– Zwykle rodzina deleguje jedną osobę, tzw. głównego opiekuna, na którego barkach spoczywa całość opieki. Także on wymaga pomocy – powiedział prof. Tadeusz Parnowski w "Popołudniu z Jedynką". Zauważył, że choroba ta ma wiele wymiarów.
– Można mówić o wymiarze medycznym, takim jak pobyt w szpitalu lub w poradni, o miejscu tego człowieka w społeczeństwie. Istnieje również obszar osobisty, czyli relacje pomiędzy chorym i jego najbliższą rodziną. Ten aspekt jest zwykle pomijany w różnych rozważaniach – podkreślał.
Jego zdaniem opieka nad chorą osobą wynosi "36 godzin na dobę", gdyż jest to ciągła rozpacz, desperacja, nieumiejętność wybrnięcia z tej sytuacji.
– W pewnym momencie opiekun widzi, że nie daje sobie rady. Ma z jednej strony poczucie winy, że być może jego opieka jest niewydolna i pogarsza stan osoby chorej. Z drugiej strony ma miłość i pamięć o niej, świadomość, że jego rodzic lub partner życiowy, z którym przeżył kilkadziesiąt lat, niknie mu w oczach i że nie ma się już do czego odnieść, do kogo zwrócić. Tak jakby te więzy stawały się urywane i minimalizowane – tłumaczył prof. Tadeusz Parnowski.
Dzisiaj obchodzony jest Światowy Dzień Choroby Alzheimera, w Polsce cierpi na nią ok. 300 tys. osób, tylko 100 tys. jest zdiagnozowanych.
Rozmawiał Paweł Wojewódka.
(pp)