Głos polskiego premiera, głos Polski został usłyszany – mówi Paweł Olszewski (PO). – Oczywiście, chcielibyśmy, by więcej polskich postulatów zostało uwzględnionych, ale negocjacje mają to do siebie, że trzeba pójść na kompromis – dodaje.
Zdaniem Zbigniewa Kuźmiuka (PiS) nie powinniśmy podpisywać paktu fiskalnego, gdyż uniemożliwia on nam rozwój. – Teraz nie polski parlament, a jakiś urzędnik będzie decydował o naszym budżecie – argumentuje. Jego zdaniem pakt fiskalny nie ma związku z ratowaniem strefy euro. W tym celu należało by z niej wykluczyć Grecję.
Bartłomiej Bodio (Ruch Palikota) uważa, że Polska musiała przystąpić do paktu fiskalnego, ale krytykuje rząd Donalda Tuska za brak zdecydowania w działaniu, m.in. w zabieganiu o przystąpienie do strefy euro.
Tadeusz Iwiński (SLD) uważa, że Polska w UE jest podróżnym niższej klasy, a pakt fiskalny to – jego zdaniem – gra prezydenta Sarkozy'ego na jego sukces wyborczy. – Kryzys trwa już czwarty rok i do tej pory nie udało się znaleźć środków zaradczych. Stajemy się półwyspem Azji – przestrzega Iwiński.
>>>Przeczytaj całą debatę
Patryk Jaki (Solidarna Polska) zwraca uwagę, że Polska nie zostanie dopuszczona do elitarnej grupy 17 państw Unii, które będą podejmować najważniejsze decyzje. – Rząd oddał 30 mld zł z pieniędzy wszystkich Polaków. W zamian miał uzyskać miejsce przy stole, a uzyskał... pod stołem – mówi.
Czesław Siekierski (PSL) uważa, że różny poziom rozwoju poszczególnych krajów Unii wymaga stosowania różnych instrumentów.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.
(lu)