Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marlena Borawska 18.07.2011

Sytuacja w rolnictwie tragiczna nie jest

Prof. Andrzej Kowalski (Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej): Żadnej z tez przedstawionych w liście nie da się udowodnić. Widocznie pan prezes Kaczyński ma inne dane.
Sytuacja w rolnictwie tragiczna nie jest fot. sxc.hu/public domain

"Szanowny Panie Premierze! Doskonale Pan wie, Panie Premierze, że sytuacja w polskim rolnictwie staje się tragiczna. Rynki żywnościowe są destabilizowane od początku 2011 roku. Wysokie ceny żywności ograniczą popyt krajowy, a wzrastające koszty produkcji rolnej przy niższych dopłatach bezpośrednich mogą zamknąć nam rynki europejskie na polską żywność. Opłacalność produkcji rolniczej w wielu kierunkach produkcji, już i tak niska, będzie jeszcze mniejsza. Drożyzna i wysokie ceny żywności dotykają każdego obywatela, zamknięcie granicy rosyjskiej na polskie warzywa w samym szczycie produkcyjnym oznacza straty dla rolników zaangażowanych w tym kierunku produkcji rolniczej. Zagrożone jest wręcz bezpieczeństwo żywnościowe Polaków.(…) Apeluję do Pana, aby podjął Pan niezbędne i pilne działania w obszarze rolnictwa, działania o podstawowym znaczeniu dla codziennego życia obywateli" – to fragment listu - apelu, jaki Jarosław Kaczyński opublikował na portalu Salon24. Jak podkreślił prezes PiS, list jest "elementem troski o losy społeczeństwa polskiego, utrudzonego codziennymi kłopotami zaopatrzenia rodzin w produkty żywnościowe".

Jednak zdaniem gościa magazynu "Z kraju i ze świata", prof. Andrzeja Kowalskiego z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, troska nadawcy listu jest nieuzasadniona. - Muszę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że żadnej z tez przedstawionych w liście nie da się udowodnić. Widocznie PiS, pan prezes Kaczyński ma inne dane. Chętnie je wymienimy i podyskutujemy – podkreślił gość Jedynki. Dodał, że Instytut prowadzi badania zjawisk ekonomicznych i społecznych według tej samej metodologii, według różnych baz danych, zarówno własnych, jak i zagranicznych i nie wynika z nich, że sytuacja w polskim rolnictwie jest tragiczna.

Choć, jak mówił, zawsze istnieją dwie wersje: optymisty i pesymisty i rozstrzygnięcie, czy szklanka jest do połowy pełna czy pusta, zależy od spojrzenia na tę kwestię. - Na pewno jeśli porównujemy się z krajami bogatymi, to w stosunku do aspiracji i oczekiwań jest jeszcze wiele do zrobienia – przyznał prof. Kowalski.

Podkreślił jednak, że znacznie ważniejsze jest spojrzenie w przeszłość i dostrzeżenie dokonań. – My już nie pamiętamy, że jeszcze w 2002 roku nieprzerwanie od lat 70. Polska miała ujemny bilans handlu zagranicznego produktami rolno-spożywczymi. W tej chwili 25 procent produkcji jest eksportowanych – zauważył.

Dodał, że istotne jest również to, że nie eksportujemy jedynie surowców, a artykuły wysoko przetworzone. – Czyli takie, które znajdują nabywców nie tylko ze względu na ceny, lecz także na wysoką jakość – tłumaczył prof. Andrzej Kowalski.

Nadmienił także, że na przestrzeni ostatnich lat wzrosły dochody ludności rolniczej. Przyznał, że wciąż są one niższe niż dochody rolników w Unii Europejskiej i niższe od przeciętnych w kraju, ale warto dostrzec, jak zmniejsza się ten dystans. – Nie należy zapominać, że nie byłoby tego wzrostu, gdyby nie było wspólnej polityki rolnej. W tej chwili dopłaty stanowią około 50 procent źródeł wzrostu dochodów ludności rolniczej – poinformował.

Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.

(mb)