Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 28.05.2007

Nic o nas bez nas

Pozostaje dla mnie zagadką, dlaczego koledzy nie chcieli rozmawiać o naszych wspólnych sprawach razem.

Kacper Kaliszewski: W naszym studiu kolejny gość – Maria Ochman, Przewodnicząca Solidarności Służby Zdrowia. Dzień dobry.

Maria Ochman:
Dzień dobry.

Jacek Karnowski: W świetle reflektorów Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, którzy protestuje, organizuje strajk. Zaprosiliśmy dziś przedstawiciela Solidarności Służby Zdrowia, by porozmawiać, jak to wygląda z innej strony. Zacznijmy może od sprawy negocjacji. Związek Zawodowy Lekarzy opuścił negocjacje, protestując przeciwko temu, że państwo zostaliście zaproszeni, że to on jest gospodarzem strajku, on ponosi odpowiedzialność, koszty, ryzykuje, a wy rozmawiacie. Jak to wygląda z waszej strony? Nie było wam głupio?

M.O.:
Gospodarzem spotkania był minister zdrowia. I chcę powiedzieć, że wydaje się być sprawą przedziwną, żeby minister zdrowia czy premier miał prowadzić rozmowy, nie wiem, w poniedziałek z lekarzami, we wtorek z pielęgniarkami, w środę z Solidarnością, która zrzesza wszystkich pracowników służby zdrowia, również lekarzy, a w czwartek na przykład z OPZZ-em, który też zrzesza na przykład Związek Zawodowy Anestezjologów. Więc myślę, że propozycja spotkania wspólnego była dobra, tym bardziej że każdy związek ma własną odrębność, podejmuje decyzje w ramach własnych zarządów. I nikt tutaj nie chciał ani umniejszać roli pana przewodniczącego Bukiela i Związku Zawodowego Lekarzy, bo wszyscy wiemy, że rola lekarza w systemie leczenia jest rolą wiodącą. Natomiast pozostaje dla mnie zagadką, dlaczego taką decyzję koledzy podjęli, dlaczego nie chcieli rozmawiać o naszych wspólnych sprawach razem, bo przecież w szpitalu żebyśmy skutecznie mogli pacjenta leczyć, musi pracować zespół, zespół pod kierunkiem lekarza, ale zespół.

J.K.: Pani Mario, ale gdyby strajkowała Solidarność Służby Zdrowia, załóżmy, przy innym układzie politycznym i rząd zaprasza wtedy wszystkich na rozmowy, czy wy byście tego nie odebrali jako próbę rozmycia sprawy czy pewnego skonfliktowania środowiska?

M.O.:
Ja bardzo bym prosiła, żeby nie mówić o układach politycznych, czy Solidarność by strajkowała, czy nie strajkowała. To nie jest...

J.K.: Tak to się składa jednak w polskiej rzeczywistości, nie możemy od tego...

M.O.:
Nie, muszę powiedzieć, że tu bym naprawdę jednak się zastanowiła nad takimi uproszczeniami, ponieważ ten rząd rzeczywiście rozpoczął negocjacje, rozpoczął dialog społeczny z partnerami i w tym dialogu również uczestniczyli lekarze, byli dopraszani. My nigdy nie powiedzieliśmy jako Solidarność, że nam przeszkadza obecność jakiegokolwiek ze związku. Trzy centrale są reprezentatywne w rozumieniu Ustawy o komisji trójstronnej, tj. Solidarność, Forum Związków Zawodowych, które zrzesza na przykład Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, i OPZZ. Oczywiście, decyzją Lekarskiego Związku jest, że się nie zrzeszył w żadnej z tych central i w związku z tym tej reprezentatywności w rozumieniu ustawy nie ma, natomiast zapraszani byli zawsze w charakterze obserwatorów, doradców, ekspertów – tak jak mogliśmy w dialogu trójstronnym. Natomiast były również inne spotkania, w których koledzy uczestniczyli indywidualnie. Natomiast jeżeli rozmawiamy o zmianach mających obejmować wszystkich pracowników służby zdrowia, no to wybaczy pan, ale obecność innych central również jest potrzebna.

