"Prawdziwy męczennik oczekuje na śmierć, zapaleniec jej szuka" mówił Wolter, francuski pisarz epoki oświecenia, dramaturg i historyk. Wielu ludzi, co wynika z naukowych raportów demografów, socjologów czy psychologów, nie nadąża za dzisiejszym tempem życia, co może być przyczyną występowania kryzysów na różnych płaszczyznach, do samobójstwa włącznie.
– Badania nie potwierdzają, by ekonomiczne trudności, jak choćby kryzys, znacząco zwiększały liczbę samobójstw. To samo dotyczy innych historycznych zawirowań i turbulencji – mówi terapeuta dr Leszek Mellibruda ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Jego zdaniem to, że czasami człowiek ma ochotę ze sobą skończyć, nie oznacza, że dzieje się z nim coś złego. Takie chwile gorszego samopoczucia nie są też oznaką głębszej depresji. Raz czy dwa razy do roku mamy do tego prawo. – W czasach radosnego korporacjonizmu, gdzie wszystko musi być super, a człowiek pełen energii, odbieramy sobie do tego prawo. Tymczasem przy fasadowej masce wiecznego uśmiechu nawet łatwiej o chwile załamania – przekonuje.
Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy te myśli nawracają. Dr Agnieszka Bratkiewicz z SWPS zwraca uwagę na szkodliwość mitu, ze "prawdziwy samobójca nigdy nie rozmawia o śmierci". – Wierząc w to, możemy zignorować czyjeś wołanie o pomoc – tłumaczy. – W takiej osobie pogłębia się przekonanie, że nikt jej nie rozumie i nikomu na niej nie zależy.
Goście programu omawiają najczęstsze przyczyny samobójstw w różnych grupach wiekowych, m.in. wśród dzieci i młodzieży.
Rozmawiał Artur Wolski.
(lu)