W komfortowej sytuacji były dziewczyny, których mamy miały materiały zachowane jeszcze sprzed wojny. W innych przypadkach liczyła się kreatywność. - Suknie ślubne szyto na przykład ze spadochronów. To były bardzo szlachetne tkaniny takie jak choćby jedwab - opowiada dr Anna Straszewska z Instytutu Sztuki PAN.
dr Anna Straszewska Najprostsze były suknie ślubne w stylu Ani z Zielonego Wzgórza. Proste, najczęściej uszyte z bawełny. Czasami nawet z bawełny pościelowej.
Zdarzało się też tak, że przyszłe panny młode przerabiały sobie... komunijne suknie. - Kroiło się ją na fartuszki i zdobiło nimi makiety, czy biodra - dodaje ekspertka.
Jeśli natomiast dziewczynie zamarzyła się suknia z żurnala, było takie miejsce, w którym bez trudu mogła ją dostać. O kreacji cenniejszej niż złoto, obrusach adamaszkowych, które pasowały "do ołtarza" oraz o krynolinkach, które wkroczyły do Polski po odwilży dowiesz się więcej z nagrania audycji. Zuzanna Żubka-Chmiel z Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru opowiada także o sukniach ślubnych wielokrotnego użytku i tłumaczy dlaczego dziewczyny z inteligenckich domów nie chciały iść do ślubu w welonie.
***
Grażyna Hase. Od "kozak looku" do ikony mody
Tytuł audycji: Zaklinacze czasu
Prowadzą: Anna Hardej i Jakub Jamrozek
Data emisji: 29.04.2017
Godzina emisji: 14.45
kul