J.K.: A Związek Zawodowy Lekarzy ma cele polityczne? Dostrzega pani w tym pewien podtekst? Oni mówią o „sianiu niepokoju” na przykład społecznego, takie zdania padały. Pan doktor Bukiel ostatnimi dniami chyba nieco wyciszył ten język, bo on był przeciw, skuteczny, ale na początku strajku taki element występował.

M.O.:
Ja jestem związkowcem, nie jestem politykiem, chociaż to nie do końca prawda, że związkowiec może tak do końca odciąć się od polityki, i trudno mi jest oceniać intencje doktora Bukiela, chociaż powiem szczerze, że to niezrozumiałe dla mnie, bo jeżeli można rozmawiać przy stole negocjacyjnym, jeżeli chce się spotkać i premier rządu, a przecież spotkał się z nami premier rządu i premier Marcinkiewicz rok temu w tych spotkaniach, które poprzedzały ubiegłoroczną...

J.K.: Premier Marcinkiewicz nawet wyszedł do demonstrujących. Pamiętam tę scenę przez Kancelarią Premiera.

M.O.:
Tak, ale mieliśmy cykliczne spotkania mniej więcej raz czy dwa razy w miesiącu z premierem, całe środowisko, mówiliśmy o tej podwyżce, która nastąpiła w zeszłym roku. Teraz spotkał się premier Kaczyński. Fakt, premier Kaczyński powiedział bardzo wyraźnie, że jego rząd będzie przeciwny tym innym postulatom pozapłacowym, czyli prywatyzacji służby zdrowia, będzie przeciwny...

J.K.: A pani widzi w tej rozgrywce także cel: prywatyzacja?

M.O.:
Taki postulat się pojawił.

J.K.: Premier powiedział wprost, że stawka się toczy o prywatyzację, że chodzi o to, żeby przejąć majątek NFZ-u czy majątek państwowy i potem operować na nim czy działać na nim już właściwie z pozycji prywatnego właściciela bez zobowiązań.

M.O.:
Solidarność od wielu lat jest przeciwna prywatyzacji służby zdrowia. Przypomnę protesty i strajki, które były w 2005 roku, w których wówczas Związek Zawodowy Lekarzy nie uczestniczył. My głodowaliśmy, protestowaliśmy przeciwko wprowadzeniu tak zwanej ustawy o spółkach użyteczności publicznej, która tak naprawdę była kryptoprywatyzacją. Jesteśmy przeciwni prywatyzacji z dwóch powodów. Po pierwsze w żadnym kraju na świecie nie ma sprywatyzowanej całkowicie służby zdrowia, a poza tym prywatyzacja jest możliwa, ale na warunkach takich czysto rynkowych, prawidłowych, a tutaj chodzi troszeczkę o coś innego. Chociaż nie chciałabym oceniać, ponieważ tak naprawdę postulatów kolegów lekarzy żadna z central związkowych nie zna, oni nam nie przesłali tych postulatów, więc trudno nam odnosić się do czegoś, o czym wiemy tylko z mediów.

J.K.: Znamy za to propozycje rządowe, przynajmniej ogólny ich zarys – 15% wzrost nakładów na służbę zdrowia to jest 5,8 miliarda złotych. No, to jest bardzo duża suma.

M.O.:
Tak, to są dodatkowe pieniądze, które mają się pojawić w przyszłym roku. Z tego, co rozmawialiśmy w piątek z panem premierem Gosiewskim, to jest taki zakładany wzrost minimum. Ja rozumiem, że trudno jest też mówić o takich czynnikach makroekonomicznych, jeżeli mamy koniec maja, ale to jest po prostu pozytywna informacja. Pytanie...

J.K.: Te pieniądze ugaszą strajk?

M.O.:
To są pieniądze, które muszą również poprawić, powinny poprawić również dostępność do usług, z tym się zgadzamy.

