Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 07.01.2016

W Chinach narasta kryzys? Giełdy znowu wstrzymały notowania

Notowania na chińskich giełdach zostały w czwartek zawieszone - tak jak w poniedziałek - po spadkach sięgających 7 proc. Panika w chinach pociągnęła w dół giełdy na świecie.
Posłuchaj
  • Sytuacja w Chinach niepokoi inwestorów - relacja Tomasza Sajewicza z Pekinu (IAR)
  • Spadki na europejskich giełdach - relacja Rafała Motriuka (IAR)
  • Główny ekonomista Banku Millenium Grzegorz Maliszewski o dużych zawirowaniach na rynku chińskim (IAR)
  • Główny ekonomista Banku Millenium Grzegorz Maliszewski: słabsze dane z Chin obserwujemy już od jakiegoś czasu (IAR)
  • Załamanie na chińskiej giełdzie negatywnie wpływa na światowe rynki - relacja Karola Tokarczyka (IAR)
Czytaj także

"Wystarczyło 29 minut (notowań), by giełdy w Szanghaju i Shenzhen zamknęły swe podwoje, podczas gdy w poniedziałek zajęło to cztery godziny; zaczyna to wyglądać na krach giełdowy" - pisze o czwartkowych wydarzeniach francuski dziennik gospodarczy "Les Echos".

Indeks chińskich blue chipów CSI 300 stracił 7,2 proc. zanim zawieszono notowania. W ciągu zaledwie czterech dni roboczych tego roku wskaźnik ten stracił 12 proc.

Notowania zawieszono już po 30 minutach

Notowania na giełdach w Szanghaju i Shenzhen po raz pierwszy w czwartek wstrzymano po niespełna 30 minutach od otwarcia sesji. Wówczas spadki sięgnęły 5 procent. Po wznowieniu sesji do ostatecznego zawieszenia pracy giełdy wystarczyła minuta. Notowania obniżyły się w tym czasie w sumie o ponad 7 procent.

Podobna sytuacja miała miejsce w poniedziałek, kiedy notowania chińskich giełd zawieszono po spadkach sięgających także 7 procent.

Czytaj dalej
chiny giełda 1200 Flickr Aaron GoodmanFlickrDomena publiczna.jpg
Nie tylko Chiny będą trzęsły rynkami w 2016 r.

Próba uniknięcia krachu

Mechanizm zawieszenia wymiany ma na celu wyhamowanie zmienności cen akcji i uniknięcie powtórzenia spektakularnych spadków na rynku z lata 2015 r. Takie działania ogłoszono w grudniu 2015 r.

Jeśli indeks największych firm notowanych na giełdach w Szanghaju i Shenzhen CSI300 zyskuje lub traci 7 proc., handel jest wstrzymany do końca sesji, a jeśli indeks waha się o 5 proc. - na 15 minut.

Juan rekordowo słaby wobec dolara

Rekordowo niski jest także kurs chińskiej waluty.

Na złe nastroje inwestorów wpłynęła decyzja centralnego banku Chin, który określił kurs juana wobec dolara na najniższym poziomie od marca 2011 roku.

Kilka poważnych powodów paniki

Powodów paniki było kilka. Inwestorów wystraszyły dane dotyczące chińskiej gospodarki: spada produkcja przemysłowa, zmniejsza się aktywność małych i średnich prywatnych firm. Ponadto Ludowy Bank Chin (bank centralny), który 11 sierpnia nieoczekiwanie zdewaluował juana (powodując pogrom na światowych rynkach), i tym razem obniżył nagle kurs waluty wobec dolara do najniższego poziomu od czterech lat - pisze "Financial Times".

Nieudolny bank centralny Chin?

Według "Les Echos" to "nieudolność banku centralnego Chin wydaje się być jedną z przyczyn paniki" związanej z obawami o kurs juana oraz przelaniem się kryzysu na państwa sąsiednie, które, aby ich towary eksportowe pozostały konkurencyjne, musiałyby dewaluować własne waluty.

Za załamanie odpowiadają nieskuteczne „bezpieczniki”?

"The Economist" za ostatnie załamania wini nie tylko obawy o kondycję chińskiej gospodarki, ale też wprowadzone z początkiem roku mechanizmy bezpieczeństwa na rynku kapitałowym. Jeśli giełda traci 5 proc., uruchamia się pierwszy "bezpiecznik", czyli notowania zostają zawieszone na 15 minut "hipotetycznie po to, by traderzy ochłonęli". Mechanizm nie sprawdził się ani w poniedziałek, ani w czwartek. Gdy notowania nadal spadają po przerwie, uruchamia się drugi "bezpiecznik": giełda zostaje zamknięta - pisze "Economist".

"W Chinach, jak się wydaje, mechanizm ten osiągnął przeciwny efekt: zachęcił traderów do wyprzedaży, bo każdy chciał być pierwszym, który ucieknie z rynku, zanim osiągnie on dno" - wyjaśnia brytyjski tygodnik.

Zawirowanie na chińskim rynku pociągnęło w dół światowe giełdy i ceny ropy

Paneuropejski indeks FTSEurofirst 300 oraz wskaźnik blue chipów strefy euro STOXX 50 straciły około 2,2 proc. Wall Street zareagowało już na otwarciu, kiedy to najważniejszy indeks Dow Jones stracił 380 pkt, a Nasdaq 130 pkt.

