Wizyta Jaromira Sokołowskiego u ambasadora USA w Polsce była spowodowana wypowiedzią szefa polskiej dyplomacji na temat stosunków polsko-amerykańskich. Słowa Radosława Sikorskiego upublicznił tygodnik "Wprost". Według tygodnika, w trakcie spotkania z Jackiem Rostowskim szef MSZ miał powiedzieć: "polsko-amerykański sojusz jest nic nie warty. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa".
Rząd na podsłuchu. Serwis specjalny portalu Polskiego Radia >>>
- Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją, i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy. Kompletni frajerzy - miał powiedzieć Sikorski.
Gość audycji "Więcej świata" nie chciał wypowiadać się na ten temat. - Nie zamierzamy komentować prywatnych wypowiedzi członków polskiego rządu, one komentują się same - powiedział Jaromir Sokołowski. Podkreślił zarazem, że relacje miedzy Ameryką a Polską "miały istotną rolę w historii III RP". - Tutaj linia państwa polskiego - w ocenie prezydenta - nie uległa zmianie i sojusz polsko-amerykański jest istotnym elementem kształtującym nasze bezpieczeństwo - dodał minister.
Pytany o to, jak został przyjęty przez amerykańskiego dyplomatę powiedział: - Ambasador przyjął to stanowisko z pełnym zrozumieniem. Ambasador zna stanowisko prezydenta od dawna i ono nie uległo zmianie. To jeden z tych amerykańskich dyplomatów, który bardzo jest zainteresowany umocnieniem polsko-amerykańskiego partnerstwa i wzmocnieniem sojuszu polsko-amerykańskiego.
Już kilka godzin po opublikowaniu przez "Wprost" fragmentów rozmowy Sikorskiego z Rostowskim Stephen D.Mull napisał na Twitterze: "Nie zamierzam komentować rzekomej treści prywatnych rozmów. Co do naszego sojuszu, myślę, że jest silny".
Ekspert: słowa Sikorskiego o stosunkach z USA bez wpływu na pozycje Polski>>>
Sokołowski komentował także aktualną sytuację na Ukrainie.
Rozmawiał Grzegorz Ślubowski.
(asop, pg)