Logo Polskiego Radia
Jedynka
Luiza Łuniewska 25.08.2011

Polityczna mowa-trawa

Olgierd Annusewicz (politolog): Politycy komunikują się z nami językowymi gadżetami, stają się specjalistami od wszystkiego i od niczego, bo my, wyborcy, zbyt mało od nich wymagamy.
Dr Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu WarszawskiegoDr Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu WarszawskiegoFot. W. Kusiński, PR
Posłuchaj
  • Polityczna mowa-trawa - rozmowa z Olgierdem Annusewiczem
Czytaj także

- O zielonej stronie mocy, koniczynkach i robieniu bałaganu mówią do nas politycy, zamiast poważnie zastanowić się nad stanem publicznych finansów, szkolnictwem wyższym czy prawem telekomunikacyjnym - narzeka Olgierd Annusewicz z Ośrodka Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Nazywa to retoryką gadżetów.

- W ciągu ostatnich 10 lat jedyną naprawdę merytoryczną debatą była dyskusja Rostowski - Balcerowicz. Nawet debaty między liderami partii politycznych, jakie odbywali przed poprzednimi wyborami, najbardziej koncentrowały się na tym, o ile zdrożały kurczaki - uważa Annusewicz.

W obecnej kampanii wyborczej jest to - jego zdaniem - jeszcze bardziej widoczne. Politycy nie dyskutują o programach, tylko o tym, że ktoś zrobił bałagan, a ktoś rozdaje jabłka. I o tym, czy ktoś będzie z kimś rozmawiał, kiedy i na jakich zasadach.

Gość "Popołudnia z Jedynką" tłumaczy, że w dzisiejszych czasach celem polityków jest wzbudzenie emocji. Trudno to zrobić, dyskutując o prawie telekomunikacyjnym, a łatwiej o aborcji czy karze śmierci. A trzeba, gdyż elektorat na kartach wyborczych, jak na facebooku, głosuje poprzez "lubię to". Oddajemy głosy na tych polityków, których darzymy sympatią.

- Będzie coraz więcej debat, ale nie po to, by merytorycznie rozmawiać o ważnych problemach, ale po to, by kandydaci mieli okazję dobrze wypaść na tle przeciwnika - prorokuje politolog. Zwraca uwagę, że politycy coraz rzadziej są specjalistami w jakiejś konkretnej dziedzinie. Jako przykład podaje Ryszarda Kalisza i Zbigniewa Girzyńskiego, "o których wszyscy wiedzą, że są sympatyczni, ale nikt nie wie, na czym się tak naprawdę znają".

Winę za taki stan rzeczy - jak uważa Annusewicz - przynajmniej częściowo ponoszą wyborcy, zbyt leniwi, by słuchać np. o prawie transportowym. Stąd jego apel: nie głosuj na jedynkę. - Nie dlatego, że kandydaci na pierwszych miejscach są źli. Ale musząc wybrać konkretną osobę, zastanawiamy się głębiej, co ona sobą reprezentuje - przekonuje Annusewicz.

Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.

(lu)