Logo Polskiego Radia
PAP
Izabela Zabłocka 01.02.2014

Od września darmowy podręcznik dla pierwszaków

Wprowadzenie jednej, obowiązkowej i bezpłatnej książki dla pierwszaków ma wyeliminować swego rodzaju patologie na rynku i dać rodzicom wymierne oszczędności - tłumaczy premier.
Jedna, bezpłatna książka dla klas pierwszych już od wrześniaJedna, bezpłatna książka dla klas pierwszych już od września PAP/Jacek Turczyk

Szefowa Ministerstwa Edukacji Narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska zapewnia, że jest już gotowy projekt ustawy w tej sprawie. Sukcesywnie, będą też przygotowywane podręczniki do drugiej i trzeciej klasy szkoły podstawowej.

Donald Tusk przekonuje, że koszt książki dla około 550 tysięcy pierwszoklasistów, w tym roku nie powinien przekroczyć 10 milionów złotych. - Rodzice wydają dzisiaj na tak zwane boxy w pierwszej klasie blisko 140 milionów. O tę różnicę chcemy walczyć - podkreśla.

"Rząd staje do konfrontacji z bardzo poważnymi interesami wydawców"

Według premiera koszty zakupu podręczników są dziś niewyobrażalnie wysokie w porównaniu z realnymi kosztami ponoszonymi przez ich producentów. - Wydawcy wyciągają od rodziców 137 milionów złotych. Przygotowują ofertę oczywiście bogatszą, rozbudowaną, ale tak naprawdę nikt jej nie potrzebuje - wyjaśnia szef polskiego gabinetu.

Tusk przekonuje, że rząd chce reprezentować interesy rodziców, którzy nie mają szans w starciu z producentami i po części szkołami. - Mamy sygnały ze strony wydawnictw o gotowości do negocjacji. Zdają sobie sprawę, że przesadzili ze skalą pieniędzy wyciąganych od rodziców - zaznacza premier.

źródło TVN24/x-news

Autorem darmowego podręcznika dla najmłodszych uczniów będzie Ośrodek Rozwoju Edukacji. Placówka została już poproszona o przygotowanie koncepcji programu i innych materiałów dodatkowych.

Książki mają być "wielokrotnego użycia"

Rząd zamierza ograniczyć obecne praktyki wydawców i zmniejszyć wydatki na podręczniki dla wszystkich roczników. Jak zapowiada Kluzik-Rostkowska, ma to zostać uregulowane w oddzielnej ustawie, której projekt resort edukacji już przygotował i na początku przyszłego tygodnia wyśle do konsultacji. - Musimy ukrócić te wszystkie praktyki, które mają miejsce - komentuje minister edukacji.

- Naszą intencją jest, żeby podręczniki były wieloletnie, żeby służyły przynajmniej trzem kolejnym rocznikom dzieci - zaznaczyła. - W 2015 r. nakażemy wydawcom wyczyszczenie wszystkich tych treści, które czynią te podręczniki jednorocznymi - tłumaczy. Według niej dzisiaj przedsiębiorcy robią z podręcznikiem coś, "co czyni go jednorocznym", coś, co trzeba "dopisać, wyrwać, przykleić".

Inną praktyką wydawców, którą MEN zamierza ograniczyć, jest sprzedawanie podręczników w pakietach z materiałami dodatkowymi. - Wydawcy sugerują, że te wszystkie materiały dodatkowe są równie ważne i potrzebne - podkreśliła Kluzik-Rostkowska.

Tymczasem - jak wyjaśniła - MEN dopuszcza wyłącznie podręcznik, wszystko inne jest ofertą dodatkową.

Z przeprowadzonego jesienią 2013 r. sondażu CBOS wynika, że wśród wydatków ponoszonych przez rodziców na wyposażenie dzieci do szkoły największą pozycję w budżecie stanowił zakup podręczników szkolnych; przeciętnie było to 382 zł w przeliczeniu na jedno dziecko.

Nauczyciele: pomysł niezły, ale czekamy na szczegóły
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 26 w Warszawie Paweł Prusik mówi, że z jego doświadczenia wynika, że osoby, które są naprawdę bardzo biedne rzadko zgłaszają się do dyrekcji szkoły z prośbą o pomoc, "nie wyciągają rąk po wyprawkę szkolną, stypendia, czy zasiłki". W jego opinii dla rodzin, które ukrywają swoją biedę, wstydzą się jej, "wprowadzenie darmowego podręcznika oznaczałoby ulgę". Prusik dodaje, że już w przeszłości mieliśmy sytuację, że wszystkie dzieci uczyły się z jednego podręcznika - Elementarza Mariana Falskiego.
Nauczycielka Anna Lewandowska ze Szkoły Podstawowej nr 220 w Warszawie zastanawia się jednak, w jaki sposób zostanie rozwiązany problem przekazywania tego darmowego podręcznika kolejnym pokoleniom. Lewandowska zwraca uwagę, że litery poznaje się poprzez ćwiczenia, a popisana książka nie nadaje się do dalszego użytku.

Polska Izba Książki zaniepokojona

Prezes PIK Włodzimierz Albin ocenia, propozycja premiera doprowadzi do zmniejszenia oferta na rynku. - Nauczyciel nie będzie mógł wybrać sobie podręcznika, z którego będzie uczył, bo będzie jeden słuszny - podkreśla.

W ocenie prezesa PIK, dobre wyniki, jakie osiągają polscy uczniowie w różnych badaniach międzynarodowych, to efekt nie tylko wytężonej pracy nauczycieli i rodziców, ale także zasługa wydawców, którzy oferują różne pomoce i szkolą nauczycieli z właściwego ich wykorzystania.
Albin uważa, że propozycja Tuska może także negatywnie odbić się na całej branży. Wartość rynku wydawnictw edukacyjnych szacuje się na miliard złotych rocznie. To blisko 50 firm, które przygotowują 119 podręczników do nauczania początkowego.

Nauczyciele: pomysł niezły, ale czekamy na szczegóły

Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 26 w Warszawie Paweł Prusik mówi, że z jego doświadczenia wynika, że osoby, które są naprawdę bardzo biedne rzadko zgłaszają się do dyrekcji szkoły z prośbą o pomoc, "nie wyciągają rąk po wyprawkę szkolną, stypendia, czy zasiłki". W jego opinii dla rodzin, które ukrywają swoją biedę, wstydzą się jej, "wprowadzenie darmowego podręcznika oznaczałoby ulgę". Prusik dodaje, że już w przeszłości mieliśmy sytuację, że wszystkie dzieci uczyły się z jednego podręcznika - Elementarza Mariana Falskiego.

Nauczycielka Anna Lewandowska ze Szkoły Podstawowej nr 220 w Warszawie zastanawia się jednak, w jaki sposób zostanie rozwiązany problem przekazywania tego darmowego podręcznika kolejnym pokoleniom. Lewandowska zwraca uwagę, że litery poznaje się poprzez ćwiczenia, a popisana książka nie nadaje się do dalszego użytku.

Politycy podzieleni w ocenie pomysłu rządu

Darmowy podręcznik nie rozwiąże problemu wysokich cen książek dla uczniów starszych klas - ocenia PiS, zamierza jednak poprzeć ten projekt. Także PSL zagłosuje "za". Twój Ruch przypomina zaś o zapowiadanych przez rząd e-podręcznikach, które nie zostały wprowadzone.

PAP/iz/kk