Logo Polskiego Radia
Jedynka
Dorota Cała 02.12.2010

Jeleniogórskie wiatraki

Dzisiaj jedynie na Wybrzeżu, jutro także na Dolnym Śląsku. Farmy wiatrowe zyskują w Polsce coraz większą popularność. Nie wpływają negatywnie na zdrowie ludzi i powodują znacznie mniejsze, niż elektrownie wodne, straty przyrodnicze.
Jeleniogórskie wiatraki SXC

Do 2020 roku jedna ze spółek inwestujących w odnawialne źródła energii będzie Jeleniej Górze płacić dwa i pół miliona złotych rocznie podatku od zysku. Chce zamontować farmy wiatrowe o mocy czterystu czterdziestu megawatów. Czy Dolny Śląsk może być pod tym względem aż tak interesujący dla energetyków? Piotr Słowiński zapytał o to Prezes firmy inwestującej w tym regionie Małgorzatę Wójcik-Stasiak:

Małgorzata Wójcik-Stasiak: - Przymierzając się do tej energetyki, przeprowadziliśmy wiele ekspertyz i badań. Nic nie wskazuje na to, żeby postawienie siłowni wiatrowej miało jakikolwiek negatywny wpływ na zdrowie. Tym bardziej, że przepisy obwarowują to tak surowo, że musi być ona usytuowana w odpowiedniej odległości od zabudowań i domostw. Dzięki temu niemal wcale na nie nie oddziałuje.

Elektrownie wiatrowe powstają nie na Dolnym Śląsku, a nad Bałtykiem, na przykład w miejscowości Wicko. W tym wypadku decydujące nie były jednak protesty mieszkańców.

Małgorzata Wójcik-Stasiak: - Wietrzność na Dolnym Śląsku, niestety, jest trochę gorsza ze względu na ukształtowanie terenu. To są górki, pagórki, które hamują siłę wiatru.

Z jednej strony są efekty tunelowe, kiedy wiatr momentalnie się rozpędza, a z drugiej zawirowania, które burzą.

Małgorzata Wójcik-Stasiak: - Dokładnie. Nie wpływa to dobrze na pracę wiatraka. Najlepiej jest, kiedy wiatr wieje z określoną w miarę równą siłą. Wtedy siłownia pracuje normalnie. Nie ma przestojów ani zrywów. Pierwsze nasze sztandarowe inwestycje w energetyce wiatrowej będziemy stawiać, ponieważ jest to trwający już proces na Pomorzu. Następnie zobaczymy. Mam nadzieję, że rozpoczniemy w grudniu bądź na początku 2011 roku współpracę z firmą, która jako developer będzie budowała dla nas kolejne farmy wiatrowe. Nie ukrywam, iż w tym przypadku wskazuje ona na lokalizację Dolny Śląsk.

Pierwsi inwestorzy na naszym terenie mają już uzgodnienia z elektrownią na podłączenie się do sieci przesyłowych dwustu dwudziesto kilowoltowych, toteż są to prace zaawansowane. Pierwsza łopata w Zgorzelcu została wbita w ziemię, więc energetyka wiatrowa rusza na Dolnym Śląsku.

Małgorzata Wójcik-Stasiak: - To prawda, ale są to inwestorzy, którzy rozpoczęli proces dużo wcześniej. Mają zagwarantowane wejścia do sieci elektroenergetycznej i grunty, czyli podpisali długoterminowe, co najmniej trzydziestoletnie, umowy na ich dzierżawę. Rozpoczęliśmy ten proces tak naprawdę w 2009 roku. Obecnie zaczynamy budowę farmy. Przyjęliśmy następującą strategię: kupiliśmy gotowe projekty, spółki celowe posiadające już dokumentację, toteż nie zaczynamy od podstaw: badania wietrzności, poszukiwania gruntów czy gwarantowania sobie wejścia w sieć. Gdybyśmy zaczynali od tego punktu, ten proces trwałby pięć-siedem lat.

Firma koncentruje się na energii wiatru, ponieważ nie ma już odpowiedniej lokalizacji na budowę elektrowni wodnych. Powodują one zbyt duże straty przyrodnicze. Znacznie większe niż farmy wiatrowe produkujące prąd.

02-12-2010 06:27 3'11