Przed południem indeks 20 największych spółek, WIG20, na GPW traci około 1,5 procent. Indeks małych spółek, sWIG80, traci ponad 2 procent.

Kluczowy europejski indeks FTSEurofirst 300 stracił dwa i trzy dziesiąte procent. Inne indeksy - w Londynie, Paryżu czy Frankfurcie - podobnie: od dwóch do trzech procent. Od chwili pobicia rekordu w kwietniu zeszłego roku niemiecki DAX stracił do dziś jedną piątą wartości.

W Europie spadkom przewodzą akcje spółek, które są uzależnione od gospodarki Chin.

Mocno tanieją walory firm wydobywczych - Anglo American zniżkuje o 7,4 proc., podobnie jak Glencore.

Volkswagen i BMW zniżkują po ponad 4 proc.

Dialog Semicondutor traci 7,4 proc. w reakcji na informacje, że Microchip Technology Inc. zastanawia się nad spółką Atmel Corp.

Fed, czyli bank centralny USA poinformował, że uważnie monitoruje sytuację na chińskich rynkach, choć - jak zastrzegł - na razie nie jest jasne, w jaki sposób zawirowania te wpłyną na stan amerykańskiej gospodarki.

Wszyscy w tym siedzimy"

- Wszyscy w tym siedzimy - mówi Walter Todd, zarządzający Greenwood Capital Associates w Południowej Karolinie.

- W coraz bardziej zglobalizowanym świecie, w jakim żyjemy, jest coraz trudniej odizolować się od innych rynków. Dywersyfikacja jest teraz trudniejsza niż kiedykolwiek do tej pory - dodaje.

Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ: spodziewane kolejne spadki na giełdzie w Chinach:

Źródło: Newseria

Cena ropy pikuje

Cena ropy, po raz pierwszy od 2004 roku, spadła poniżej kolejnej psychologicznej bariery 35 dol. za baryłkę. Koszyk cenowy surowca OPEC - jak poinformował w czwartek po południu sekretariat kartelu - to 29,71 dol. za baryłkę. Cena ropy Brent spadła poniżej 32 dol.

Soros ostrzega: w Chinach nastaje kryzys

Złe informacje na temat kondycji chińskiej gospodarki budzą obawy, że radykalnie spadnie popyt w kraju, który jest drugim co do wielkości konsumentem ropy na świecie oraz wielkim importerem surowców. Inwestorzy boją się, że zarówno Chiny, jak i inne ważne wschodzące rynki zredukują import. Zagraża to ożywieniu gospodarczemu na całym świecie; według czwartkowej wypowiedzi amerykańskiego miliardera George'a Sorosa w Chinach nastaje kryzys, co może oznaczać, że świat czeka powtórka z zapaści, jaka nastąpiła w 2008 roku.

Wzrost gospodarczy Chin za trzeci kwartał - 6,9 proc. PKB - był najpowolniejszy od sześciu lat, a według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego ma on w tym roku spaść do 6,3 proc.

Eksperci: zapaść była do przewidzenia – w 2014 r. akcje rosły, a gospodarka spowalniała

Według wielu ekspertów zapaści na chińskiej giełdzie należało się spodziewać. W 2014 roku notowania na giełdzie w Szanghaju wzrosły o 150 proc., mimo że realna gospodarka China znacznie spowalniała, toteż od połowy czerwca minionego roku w ciągu zaledwie trzech tygodni notowania spadły o 30 proc.

Działania ratunkowe chińskiego rządu nie pomogły, ale zaszkodziły

Latem Pekin zdecydował się na całą serię środków, by uratować giełdę przed załamaniem: zakazano między innymi sprzedaży krótkiej, agencje rządowe i domy maklerskie podjęły masowy skup akcji, zawieszono debiuty giełdowe i obroty akcjami wielu spółek. W ocenie banku Goldman Sachs w czerwcu i lipcu Pekin zainwestował około 900 mld juanów (135-140 mld euro) w ratowanie chińskich giełd.

"Interweniując w lecie, władze Chin przesunęły efekt krachu o sześć miesięcy" - pisze "Les Echos". To właśnie interwencje Pekinu są zdaniem "Economist" przyczyną zapaści rynków kapitałowych. "Chiny osiągnęły etap rozwoju, w którym muszą szybciej oddawać kontrolę rynkowi - nad aktywami, walutą i tempem wzrostu". Jeśli rząd nie zrobi tego teraz, może pewnego dnia stracić tę kontrolę w ogóle - pisze tygodnik.

Reuter: wstrząsy jeszcze przez kilka miesięcy

Według Reutera na chińskich rynkach należy się spodziewać wstrząsów wtórnych jeszcze przez kilka miesięcy, ponieważ interwencja Pekinu po załamaniu giełd w lecie zdołała jedynie odłożyć korektę przewartościowanej giełdy na później.

"Inwestorzy obawiają się rynków wschodzących"

Główny ekonomista Banku Millenium Grzegorz Maliszewski wyjaśnia, że negatywne nastroje z chińskiej giełdy przenoszą się na większość światowych rynków. Na rynku chińskim mamy do czynienia z dużymi zawirowaniami. Tamtejsze spadki, według niego, przekładają się na pozostałe rynki wschodzące, w tym Polskę.

Obawy o gospodarkę państwa środka wróciły po słabszych danych z początku tego roku. Już wcześniej inwestorzy martwili się o spowolnienie wzrostu gospodarczego w Chinach.

IAR/PAP, awi, jk