Logo Polskiego Radia
PAP
Marek Dziadukiewicz 18.01.2012

Wenta zaskoczony. Polacy wysoko wygrywają.

Polska wygrała w Belgradzie ze Słowacją 41:24 (17:13) w swoim drugim meczu grupy A mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. W wieczornym spotkaniu tej grupy gospodarz turnieju Serbia zmierzy się z Danią.
Trener Bogdan Wenta zastanawia się nad ostatecznym składem polskiej reprezentacji na styczniowe finały METrener Bogdan Wenta zastanawia się nad ostatecznym składem polskiej reprezentacji na styczniowe finały ME fot.pzpr/Marek Biczyk

Mecz o życie - jak go nazwał kapitan reprezentacji Polski Grzegorz Tkaczyk - rozpoczął się od trzech bramek Bartosza Jureckiego i zmarnowanego rzutu karnego przez Tomasza Tłuczyńskiego. W piątej minucie biało-czerwoni, grający bez kontuzjowanego Krzysztofa Lijewskiego, prowadzili 4:1, ale potem do głosu doszli rywale, którzy za sprawą świetnie rzucającego z dystansu Daniela Valo w ciągu trzech minut wyrównali na 4:4.

W 12. minucie między słupkami polskiej bramki stanął Piotr Wyszomirski i jego koledzy natychmiast odskoczyli na trzy bramki (9:6 w 14. minucie). Ale radość znów nie trwała długo. Kilka nieudanych rzutów w ataku i konsekwentnie grający Słowacy wyrównali w 21. minucie na 11:11. Chwilę potem nastąpił festiwal błędów z obu stron, czasami zupełnie banalnych jak wyrzucenie piłki w aut zamiast podania do partnera. Lepiej na tym wyszli podopieczni trenera Bogdana Wenty, którzy sporo zawdzięczali w tym momencie Wyszomiskiemu. Sam selekcjoner reprezentacji jeszcze w trakcie gry gratulował swojemu bramkarzowi świetnej interwencji. W 26. minucie - przy stanie 14:11 dla Polski - słowacki trener poprosił o czas. Niedługo później podobny manewr zastosował Wenta, który do końca pierwszej połowy żonglował składem. Zwłaszcza w ataku zawodnicy co chwila zmieniali się na boisku, tworząc przeróżne konfiguracje, co widać nieco zdezorientowało przeciwników, bo na przerwę schodzili przegrywając 13:17.

Druga odsłona rozpoczęła się od dwóch udanych kontr Patryka Kuchczyńskiego oraz Bartosza Jureckiego i w 33. minucie Polska prowadziła 20:14. Bracia Bartosz i Michał Jureccy rzucali z nieprawdopodobnych pozycji, w ekwilibrystyczny sposób powiększając dorobek swojej drużyny. W tym momencie biało-czerwonym wszystko się udawało, w dodatku parady Wyszomirskiego były skuteczne. W 37. minucie prowadzili już 24:15. Od tej pory Polacy zaczęli szanować piłkę, dokładnie ją rozgrywali i konsekwentnie powiększali przewagę. Zniechęceni Słowacy w końcówce zupełnie się pogubili, a po kolejnym festiwalu strzeleckim, tym razem Tkaczyka, Kwiatkowskiego i Jurkiewicza, biało-czerwoni rozgromili ostatecznie rywali różnicą 17 bramek.

Swojego zadowolenia, a także zaskoczenia rozmiarami zwycięstwa nie krył trener Bogdan Wenta: "Taki mecz był nam potrzebny, żeby uwierzyć w to, co robimy. Teraz możemy z podniesioną głową bić się z każdym zespołem, a na początek z Duńczykami."

Przypomnijmy, że w niedzielę biało-czerwoni ulegli Serbom 18:22, a w czwartek zagrają z Duńczykami. Do drugiej rundy awansują trzy czołowe drużyny.