Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 25.07.2007

Wybory możliwe, acz nie przesądzone

Obie partie będą zabiegały o to, żeby koalicję utrzymać i żeby wyborów nie było i chcą tylko znaleźć honorowe wyjście.

Jacek Karnowski: Przed mikrofonem Sygnałów Dnia Ryszard Czarnecki, eurodeputowany, ale już nie z Samoobrony, niezrzeszony. Dzień dobry, panie pośle.

Ryszard Czarnecki: Witam pana, witam państwa. Tak jest, niezrzeszony, bezpartyjny, jak pan, jak większość słuchaczy Polskiego Radia.

J.K.: Ten proces odchodzenia pańskiego czy wyrzucania z Samoobrony już jest zamknięty, tak?

R.Cz.:

Tak, to jest rozdział zamknięty. Do Samoobrony nie wrócę. Zresztą do czego to wracać? Nie wiadomo, jakie będą losy Samoobrony. Kolejne osoby, tym razem dobrowolnie, Samoobronę opuszczają.

J.K.: No, dwie osoby, dwóch posłów – Mirosław Krajewski i Waldemar Nowakowski. Pan zna, jak to wygląda od środka. Kim są ci ludzie i czy tu można budować jakąś teorię na podstawie tych dwóch decyzji o odejściu?

R.Cz.: Obaj posłowie, którzy wczoraj opuścili Samoobronę to są ludzie, którzy mieli swój własny, spory nawet dorobek przed wejściem do Samoobrony. Waldemar Nowakowski to znany przedsiębiorca, szef Lewiatana, natomiast profesor Krajewski to nie tylko profesor, ale kanclerz jednej z wyższych szkół prywatnych w województwie kujawsko-pomorskim. A więc to ludzie, którzy mieli dorobek przed wejściem do Samoobrony, którzy byli takim elementem potencjału intelektualnego w Samoobronie. To, że oni odchodzą, świadczy, że jest to kolejny sygnał alarmowy, dzwonek na trwogę dla Samoobrony, ponieważ Andrzej Lepper przez ostatnie parę lat ciężko pracował, aby pokazać inną twarz Samoobrony, twarz właśnie inteligencką, bardziej taką intelektualną, ludzką. Okazuje się, że twarz w ciągu paru dni szybko traci.

J.K.: A ten potencjał odejść jakby pan go ocenił? Bo koalicja potrzebuje 29 posłów, Samoobrona, około trzydziestu.

R.Cz.: Ja bym, oczywiście, wolał, żeby cały klub Samoobrony trwał w koalicji rządowej. Myślę, że tak się stanie. Natomiast to świadczy o osłabieniu autorytetu Andrzeja Leppera. Natomiast myślę, że gdyby tak podejść do tego bardzo realistycznie, to bynajmniej nie jakaś lojalność wobec Andrzeja Leppera trzyma posłów Samoobrony w tym klubie, ale kwestia weksli.

J.K.: Wciąż weksli? To już tyle się czasu...

R.Cz.: Kwestia pewnej obawy, co z tymi wekslami się stanie. Gdyby uznano, że weksle są nieważne, choć wielu prawników o tym mówi, że są nieważne, to wówczas prawdopodobnie ten exodus, to wyjście z Samoobrony byłoby w znacznie większym wymiarze.

J.K.: Mamy żałobę narodową, życie polityczne bardzo wyciszone. I pytanie do pana: czy to jest czas, gdy coś się za kulisami ważnego dzieje?

R.Cz.: No, to dobrze, że jest żałoba po tak dramatycznej tragedii. Też może czas refleksji dla polityków, na pewno jednak pewne rozmowy kuluarowe trwają. One trwają i w PiS-ie, i w Platformie. Tak na marginesie – wydaje mi się, że co prawda komentatorzy mówią, że koalicja rządowa, a zwłaszcza Liga i Samoobrona wyborów nie chcą, bo nie chcą, ale tak coś mi się wydaje, że na przykład Platforma Obywatelska, główna partia opozycji, też do tych wyborów się wcale nie spieszy.

J.K.: Panie pośle, premier mówił wczoraj w Sygnałach Dnia: „Podjęliśmy decyzję, ale ogłosimy ją po zakończeniu żałoby narodowej”. Nasz Dziennik informuje dzisiaj: „Jeżeli LiS do piątku nie przyjmie warunków premiera Kaczyńskiego, 30 września odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne”. To jest ta decyzja?

