Logo Polskiego Radia
Dwójka
Krzysztof Komarnicki 12.12.2011

Kultura z wielkiej płyty

Nie można zapominać o ich istnieniu. Połowa Polski mieszka w blokach. Jest szaro i nieludzko? To stereotypy, które coraz mniej mają wspólnego z rzeczywistością.
Jedno z blokowisk w ŁodziJedno z blokowisk w Łodzifot. Wikipedia/El-042

- Blok wziął się z pięknego marzenia, by dać ludziom lepsze warunki egzystencji niż te, które mieli w XIX-wiecznych miastach - opowiada w Dwójce Jarosław Trybuś, autor przewodnika po blokowiskach. Wystarczy pojechać do centrum Łodzi, by przekonać się, jak wyglądało wcześniej życie w przeludnionej i ciemnej kamienicy.

Ogromne osiedla-labirynty i bloki w mniejszych miasteczkach to pozostałość po komunizmie, której warto się przyjrzeć. Miały się zamieniać w siedliska przestępczości i slumsy, tak jak w krajach Europy Zachodniej. Jednak w Polsce na blokowiskach panują zupełnie inne stosunki społeczne; wcale nie jest to przestrzeń wykluczenia.

- Blokowiska dojrzały, w naszych czasach wyglądają tak, jak powinny wyglądać od początku - mówi Trybuś.

Ciekawe są na przykład Sady Żoliborskie w Warszawie, gdzie zachowane zostały stare drzewa owocowe, pomiędzy które wpleciono budynki. Albo Nowa Huta w Krakowie, która została zbudowana jako bardzo przemyślane, doskonałe miasto. To soczewka, która skupia historię Polski po 1945 roku, wraz ze wszystkimi rozczarowaniami, jak mówi Bartosz Szydłowski, dyrektor działającego tam Teatru Łaźnia Nowa. Szczególnie ciężko Nowa Huta przeszła przez transformację po 1989 roku.

- W latach 90. miałem wrażenie, że możemy to miejsce opisywać jako trójkąt bermudzki, który rozpina się pomiędzy telewizorem, kościołem i supermarketem - mówi Szydłowski - Tysiące ludzi nagle zostało zostawionych samym sobie. Przez działalność artystyczna, którą prowadzimy, próbuje to nadrobić. Cały czas walczymy z upodmiotowieniem widza; próbujemy pokazać, że może współtworzyć miejsce, przejąć narrację.

Krakowski ośrodek tętni życiem, a do Nowej Huty przyjeżdżają ludzie z całej Polski. - Robimy swoje i obiektywnie zmieniamy wizerunek tego miejsca. Poglądu na Nową Hutę w Krakowie się nie zmieni. I tak wiele osób będzie powtarzało, że aby dojechać do teatru trzeba przebyć niezliczoną ilość kilometrów, a to tylko 20 minut tramwajem. Będą mówić, że przejeżdża się przez groźne peryferia, a przecież większość przestępców jest na Rynku Głównym!

usc