Logo Polskiego Radia
Jedynka
Izabella Mazurek 27.09.2010

Tusk boi się utonąć w reformach

Premier pamięta, jak rząd Buzka rozkopał kraj w reformach i na tym poległ - mówi politolog Kazimierz Kik.
prof. Kazimierz Kikprof. Kazimierz Kikfot: W. Kusiński/PR
Posłuchaj
  • prof. Kik o zjeździe PO i rządach Jarosława Kaczyńskiego w PiS
Czytaj także

- Donald Tusk powiedział, że nie będzie reform dla reform, bo pewnie pamięta, jak Jerzy Buzek rozkopał kraj reformami i w nich utonął. Tusk wie, że tak robić nie może – mówi gość magazynu "Z kraju i ze świata" prof. Kazimierz Kik, politolog.

Prof. Kik uważa, że premier Tusk służnie przestrzegał uczestników zjazdu PO, że Platforma jest zagrożeniem sama dla siebie. - Tryumfalizm to niedobra rzecz. Widać to było głównie w czasie rządów SLD, kiedy to baronowie Sojuszu uważali się za władców kraju - mówi politolog.

Według gościa Jedynki Janusz Palikot wyszedł ze zjazdu Platformy Obywatelskiej zawiedziony, ponieważ chciał, żeby go z partii wyrzucono. Palikot sam nie chce odchodzić, woli zostać wyrzuconym męczennikiem.

Kazimierz Kik komentuje również sytuację w Prawie i Sprawiedliwość. Uważa, że obraźliwe słowa Jarosława Kaczyńskiego o ładnej buzi Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Pawła Poncyliusza są celowe. Prezes PiS dobrze wie, że tak zwana liberalna część PiS, nie ma gdzie odejść. Nawet ci, którzy odeszli wcześniej, czyli Polska Plus, na kolanach wraca do partii.

- Nie jest to wzmocnienie tej partii, tylko potencjalne zagrożenie dla prezesury Jarosława Kaczyńskiego – uważa Kik.

Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska

(im)

Zuzanna Dąbrowska: Dzień dobry. Moim gościem jest prof. Kazimierz Kik, politolog. Witam pana.

Prof. Kazimierz Kik: Dzień dobry.

Z.D.: Po tych smutnych informacjach wróćmy do tego, do czego wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni w materiałach informacyjnych, do polityki i do tego, co się w niej dzieje. Jak wyglądało życie, intensywnie w czasie weekendu politycznego można było obserwować w telewizjach. A co to znaczy, porozmawiamy my. Po pierwsze Platforma, premier, który mówi: „Dziś PO może być zagrożeniem sama dla siebie”. Co to znaczy? Dlaczego przestrzegał polityków Platformy?

K.K.: No cóż, nie ma nic gorszego jak triumfalizm. To już było w 20-leciu III Rzeczpospolitej, zwłaszcza w okresie rządów SLD, kiedy to baronowie zdawali się już być władcami niepodzielnymi Polski regionalnej. Ja myślę sobie, że Donald Tusk przestrzegając przed triumfalizmem, jednak podkreślił coś o wiele ważniejszego. Powiedział coś takiego, co napawa optymizmem, bo jeżeli chodzi o konwencję Platformy Obywatelskiej, to ona miała nade wszystko ten optymistyczny sygnał polegający na dwóch wskazaniach. Pierwsze to Donald Tusk zapowiedział albo zaproponował, aby Polska w XXI wieku była jednym z głównych państw rozdających karty w Unii Europejskiej, w Europie, czyli że Polska powinna... XXI wiek powinien być w Europie wiekiem Polski. Nie powiedział, jak do tego dojść, ale zapowiedział taką bardzo optymistyczną perspektywę.

Z.D.: Tego wypada żałować.

K.K.: Ale druga rzecz, którą bardzo ważną powiedział, to to, że działania antykryzysowe w Polsce, póki on jest przywódcą partii, nie będą realizowane kosztem ludzi najsłabiej usytuowanych ekonomicznie. Wydaje mi się, że te dwa sygnały, które są bardzo optymistyczne, a zwłaszcza ten pierwszy, bo jeżeli popatrzymy na działania europejskie polityki Donalda Tuska, rządu, Platformy Obywatelskiej, to dostrzegamy, że Polska wraca na scenę europejską. Jeżeli popatrzymy na wszystkie makroekonomiczne parametry odzwierciedlone w rankingach głównych organizacji międzynarodowych gospodarczych, o tym, jak Polska awansuje wszędzie, na razie statystycznie...

