W czwartek 18 lipca ruszył festiwal Nowe Horyzonty. I już pojawiły się plotki...
Podobno pewna pani w kapeluszu wymieniła swoja torebkę od Gucciego na torbę festiwalową. Krąży też plotka, że ekipa sprzątająca salę festiwalową znalazła pod fotelami 18 bułek z serem. Kasia Dydo podejrzewa, że za tym incydentem stoi Kuba Kukla, który jest na festiwalu.
W programie wydarzenia znalazło się 350 filmów: dokumenty, fabuły, filmy krótkometrażowe, animacje z każdego zakątka świata; nie brakuje też wydarzeń muzycznych.
Joanna Kos-Krauze, scenarzysta i reżyserka, w tym roku zasiada w jury w konkursie międzynarodowym. - Oglądamy dwa filmy dziennie, czasem trzy. To jest bardzo ciekawe kino, otwierające głowę - mówi w Czwórce. - Ten festiwal jest niezwykły dla twórców i dla widzów - dodaje.
Jury ma za sobą już połowę filmów konkursowych. Dla reżyserki największym problemem było przestawienie się, bo nie jest to klasyczny konkurs filmów pełnometrażowych. - To zupełnie inne kino; część z tych filmów jest z pogranicza eksperymentu, część to klasyczny film fabularny, a część to eseje. Bardzo ciekawe doświadczenie - mówi Joanna Kos-Krauze. - To kino bezkompromisowe, a czasami kino bez umiaru. Uczy innego spojrzenia. Każdy twórca filmów powinien tu chociaż raz w życiu przyjechać. Kina trzeba uczyć - dodaje.
Joanna Kos-Krauze zwraca uwagę, że w kontekście filmów festiwalowych polskie kino jest bardzo klasyczne i zachowawcze. W tym roku (najprawdopodobniej w listopadzie) na ekrany wejdzie najnowszy film Krzysztofa Krauzego i Joanny Kos-Krauze "Papusza", w którym autorzy prezentują 80 lat historii Romów.
Festiwal Nowe Horyzonty trwa we Wrocławiu do 28 lipca.
(pj)