Logo Polskiego Radia
Jedynka
Piotr Grabka 07.03.2014

Paweł Kowal: w sprawie Ukrainy UE wspięła się na Himalaje hipokryzji

- Spójrzmy na stanowisko Niemiec. Przez ostatnie 2-3 lata była mowa, że jeżeli Julia Tymoszenko będzie na wolności, to przeszkody w podpisaniu umowy stowarzyszeniowej ustaną - mówił w Jedynce Paweł Kowal, krytykując jednocześnie pomysł podpisania tego dokumentu, ale tylko w części politycznej.
Paweł KowalPaweł KowalWojciech Kusiński/PR

W czwartek w Brukseli zakończył się szczyt przywódców państw UE ws. Ukrainy. Zdecydowano o zawieszeniu negocjacji z Rosją w sprawie zniesienia wiz i umowy o partnerstwie. Unijni liderzy zagrozili też kolejnymi sankcjami, jeśli Rosja nie wycofa wojsk z Krymu i nie nastąpi uspokojenie sytuacji. Wtedy wprowadzone zostaną sankcje wizowe, czyli zakaz wjazdu do Unii, oraz zamrożenie aktywów finansowych w europejskich bankach. Odwołany zostanie też szczyt Unia Europejska-Rosja.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Zdaniem eurodeputowanego Pawła Kowala Bruksela nie powinna czekać, tylko od razu wysłać sygnały zdecydowanej reakcji na działania Rosji na Krymie. - Z sankcjami i reakcją międzynarodową jest troszeczkę jak z antybiotykiem. Jeżeli podamy go o złych porach i w za małych dawkach, to nie zadziała. Wtedy musimy zbliżyć się ku bardziej ostrym rozwiązaniom. Wczoraj miałem wiele spotkań z przedstawicielami Ukrainy. Widać jasno, że z ich strony jest oczekiwanie na działania "tu i teraz", ponieważ w tym momencie następuje zajmowanie części terytorium Ukrainy - podkreślał eurodeputowany Polski Razem.

Gość "Sygnałów dnia" przekonywał, że Polska szczególnie powinna zabiegać o respektowanie prawa międzynarodowego. - Na Krymie mamy taką sytuację, że jedno państwo chce "zaiwanić" drugiemu kawałek terytorium, a my mówimy: poczekajmy jeszcze kilka dni. W naszym interesie jest maksymalizować oczekiwania. To kwestia najważniejszych dla nas interesów strategicznych. Jesteśmy państwem, które nie ma broni atomowej ani wielkiego wojska. Tymczasem, prędzej czy później, to co dzieje się teraz na Ukrainie dotknie i nas. Jestem o tym absolutnie przekonany, bo to co kilka lat się powtarza. Rosjanie zaczną nas oskarżać, że to my sprowokowaliśmy protesty na Majdanie - analizował Paweł Kowal.

Eurodeputowany za niewystarczającą uznał również obietnicę Unii Europejskiej podpisania umowy stowarzyszeniowej, a dokładnie jej części politycznej, przed ukraińskimi wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na maj 2014 roku. - Dzisiaj kluczem są reformy gospodarcze na Ukrainie i walka z korupcją. Do tego potrzebna jest cała umowa stowarzyszeniowa - łącznie z częścią ekonomiczną - bo inaczej środki, które wyślemy, zostaną spalone w kominku - dowodził Paweł Kowal.

Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.

pg/mp

>>>Zapis całej rozmowy