Z.D.: Tak, panie profesorze, ale zapewnienia takie, szczególnie przy okazji tak dużych wydarzeń politycznych, niewiele kosztują, natomiast na pewno kosztuje wywiązywanie się z tych zapowiedzi, które Platforma składała. Taką najbardziej chyba konkretną, która została powtórzona, to jest ta tzw. ofensywa legislacyjna. W tym się mieści strasznie dużo, między innymi także in vitro, nie wiadomo, jaki projekt gdzieś pośrodku zapowiadał premier. Czyli krótko mówiąc, Donald Tusk dbał o dobry wizerunek Platformy podczas weekendu. Elementem tego wizerunku jest Janusz Palikot. Czy sądzi pan, że podejmie jakąś ostateczną decyzję do 2 października?

K.K.: Za chwilę Palikot, ale ja chcę pani jednak powiedzieć, że Donald Tusk powiedział: „Nie będzie reform dla reform” i na pewno ma w pamięci reformy pana Buzka, który rozkopał Polskę projektami reform i utonął politycznie w najbliższych wyborach.

Z.D.: Nie na długo.

K.K.: Tak, ale to Buzek wyszedł, ale AWS już nie wraca. Więc ja chcę powiedzieć, że reformy muszą mieć swój czas. W okresie koniunktury proszę bardzo. W okresie dekoniunktury tylko awanturnik posuwa się do ryzykowania interesem obywateli.

A wracając do Palikota, to ja myślę, że Palikot wyszedł z tej konwencji zawiedziony. Zawiedziony dlatego, że Palikot chciał, aby go wyrzucono. Palikot chce być wyrzucony z Platformy, bo tylko to może być siłą nośną dla tworzenia przez niego partii. Palikot...

K.K.: Chce być męczennikiem.

K.K.: Otóż to, właśnie. Palikot, którzy sam odchodzi, to już nie jest ten sam Palikot, w związku z tym zdenerwowanie Palikota w trakcie konwencji i po konwencji było zrozumiałe – Palikot nie uzyskał tego, czego po tej konwencji się... że przed konwencją i na konwencji się spodziewał.

Z.D.: Mówi pan, że Palikot chciałby być wyrzuconym, a ja mam wrażenie, obserwując drugą co do wielkości partię, Prawo i Sprawiedliwość, że tam z kolei prezes Jarosław Kaczyński chciałby zmusić tzw. grupę liberałów do tego, by sami odeszli. I nie wyrzuca ich z partii, nie robi już takiego błędu jak przy Elżbiecie Jakubiak, nie zawiesza ich, ale mówi rzeczy, za które chyba powinni się ciężko obrazić. Mam na myśli podkreślanie ładnej buzi Joanny Kluzik-Rostkowskiej, Pawła Poncyljusza, odbiera im prawo do politycznego samostanowienia.

K.K.: On dobrze wie, że liberałowie nie mają dokąd pójść. On dobrze wie, że oni zostaną w partii, on tylko porządkuje teren. W wywiadzie dla Newsweeka powiedział wyraźnie, że nie dopuści jako przywódca PiS-u do usytuowania się jednego skrzydła ponad drugie, czyli krótko mówiąc, w wyborach prezydenckich zbyt dużo urosły akcje liberałów, więc pognał ich trochę „ziobrystami”. A zatem jest to taka polityka „dziel i rządź”.

Z.D.: I zniosą to?

K.K.: Ja myślę, że zniosą, tak, zwłaszcza popatrzmy, co dzieje się z tymi, którzy zbuntowali się i odchodzili – wracają pokornie na kolanach, Polska Plus wraca pokornie do Prawa i Sprawiedliwości. Ale myślę sobie, że ten powrót Ujazdowskiego i pozostałych jego kolegów to nie jest wzmocnienie Jarosława Kaczyńskiego. To jest wzmocnienie PiS-u, ale potencjalne zagrożenie wewnątrz PiS-u dla przywództwa Jarosława Kaczyńskiego.

Z.D.: Jak widać, sezon polityczny już w pełni. Dziękuję serdecznie za rozmowę. Moim gościem był politolog prof. Kazimierz Kik.

Z.D.: Dziękuję.

(J.M.)