- Ten wieczór wspominam wspaniale, bo to był koniec moich studiów, a przy okazji debiut na najważniejszej polskiej scenie. Owszem towatzyszył temu stres, ale i wielka satysfakcja - opowiada Artur Ruciński . - Jeśli zaś chodzi o samo tupnięcie... To w trakcie sceny pojedynku z Leńskim mój pistolet nie wypalił. Długo się nie zastanawiałem, jak zastąpić odgłos wystrzału. Postanowiłem tupnąć i zakończyć jego żywot.
Czytaj także: Nowa moda - młodzi Polacy zakochali się w operze >>>
Artur Ruciński
Obecnie artysta występuje nie tylko w kraju, ale także na najważniejszych scenach operowych na świecie. - Przede mną dwa ważne debiuty. W nadchodzącycm sezonie po raz pierwszy wystapię we włoskiej La Scali oraz na deskach nowojorskiej Metropolitan Opera. Wystapię tam w roli Sharplessa w "Madame Butterfly" Pucciniego - mówi śpiewak. - Nie jest to może moja wymarzona rola do debiutu, bo chodzi tutaj tylko o pięknie śpiewanie. Przez chwilę nawet myślałem, żeby jej nie przyjmować, ale teraz wiem, że już tam na mnie czekają.
W najbliższym czasie artysta wystąpi również w Teatro La Fenice w Wenecji, z Placido Domingo w Teatro alla Scala w Mediolanie, w Deutsche Oper Berlin ("Traviata"),, Staatsoper w Hamburgu i Operze w Zurychu. W paryskiej Opera Bastille zaśpiewa Don Giovanniego oraz, po niedawnym głośnym debiucie w Traviacie, powróci do Royal Opera House – Covent Garden w Londynie.
Artur Ruciński był bohaterem cyklu "Polska wizytówka" w "Poranku OnLine" . Posłuchaj całej rozmowy.
(kul, ac)