Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Jaremczak 09.01.2014

"To wygląda na perwersję" - brytyjski wicepremier o zasiłkach dla dzieci imigrantów

Gdy rodzice pracują w Wielkiej Brytanii ich dzieci - pozostawione w ojczystych krajach - dostają zasiłek. Premier David Cameron chce to zmienić. Konserwatysta znalazł sojusznika w liderze partii liberalno-demokratycznej.

- Podobnie jak premier i jak sądzę wielu Brytyjczyków nie całkiem rozumiem, jakie względy przemawiają za tym, by dopuszczać wypłacanie świadczeń na dzieci komuś, czyje dzieci w ogóle nie przebywają w Wielkiej Brytanii. To wygląda na jakąś perwersję - oświadczył wicepremier brytyjskiego rządu Nick Clegg.

Nie zawsze liderzy partii koalicyjnych znajdują wspólny język. W niektórych kwestiach dotyczących stosunku do Unii Europejskiej między konserwatystami Camerona a liberałami Clegga różnice są wyraźne.

Sprawę wywołał w niedzielnym wywiadzie dla BBC Cameron. Premier uznał za niewłaściwe "byśmy komuś z Polski, kto tutaj przyjeżdża i ciężko pracuje (...) musieli płacić dodatek na dziecko dla jego rodziny w Polsce".

Jedna z brytyjskich gazet wyliczyła, że najliczniejszą grupą pobierającą tego typu świadczenie są Polacy. W sumie zasiłki takie otrzymuje około 24 tysięcy rodzin imigrantów z państw unijnych posiadających w sumie około 40 tys. dzieci, z których dwie trzecie (dokładnie 25659) to dzieci polskie. Za nimi lokują się dzieci irlandzkie (2609), francuskie (2003), słowackie (1881) oraz litewskie (1772).

Wypowiadając się w radiu LBC Clegg zaznaczył, że w zniesienia tych zasiłków nie ma żadnej różnicy zdań między nim a premierem.
Clegg podobnie jak Cameron krytykuje poprzedni rządu laburzystowski, który zrezygnował z okresu przejściowego i otworzył brytyjski rynek pracy dla obywateli 10 nowych członków UE, w tym Polski, już od dnia akcesji 1 maja 2004 r.
Decyzję ówczesnego premiera Tony'ego Blaira wicepremier nazwał "mocnym ciosem wymierzonym w zaufanie opinii publicznej do polityki migracyjnej rządu".
Premier Cameron uważa, że potrzebna jest ogólnoeuropejska debata nad wpływem znacznej migracji, będącej efektem rozszerzenia UE, na systemy świadczeń socjalnych starej unijnej "15". Twierdzi, że jego stanowisko spotkało się ze zrozumieniem w innych europejskich stolicach.

Polski rząd jest przeciwny jakimkolwiek zmianom w europejskim prawie w tym zakresie. Premier Donald Tusk oświadczył w środę, że nigdy nie zgodzi się na takie zmiany w traktacie europejskim i wszelkie takie propozycje zmian Polska będzie wetowała "dziś, jutro i zawsze".

- Jeśli premier Cameron chce zmieniać przepisy dotyczące nadmiernej opieki socjalnej, zwyrodniałej, umożliwiającej wykorzystywanie, nadużywanie,  to oczywiście ma prawo to zrobić, ale to nie może dotyczyć jakiejś grupy narodowej, tylko wszystkich potencjalnych beneficjentów tej opieki - mówił szef rządu.

W środę wieczorem Tusk rozmawiał na ten temat z Cameronem. Szef brytyjskiego rządu nie zmienił jednak zdania. Jego wypowiedź dotycząca zasiłków dla imigrantów oburzyła także PiS i PSL. Prezes Prawa i sprawiedliwości Jarosław Kaczyński także dzwonił do Camerona.

W komunikacie PiS wydanym po tej rozmowie czytamy, że Cameron zapewnił Kaczyńskiego, że nigdy nie było jego intencją stygmatyzowanie Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Brytyjski premier miał podkreślać, że jest pełen uznania dla pracy Polaków i ich wkładu w rozwój brytyjskiej gospodarki. Cameron mówił, że proponowane przez niego rozwiązania mają charakter systemowy i ich celem jest uregulowanie zasad świadczeń społecznych w Wielkiej Brytanii.

Z kolei PSL apeluje, by w ramach protestu Polacy bojkotowali brytyjską sieć sklepów Tesco.

PAP/asop

''