R.Cz.: Zostawmy premierowi jej ogłoszenie, natomiast z całą pewnością premier, który chce być odbierany jako taki swoisty kanclerz, człowiek o silnej ręce (zresztą jest w Polsce oczekiwanie na takiego polityka i Jarosław Kaczyński to oczekiwanie w dużej mierze, myślę, spełnia) nie chce już takiej zabawy, takiej neverending story, niekończącej się opowieści. Małe partie dokazują, premier chce pokazać twardą rękę. I myślę, że rzeczywiście jeżeli ktoś myśli, że PiS i premier chce za wszelką cenę uniknąć wyborów, to się myli. Te wybory są możliwe, aczkolwiek czy są przesądzone, tego nie wiem.

J.K.: A pański scenariusz na najbliższe dni?

R.Cz.: Myślę, że reakcje choćby polityków LPR-u po tym, jak kanon lektur został jednak zmieniony przez Radę Ministrów...

J.K.: Łagodne reakcje, prawda?

R.Cz.: Bardzo łagodne reakcje, tak przycupnęli politycy Ligi Polskich Rodzin, świadczą o tym, że Liga, która składa się jednak z realistów politycznych, wie, że pójście na wybory dla nich to byłaby katastrofa, samobójstwo polityczne, bo nie wiadomo, czy LiS się utrzyma. Tak naprawdę LiS się opłaca tylko LPR-owi, a nie Samoobronie, to wyraźnie widać po sondażach. W związku z tym myślę, że raczej obie partie z różnych powodów – i Liga, i Samoobrona – będą zabiegały o to, żeby koalicję utrzymać i żeby wyborów nie było i chcą tylko jakoś znaleźć honorowe wyjście z tej sytuacji.

J.K.: No, premier też... bardzo brutalne wypowiedzi Andrzeja Leppera pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, a premier w Sygnałach Dnia mówi: ja się nie obrażam, ja umiem takie rzeczy znosić, wiele w życiu zniosłem i to też zniosę. Nie było mocnej odpowiedzi. To też taki sygnał, żeby nie zamykać pewnych drzwi.

R.Cz.:

Może inaczej – po prostu premier Kaczyński nie chce się zniżać do poziomu, na który, niestety, wszedł Andrzej Lepper, chociaż, oczywiście, rozumiem emocje pana Andrzeja Leppera, ale raczej nie powinien na takim poziomie hasać, to jest niedopuszczalne. I dobrze, że przeprosił. Natomiast premier Kaczyński pokazuje klasę, że nie odpowiada tym samym, nie odpowiada pięknym czy niepięknym na nadobne i to też, myślę, dobrze świadczy o premierze.

J.K.: Czyli pańskim zdaniem tak naprawdę wszyscy grają nadal na większość.

R.Cz.: Myślę, że PiS nie wyklucza tego, że jednak ten rząd większościowy będzie, a ponadto co do rządu mniejszościowego, to on może na pewno trwać znacznie dłużej niż tylko dwa miesiące. Mówimy o terminie 30 września. I rząd mniejszościowy na przykład z datą w listopadzie, myślę, mógłby sporo punktów zebrać. Tak na marginesie – proszę zwrócić uwagę, jak sprawnie przebiegała Rada Ministrów bez Giertycha wczoraj. Może to taki sygnał, że warto wicepremiera Giertycha wysłać na dwuletni urlop płatny, to może ten rząd całkiem fajnie by funkcjonował.

J.K.: A ta większość to oparta byłaby na formalnej koalicji, czy powrót do jakiejś idei, paktu stabilizacyjnego? Jednak Andrzej Lepper poza rządem to jest duży destabilizator.

R.Cz.: Cóż, wydaje mi się, że pakt stabilizacyjny to jest czas przeszły dokonany. Koalicja tak, aczkolwiek koalicja trzymana w ryzach w tym sensie, że to rząd ma być głównym punktem odniesienia, jego dobro, dobro państwa, natomiast nie interesy poszczególnych partii koalicyjnych, no bo tak dłużej bawić się nie można i tutaj zniecierpliwienie premiera Kaczyńskiego jest uzasadnione.

