Logo Polskiego Radia
Czwórka
Karina Duczyńska 20.10.2013

Wielka improwizacja, czyli co działo się podczas kręcenia filmu "Rejs"

"Rejs" stał się legendą polskiego kina. Już sam sposób tworzenia do niego zdjęć był niezwykły. Scenariusz powstawał "na bieżąco", a kamerę stawiano na statywie, wkładano do niej najdłuższą dostępną taśmę i włączano na tak długo, jak się dało. - To było niezapomniane 30 dni zdjęciowych - opowiada aktorka Zofia Czerwińska.
Kadr z filmu RejsKadr z filmu "Rejs"PAP/archiwum
Posłuchaj
  • Aktorka Zofia Czerwińska wspomina, co działo się poza kamerą i jak wyglądało życie na statku, podczas kręcenia filmu "Rejs" (Ściąga z popkultury/Czwórka)
  • O kulisach powstawania "Rejsu" i historii tego filmu opowiada pisarz Maciej Łuczak (Ściąga z popkultury/Czwórka)
  • Co sprawia, że film staje się kultowy? – rozmowa z krytykiem filmowym Krzysztofem Kwiatkowskim (Ściąga z popkultury/Czwórka)
Czytaj także

19 października minęła 43. rocznica premiery filmu "Rejs". Pierwszy pokaz odbył się 1970 roku w warszawskim kinie Bajka. Pierwotnie oglądać go mogli widzowie powyżej 14. roku życia. I choć dziś "Rejs" mieści się w czołówce listy kultowych polskich filmów, już podczas pracy przy jego powstawaniu aktorzy świetnie się bawili.

- Wypływaliśmy z Gdańska. Zaczęło się już więc od tego, że płynęliśmy pod prąd - wspomina Zofia Czerwińska, odtwórczyni jednej z ról w "Rejsie". - Tak to też wyglądało do samego końca. Cały ten film kręcony był "pod prąd". Wszyscy mieszkaliśmy na tym statku w dość trudnych warunkach, a nasze czteroosobowe kajuty były maciupeńkie.

Oficjalny powód powstania "Rejsu" to fascynacja reżysera Marka Piwowskiego obrazem "Popiół i diament" Andrzeja Wajdy i silne postanowienie, by również zacząć "robić dobre kino". Nieoficjalny - podobno legendarny aktor Jan Himilsbach potrzebował pieniędzy...

Jednak chętnych, by wziąć udział w tym szalonym przedsięwzięciu nie brakowało. Na casting zgłosiło się bowiem kilka, albo nawet kilkanaście tysięcy ludzi, zarówno aktorów - profesjonalistów, jak i amatorów. - Tego, ile tam było osób, nikt dokładnie nie zliczył - mówi w audycji "Ściąga z popkultury" Maciej Łuczak, autor książki ”Rejs, czyli szczególnie nie chodzę na filmy polskie”. - Było to jednak wielkie wydarzenie, a udział w takim filmie traktowany był jak przepustka do kolorowego świata ówczesnego showbiznesu.

Podczas rejsu nie obyło się jednak bez kilku nieprzewidzianych incydentów: jednego dnia na pokładzie wybuchł bunt aktorów, a innego statek ugrzązł na mieliźnie. Być może właśnie dzięki wszystkim tym wydarzeniom, jak opowiada Zofia Czerwińska, właściwie wszystko, co działo się na planie filmu "Rejs", było improwizowane. - Działy się tam rzeczy prześmieszne i nieprzewidywalne, ale to był niezapomniany czas. To 30 dni, z których do dziś pamiętam prawie każdy - mówi Czerwińska.

(kd)