Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 05.02.2010

Spalarnia odpadów w Olsztynie

Ma kosztować ponad 500 milionów złotych. Są już na ten cel zarezerwowane unijne pieniądze - ponad 300 milionów złotych. Projekt systemu zagospodarowania odpadów komunalnych w Olsztynie, bo tak oficjalnie nazywa się przedsięwzięcie dotyczące spalarni odpadów, od roku figuruje na liście tzw. kluczowych projektów unijnych.

Wciąż jednak trwa dyskusja, jaki ostatecznie kształt ma przybrać ta inwestycja, aby przede wszystkim była opłacalna. Mirosław Sochacki:

Teoretycznie jej budowa jest już przesądzona, choć dyskusje co do jej zasadności nie ustają. Żeby była opłacalna musi obejmować jak największy obszar i jak największą liczbę mieszkańców. Na razie, obejmując 37 warmińsko-mazurskich gmin, taka jest.

Ryszard Szymański – w-ce prezes Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie: - To jest projekt chyba największy w Polsce, jeśli chodzi o terytorium, to jest 550 tysięcy mieszkańców.

Dariusz Sylwestrzak – specjalista z olsztyńskiego SGOK-u: - Spalarnia to jest technologia unieszkodliwiania odpadów, ale też technologia produkcji energii elektrycznej i energii cieplnej. Z tego zakładu, z tych spalonych śmieci będziemy mogli ogrzać i oświetlić 10 tysięcy mieszkań w Olsztynie, także to jest aspekt ekonomiczny. To jest tzw. „zielona energia”. Nie tylko unieszkodliwiamy odpady, ale my je również wykorzystujemy technologicznie, ekonomicznie.

Za budowa spalarni przemawiają doświadczenia skandynawskie.

Dariusz Sylwestrzak: - W Danii, która cierpiała głód i biedę, na początku XX wieku rząd zauważył, że ci najbiedniejsi mieszkańcy palą śmieciami. Powzięto decyzję, że skoro ci mieszkańcy mogą palić, to może lepiej to robić w sposób zorganizowany. Zbudowano spalarnię, dzisiaj w Danii spala się ponad 80% odpadów. Dania ma największą koncentrację spalarni i najwyższy stopień tej technologii unieszkodliwiania odpadów, ale jednocześnie najniższy stopień składowania odpadów.

Sprawę komplikuje jednak wilgotność i skład naszych odpadów.

Dr Marek Agopsowicz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego: - Dlatego, że tak jak zakładano w projekcie, że ma być spalanie autotermiczne, a więc bez dodatkowego paliwa, czyli kaloryczność odpadów pokryje zapotrzebowanie na uzyskanie odpowiedniej temperatury. W Polsce kaloryczność odpadów jest niższa niż w Europie Zachodniej i są pewne zabiegi technologiczne, które pozwalają na oddzielenie tego co się nie pali, to co jest mokre, a spalanie tylko tego, co jest suche i wysokokaloryczne. Natomiast ja mam zarzut do tego projektu przyjętej technologii, że ta technologia nie przewiduje wstępnego przygotowania odpadów. Kaloryczność tych odpadów nie pozwoli na autotermiczne spalanie i trzeba będzie dorzucać dodatkowego paliwa.

A to podrożyłoby proces utylizacji. Potrzebna więc jest, być może jeszcze, podsuszarnia – sugerują specjaliści.

Hanna Teodorowicz z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie: - W jakim kształcie będzie ten projekt zrealizowany, tak naprawdę dowiemy się w momencie, kiedy otrzymamy ostateczne studium wykonalności. 20 lutego mamy zapoznać się z draftem tego ostatecznego studium wykonalności, będziemy wtedy znać więcej szczegółów.

Decyzje w sprawie olsztyńskiej spalarni muszą zapaść do końca marca.