J.K.: Panie pośle, czy pańskim zdaniem ojciec Rydzyk realnie rozważał poparcie Ligi i Samoobrony?

R.Cz.: Absolutnie nie. Od 2002 roku, kiedy wicepremier Giertych, o czym się nie mówi jakoś, widzę, w mediach, ówcześnie jeszcze jako poseł Ligi Polskich Rodzin obalił pewną konstrukcję szykowaną przez ojca Tadeusza Rydzyka na wybory samorządowe, konstrukcję o nazwie Prawica Razem, w obecności zresztą arcybiskupów i biskupów na takim spotkaniu w Krakowie w ostatnim dniu wizyty papieża Jana Pawła II w Polsce, spotkanie to zwoływał ojciec Rydzyk, chcąc wszystkie polityków prawicowych – od Olszewskiego po Kropiwnickiego, Macierewicza i właśnie Giertycha – zebrać i zrobić jedną formację na wybory (wówczas, przypomnę, rządziła SLD), właśnie Giertych obalił ten plan. Od tego czasu ojciec Rydzyk Giertycha, delikatnie mówiąc, nie popiera i myślę, że to się na pewno nie zmieni. Ojciec Tadeusz Rydzyk – pomijając jego zaangażowanie religijne – jest to człowiek bardzo realistycznie chodzący po ziemi i w związku z tym on będzie popierał realną prawicę, a realną prawicą jest PiS.

J.K.: Pan wspomniał o nerwach Andrzeja Leppera. Skąd ta nerwowość?

R.Cz.: No, niech pan się nie dziwi, pan jest przewrotny, to pytanie przekorne. Wszystko mu się wali na głowę, dosłownie wszystko. Partia mu się rozłazi, ma problemy – tak delikatnie powiem – z prawem i to w każdej płaszczyźnie: afera gruntowa korupcyjna, jakieś tam odgłosy seksafery plus teraz proces, który ma mu wytoczyć właściciel firmy handlującej mięsem, którego Lepper oskarżył publicznie o to, że jest jakimś agentem. No, wiele problemów. Myślę, że to są najtrudniejsze chwile Andrzeja Leppera w jego karierze politycznej, znacznie trudniejsze niż wtedy, gdy był jeszcze poza parlamentem, znacznie trudniejsze niż wtedy, kiedy został odwołany, zdymisjonowany z funkcji wicemarszałka Sejmu lat temu sześć.

J.K.: Koniec jest bliski?

R.Cz.: Wie pan, ja uważam, że w Polsce mówienie o tym, że polityk jest skończony, to trzeba się mocno zastanowić. Uważam, że jeszcze nie, natomiast jest to najtrudniejszy moment w karierze Andrzeja Leppera, on to czuje.

J.K.: Pan dużo ciepłych słów wypowiada o Prawie i Sprawiedliwości: „realna prawica, jedyna prawica w Polsce”.

R.Cz.: (...).

J.K.: Przejdzie pan do PiS-u?

R.Cz.: Jestem człowiekiem bezpartyjnym i dobrze mi z tym. Ja tak się śmieję pół żartem, pół serio, że tworzę jednoosobowy BBWR – Bezpartyjny Blok Wspierania Rządu. Ten rząd robi dobrą robotę, wzmocnił pozycję Polski na arenie międzynarodowej, co dla mnie jako europosła jest bardzo ważne, ma sukcesy gospodarcze, ma konkretne sukcesy w walce z korupcją, z przestępczością, z patologiami, w związku z tym tego rządu trzeba bronić jak niepodległości. Ja go będę bronił, natomiast nie ma mowy o moim transferze do PiS-u.

J.K.: Przynajmniej na razie, czy...?

R.Cz.: Wie pan, są politycy tacy w Europarlamencie, jak Jerzy Buzek czy Wojciech Roszkowski, którzy dobrze się realizują w Europarlamencie. I jeden, i drugi jest bezpartyjny.

J.K.: Dziękuję bardzo. Ryszard Czarnecki, eurodeputowany bezpartyjny (z BBWR, jak nam zdradził), był moim i państwa gościem. Dziękuję bardzo.

R.Cz.: Popierający rząd. Dziękuję.

[transkrypcja: J. Miedzińska]