Premier David Cameron chce zmienić przepisy dotyczące otwartego rynku pracy i imigracji, by nie powtórzył się ”polski problem”, jak określił to tygodnik ”The Economist”. Karolina Grot z Instytutu Spraw Publicznych jest zaniepokojona tego rodzaju sformułowaniem, tym bardziej, że ”polski problem” wydaje się określeniem nieuzasadnionym.
- Posługiwanie się takimi terminami jest dziwne i niepokojące. Dostępne dane statystyczne na temat skutków migracji z Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej wskazują jednoznacznie, że z powodu naszej obecności na brytyjskim rynku pracy, decyzji o osiedleniu się i płaceniu podatków, Wielka Brytania więcej zyskuje niż traci - powiedziała ekspertka ISP.
Dziwi ją retoryka Davida Camerona, nawet jeśli wygląda na element rozgrywki politycznej i zdaje się, że Cameron stara się poszerzyć elektorat przed wyborami. Gość radiowej Jedynki dodaje, że to kolejny przypadek, kiedy politycy europejscy podczas kampanii stawiają zarzuty polskim imigrantom. - Nie pierwszy raz Polacy stają się chłopcem do bicia, nie tylko zresztą w Wielkiej Brytanii. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w Holandii. Od 2007 roku, kiedy otwarto holenderski rynek pracy, wzrasta liczba naszych rodaków w tym kraju. Tam także na potrzeby kampanii wyborczej Geert Wilders głosił dokładnie te same hasła, co obecnie David Cameron - przypomniała Karolina Grot.
Ekspertka Instytutu Spraw Publicznych dodała, że od dawna w Wielkiej Brytanii szerzą się stereotypy dotyczące polskiej imigracji. Hasła, że ”Polak zabiera Brytyjczykowi pracę” czy ”żeruje na brytyjskim socjalu” słychać tam od lat. Takie słowa padły z ust polityków rządzącej partii podczas ostatnich wyborów lokalnych.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.
Gościem programu była Karolina Grot (Instytut Spraw Publicznych)
agkm