Czy to już jest kres takiej "wolnej amerykanki" związanej ze stawianiem turbin wiatrowych w Polsce? Do tej pory teoretycznie można je było stawiać wszędzie. Niedawno weszła w życie nowelizacja ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym regulująca te sprawy. Jej autorzy, posłowie z sejmowych Komisji: "Przyjazne Państwo" i Infrastruktury zobowiązali gminy, chcące mieć na swoim terenie wiatraki prądotwórcze, do wyznaczenia w miejscowym planie granic terenów przeznaczonych pod ich budowę, a także granic stref ochronnych. Jacek Marciniak na przykładzie gminy Lipno w Wielkopolsce sprawdził, jak w praktyce może działać ta nowelizacja:
- Niech pan sobie wyobrazi, że czterysta metrów od pana domu postawionych jest sześć turbin prądotwórczych. Każda o wysokości sto pięćdziesiąt metrów. Czy pan to sobie wyobraża? Życie przez trzydzieści-czterdzieści lat w dzień i w nocy pracujące turbiny prądotwórcze? A kilkaset metrów dalej jest następne skupisko.
Wielkopolski poseł, Wiesław Szczepański z Komisji Infrastruktury, ma nadzieję, że nowelizacja może rozwiać właśnie takie zastrzeżenia.
Wiesław Szczepański: - Ta nowelizacja daje możliwość radnym ograniczenia stawiania elektrowni wiatrowych wszędzie i blisko zabudowań, dlatego że rada gminy może podjąć uchwałę o tym, że wyznacza na terenie swojej gminy elektrownie wiatrowe, czyli w studium i w planowaniu. Wszystkie osoby mieszkające na terenie gminy, które zapoznają się ze studium i planem będą mogły wiedzieć, że w tej części gminy plan i studium dopuszcza możliwość budowy elektrowni wiatrowych. Jeśli je dopuszcza, to również będą wiedziały, w jakiej odległości od ich zabudowań taka elektrownia będzie mogła stanąć i jaka jest odległość strefy ochronnej od ich zabudowań. Do tej pory takiego czegoś nie było. Do tej pory była sytuacja taka, że w planie zagospodarowania przestrzennego można było po zmianie wprowadzić zapis, który mówił o tym, że gmina pozwala budować elektrownie wiatrowe w tym miejscu, natomiast nie było żadnego zapisu, który mówił, że od elektrowni wiatrowej obowiązuje jakakolwiek strefa ochronna. Można było postawić elektrownię pod samym budynkiem i było to zgodne z obowiązującymi przepisami. Radni, a właściwie ci, którzy przygotowują zmianę, czyli urbaniści, powinni w uzgodnieniu z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska ustalić, jaka ta odległość powinna być.
Wójt Lipna, Janusz Chodorowski, przyznaje, że nowelizacja nie zmieni stanowiska i działań gminy w sprawie wiatraków.
Janusz Chodorowski: - My akurat jesteśmy na etapie kończącym studium zagospodarowania przestrzennego gminy, gdzie mamy te granice. Nie było tej nowelizacji, a my już te granice wyznaczyliśmy. To wywołuje protesty tak, jak wszystko u nas w kraju. Jedni są za, dlatego że są, żeby u nich stały, a inni są przeciw, bo u nich nie stoją. Jeszcze inni są przeciw, dlatego że po prostu uważają, że to może im szkodzić.
Protestujący przeciwko turbinom wierzą jednak, że nowelizacja pomoże im w walce z wiatrakami.
- Sądzę, że jest to możliwe. Musimy to dokładnie sprawdzić i poddać pod dyskusję. To muszą dyskutować o tym nasi radni jeszcze raz i przejrzeć trzeba to studium od nowa po prostu pod kątem tej nowelizacji. Osobiście mamy nadzieję, że zostało popełnione jakieś niedopatrzenie i w związku z tym będziemy na pewno szukać jakiegoś punktu zaczepienia do tej nowelizacji. Myślę, że warto. Jest o co walczyć.
Poseł Wiesław Szczepański, przyznaje, że nowelizacja ta na razie jest jakby bezzębna, bo brakuje do niej rozporządzeń wykonawczych.
Wiesław Szczepański: - Ta ustawa niewiele zmieni, jeśli nie będzie określonej w pełni tej odległości, którą należałoby wymagać od tych, którzy taką decyzję podejmują. Zakładam, że ta odległość może być od pięciuset do tysiąca metrów.
04-10-2010 06:24 3'31