J.K.: Bo to nie tylko na podwyżki te prawie 6 miliardów, tak?

M.O.:
Jasne.

J.K.: Pół na pół podział?

M.O.:
Trzeba pamiętać, że pieniądze, które w zeszłym roku w grudniu zostały przydzielone, znaczy których więcej było w systemie.

J.K.: 30%.

M.O.:
Tak.

J.K.: Prezydent nazywa to największą podwyżką w służbie zdrowia od roku 1989 i dziwi się, dlaczego kilka miesięcy po takiej podwyżce wybucha strajk.

M.O.:
Bardzo ostrożnie bym z ocenami postępowała, ponieważ pan prezydent ma informacje tylko od pana profesora Religi. Myślę, że one nie są do końca wiarygodne. Ta podwyżka była dużą podwyżką, ale w niektórych szpitalach. Natomiast jest wiele szpitali w Polsce powiatowych, miejskich, gdzie pracownicy dostali poniżej 300 złotych brutto, więc to nie były takie znowu gigantyczne pieniądze, chociaż trzeba przyznać, że rzeczywiście żaden rząd do tej pory tak dużej sumy pieniędzy do systemu nie wprowadzał. Chociaż tutaj zasługa jest również wzrostu gospodarczego.

J.K.: Pani Mario, jak to wygląda z tym strajkiem? Nie pracuje 150 do 200 szpitali. Na pierwszy rzut oka ta skala nie jest zbyt duża tego strajku. On taki trochę jest rachityczny. Czy ja się mylę? Czy rzeczywiście jest poruszeniem?

M.O.:
Nie chciałabym oceniać ani skali strajku i dziękuję Bogu, że nikomu nic złego się nie stało i mam nadzieję, że tak będzie dalej, ponieważ Solidarność przystępując do różnych form protestu w przeszłości, nigdy nie używaliśmy pacjentów jako zakładników, myśmy zawsze brali ciężar protestów na siebie. Podejmowaliśmy również takie działania, które były trudne dla rządu, ale nie dla pacjentów. Natomiast...

J.K.: Nie chce pani oceniać strajku. Zapytam wobec tego na koniec o ocenę szans na porozumienie. Dziś późnym popołudniem dalsze rozmowy. Pani zdaniem będzie zaostrzenie strajku? Lekarze mówią o niewypisywaniu druków państwowych, o zwalnianiu się z pracy. Dojdzie do tego, czy jednak porozumienie będzie?

M.O.:
Wiem, że swoje stanowisko zaostrzył Związek Pielęgniarek i Położnych. Solidarność się spotyka w środę i będzie podejmowała taką decyzję, jak pogotowie strajkowe, albo rząd tę propozycję, którą przedstawił w piątek bardzo doprecyzuje. Dla nas tak naprawdę oprócz tego wzrostu, który jest dobrą wiadomością i dla pracowników, i dla pacjentów, ważne jest zagwarantowanie tej podwyżki, którą otrzymaliśmy, bo w tej chwili pan prezydent, pan premier, pan profesor Religa mówią, że największa podwyżka. Byłby wstyd, gdyby ta podwyżka obowiązywała tylko rok i trzy miesiące. Rząd musi...

J.K.: Bo ona była zapisana w ustawie do końca roku.

M.O.:
Tak, incydentalna. Rząd musi wszystko zrobić, żeby te pieniądze do pracowników trafiały również w przyszłym roku. No i oczywiście żebyśmy mogli uczestniczyć w tym wzroście gospodarczym, a więc kroczący wzrost wynagrodzeń w latach następnych. Może nie określany procentowo, ale zapisany ustawowo.

J.K.: Zaczęliśmy drugi tydzień strajku. Zobaczymy, ile tych tygodni będzie. Dziękuję bardzo. Maria Ochman, Solidarność Służby Zdrowia, była naszym gościem. Dziękujemy za wizytę.

M.O.:
Dziękuję bardzo.

J.M.