesprawiedliwość. Więc w końcu ta sprawa jest porządkowana i sądzę, że to są ważne ustawy, natomiast nie jest to projekt rządowy, w związku z tym żaden z nas nie będzie uczestniczył w pracach nad przygotowaniem tych ustaw.

T.S.: A czy sprawę pana Kornatowskiego na przykład (to jest taka sprawa incydentalna, więc pewnie do pana będzie należała) będą państwo sprawdzać, czy te zarzuty Jana Rokity są prawdziwe, czy nie?

M.B.:
To, oczywiście, każda ze spraw, która budzi zainteresowanie społeczne musi być sprawdzona i takie też jest podejście pana premiera. Pan premier rozmawiał z komendantem, rozmawiał z ministrem i nie można przechodzić do porządku dziennego nad tymi sprawami. Tak że ja tutaj jestem przekonany...

T.S.: A jak pan komendant reagował? Przypominam, że chodzi o to, iż w raporcie Rokity znalazło się stwierdzenie, iż obecny komendant, szef policji był jakoś zamieszany w tuszowanie śledztwa, tuszowanie zbrodni (...).

P.G.:
Panie redaktorze, to jest taki przykład nowej zasady działania władzy. Sprawa wydaje się w ogóle być wątpliwą, ale każdy sygnał jest sprawdzany. Minister spraw wewnętrznych i administracji jeszcze raz nakazał sprawdzenie, sam zainteresowany o to też postulował, żeby ta sprawa była jeszcze raz przejrzana, bo pan minister Kornatowski wyraźnie mówił, że jego rola tam była całkowicie pośrednia i że, oczywiście, ten zarzut, który był stawiany jemu jest nieprawdziwy. Ale my chcemy wszystkie sprawy wyjaśnić, no i też od razu zareagował w tym zakresie minister spraw wewnętrznych i administracji. Ja pana Kornatowskiego poznałem jako prokuratora, który zajmował się między innymi sprawami PZU i muszę powiedzieć, że to jest niezmiernie dobry fachowiec i mogłem to zauważyć jeszcze jako członek Komisji Śledczej ds. PZU, że naprawdę bardzo intensywnie prowadził działania, żeby ta afera nie była „sierotką”, żebyśmy wiedzieli tak naprawdę, kto też ponosi odpowiedzialność za złą prywatyzację.

M.B.: Ja też chciałbym podkreślić to, że każda ze spraw jest wyjaśniana, każda z takich spraw, które budzą jakiekolwiek wątpliwości. Przypomnę tylko, że kwestie na przykład okoliczności odejścia ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych i administracji pana premiera Dorna też była wyjaśniana, potem kwestia zarzutów prasowych odnośnie sytuacji w Białymstoku też jest wyjaśniana. Tak że to jest dewiza pana premiera Kaczyńskiego i Prawa i Sprawiedliwości, że (...).

T.S.: Nie dotyczy samego ministra...

P.G.:
Musimy reagować na każdy sygnał, choćby nawet ten sygnał był najbardziej śmieszny, ale nic nie bagatelizujemy, natomiast wszystkie te badania pokazują, że wiele tych sygnałów było po prostu nieprawdziwymi.

T.S.: Ostatnie, już bardzo krótko pytanie – wczoraj usłyszałem, zresztą z ust pana ministra Gosiewskiego, że mieliśmy największy przyrost inwestycji w Polsce i prawdę mówiąc ta informacja mnie z jednego powodu zaszokowała, bo ja tego nigdzie nie słyszałem.

P.G.:
Proszę pana, rzeczywiście, wszystkie dane, które są prezentowane i to jest sprawa już oczywista wśród ekonomistów i rzeczywiście ma pan rację, że wśród opinii publicznej szerzej nieznana, że mieliśmy rekordowy przyrost inwestycji warty 15 miliardów dolarów...

T.S.: To czemu się tego wstydzicie, czemu premier nie mówi o tym?

P.G.:
Właśnie mówimy o tym (...), tylko media, poza może niektórymi, tej sprawy nie chcą prezentować. To jest ponad 17 tysięcy miejsc pracy w Polsce i można powiedzieć, że to jest przykład, że Polska jest krajem najbardziej zainteresowanym dla inwestorów.

M.B.: Mieliśmy okazję, żeby to powiedzieć w Sygnałach Dnia, dziękujemy.

T.S.: Dziękuję bardzo. Pan minister Błaszczak, pan minister Gosiewski jako przyjaciele.

P.G.:
Dziękuję państwu, życzę miłego dnia.

M.B.: Wszystkiego dobrego, dziękuję bardzo.

J.M.