Logo Polskiego Radia
Jedynka
Tomasz Owsiński 31.07.2014

Stanisław Likiernik: Niemiec mierzył mi w czoło

Miałem szczęście, bo nie pociągnął za cyngiel. Wówczas Niemcy na Czerniakowie zastrzelili ponad 100 rannych - wspomina Stanisław Likiernik, powstaniec warszawski, żołnierz Kedywu, bohater książki Emila Marata i Michała Wójcika "Made in Poland”.
Stanisław Likiernik, uczestnik Powstania WarszawskiegoStanisław Likiernik, uczestnik Powstania WarszawskiegoPAP/Tomasz Gzell

Gość audycji "Moje książki" od ponad 68 lat mieszka we Francji. W tym roku wraz z okrągłą rocznicą wybuchu Powstania zbiegła się premiera książki, której jest bohaterem. Powstaniec na uroczystościach w Warszawie będzie wraz z wnuczką Dianą.

Powstanie Warszawskie - serwis specjalny Polskiego Radia >>>

- Jeżeli Powstanie było zbrodnią, to była to zbrodnia Stalina, który nie zrobił nic, żeby nam pomóc. Byłem przekonany, że jest jakaś współpraca z Rosjanami. Tylko dlaczego on miał pomagać polskim faszystom, jak nas określał od Katynia. Niemcy robili brudną robotę za niego. To był dalszy ciąg 1939 roku. Wiem, że Powstanie wybuchło na pewno za wcześnie. Zawsze mówiłem, że to była katastrofa - powiedział Stanisław Likiernik w rozmowie z Anną Stempniak.

Gość radiowej Jedynki przyznał, że będąc małym chłopcem zazdrościł ojcu, który walczył o wolną Polskę. - Nie powiem, że byłem zadowolony, gdy wybuchła wojna. Nie przesadzajmy, ale to było jasne, że nic nie robić było absolutnie niemożliwe - podkreślił.

- Na początku czyściłem pistolety, potem roznosiłem gazetki. Na pierwszą robotę pojechaliśmy do Zalesia. Szliśmy przez las i spotkaliśmy żołnierzy w polskich mundurach. Do dziś mi broda dęba stoi, gdy o tym pomyślę. Wysadziliśmy wówczas pociąg, a ja spaliłem ciężarówkę. Byłem szczęśliwy. Jak królik, na którego polują, a on raptem robi się myśliwym - powiedział.

Radiowa Mapa Powstania Warszawskiego >>>

Likiernik na samym początku Powstania został ranny granatem. - Pojechałem do szpitala i to mnie uratowało. Moi najbliżsi koledzy wrócili na Stawki i wszyscy tam zginęli. To byli wspaniali ludzie. Ta generacja została wytrzebiona - powiedział.

Likiernik przyznał, że zabijał podczas akcji, ale nigdy nie strzelał do bezbronnych osób. - Miałem szczęście, że udało mi się tego uniknąć, bo to musi być bardzo nieprzyjemne - podkreślił.

Powstaniec opowiedział również o sytuacji, która miała wpływ na to, że przestał wierzyć w Boga. - Na Dworcu Gdańskim pod wiaduktem stał pociąg naładowany Żydami, którzy prosili o wodę. Wówczas jeden z Niemców wziął kubeł, podszedł do nich i bardzo powolutku wylał wodę na ziemię przed umierającymi z pragnienia ludźmi. Piorun powinien go zabić, ale nie było piorunów. Jak to zobaczyłem, to powiedziałem, że pana Boga nie ma - dodał.

Wzorując się na postaciach Stanisława Likiernika oraz Krzysztofa Sobieszczańskiego Roman Bratny stworzył postać jednego z bohaterów swej książki "Kolumbowie. Rocznik 20".

Sam Likiernik podkreśla, że nigdy nie podszywał się pod Kolumba. - To powieściowa mieszanina dwóch osób, a nie żaden realny człowiek. Jest kawałek jednego, kawałek drugiego. Ja nigdy nie mówiłem, że byłem Kolumbem i napisałem to w swojej książce - dodał.

Zobacz serwis specjalny - II wojna światowa >>>

Rozmawiała Anna Stempniak.

"Moje książki" na antenie Jedynki w każdą środę tuż po godz. 20.00. 

to/ag