Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 06.02.2014

Branża spożywcza nie wierzy w zakazy w sklepikach szkolnych

Rządowy pomysł ograniczenia sprzedaży tzw. śmieciowego jedzenia w sklepikach szkolnych nie spotkał się entuzjazmem branży spożywczej. Jej przedstawiciele twierdzą, że w sprzedaży nie ma niezdrowych produktów, a prostym zakazem nie da się zmusić nikogo do zdrowego jedzenia.
Czy zakazy sprzedaży śmieciowego jedzenia odgrodzą dzieci od frytek i czipsów?Czy zakazy sprzedaży śmieciowego jedzenia odgrodzą dzieci od frytek i czipsów?Glowimages.com
Posłuchaj
  • Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności tłumaczy, dlaczego prostymi zakazami nie pokonamy otyłości w Polsce /Krzysztof Rzyman, Polskie Radio/
Czytaj także

- Pomysł, który jest oparty wyłącznie na zakazach niczego nie rozwiązuje - mówi Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności. Na antenie Polskiego Radia 24 przekonywał, że nie ma niezdrowych produktów. - Natomiast na pewno są niezdrowe diety i niezdrowy sposób odżywiania - tłumaczył.

Zdaniem przedstawiciela branży spożywczej, rozwiązaniem problemu otyłości wśród ludzi młodych jest zachęcanie do uprawiania sportu i odpowiednia edukacja w zakresie odżywiania.

Rządowa propozycja niezgodna z prawem

Proponowanych przez rząd przepisów nie da się wprowadzić w życie ocenia Andrzej Gantner. - Ta ustawa zawiera szereg błędów merytorycznych i wskaźników które są niemożliwe do uwzględnienia - wylicza.

Chodzi na przykład o określenie "cukier dodany". Bo żaden właściciel szkolnego sklepiku nie będzie w stanie tego ustalić. Takie informacje nie znajdują się opakowaniach. W efekcie konieczne byłoby pytanie każdego producenta o skład wytwarzanych przez niego produktów.

Zakazy nie działają

- Wszelkie zakazy są bardzo prymitywnym sposobem oddziaływania, który nic nie przynosi - mówi gość Polskiego Radia 24. I podaje przykład. Zakazane w sklepikach szkolnych produkty, uczniowie będą mogli bez problemu znaleźć na półkach innych sklepów. - Jest to kompletnie nielogiczne - ocenia. I powołuje się na przykłady innych państw, gdzie podobne rozwiązania się nie sprawdziły.

- Młodzież tego absolutnie nie kupuje. Młodzież jest w stanie kupić edukację - uważa Andrzej Gantner.

Ze sklepików znikną drożdżówki i smakowe mleko

Nowa ustawa mogłaby również doprowadzić do zniknięcia z półek szkolnych sklepików niektórych produktów mlecznych. Na przykład smakowych napojów, które zawierają więcej cukru, ale dziś młodzieży są polecane. - Ta ustawa kasuje również drożdżówki, które tak bardzo lubimy - kontynuuje gość Polskiego Radia 24.

Branża spożywcza ma swój pomysł: listę rekomendowanych produktów

Zamiast wprowadzać zakazy i komplikować działalność stołówek, czy sklepików może lepiej wprowadzić listę zalecanych produktów proponuje Andrzej Gantner. Taki dokument miałby być dołączany do umów, które szkoły podpisują z ajentami. - I momentalnie problem zostałby rozwiązany. Pozytywnie i normalnie - mówi przedstawiciel producentów żywności.

Lista miałaby odzwierciedlać piramidę zdrowego żywienia. I tylko produkty z tej listy mogłyby trafiać do szkół. W wykazie nie znalazłaby się na przykład chipsy,  przyznaje przedstawiciel branży spożywczej.

- Ale to wszystko i tak nie zadziała, jeśli nie wprowadzimy ustawicznej edukacji w zakresie zdrowego stylu życia. Nie tylko żywienia, ale i aktywności fizycznej. Przemysł to postuluje od 7 lat - dodaje.

W szkole, jak w domu - jada się niezdrowo

Błędne nawyki żywieniowe dzieci wynoszą z domu, podkreśla dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności. Według cytowanych przez niego statystyk 30 proc. dzieci w Polsce wychodzi do szkoły bez śniadania.

Stołówka i darmowy obiad w każdej szkole

Szkoła powinna zapewnić przynajmniej jeden ciepły posiłek w ciągu dnia, postuluje Andrzej Gantner. Tym bardziej, że dzieci spędzają w szkole coraz więcej czasu dodaje. Kolejna propozycja to wydzielenie w każdej szkole miejsca, gdzie młodzież mogłaby w spokoju zjeść śniadanie.

Tymczasem nowe przepisy nakładają na stołówki obowiązek podawania wartości odżywczych serwowanych posiłków. - To oznacza konieczność badania wartości odżywczej każdej potrawy. To jest kompletnie nierealne - uważa gość Polskiego Radia 24.

"Zamknijmy wszystkie sklepiki szkolne"

Na wynajmowaniu powierzchni, czy to pod sklepiki, czy automaty z napojami szkoły dziś zarabiają. - Nie wierzę, żeby taki punkt przynosił szkole tyle pieniędzy, żeby to miało znaczenie - ocenia dyrektor branżowego związku. - Natomiast jeśli podejdziemy do tego w ten sposób to logiczne byłoby wprowadzenie całkowitego zakazu handlu na terenie szkoły. I nie mam z tym żadnego problemu - deklaruje.

Banan za 2 zł to lichwa

Gość Polskiego Radia 24 nie kryje także oburzenia cenami niektórych produktów oferowanych dziś w szkolnych sklepikach. - Jeden banan kosztuje ok. 2 zł. I jest to sprzedaż dla nieletnich. To jest złamanie kilku przepisów na raz - mówi Andrzej Gantner.

Czas na podatek od cukrów i tłuszczu?

Podobno dyskusja toczy się obecnie w wielu krajach europejskich. Także za oceanem. Na wprowadzenie specjalnego podatku od wysokosłodzonych napojów zdecydowało się niektóre stany Ameryki. Także Węgry, Finlandia, czy Francja.

Ale zdaniem dyrektora Polskiej Federacji Producentów Żywności, to rozwiązanie się nie sprawdza. - Te kraje wycofują się z tego podatku. Okazało się, że on spycha biedniejsze warstwy społeczne w kierunku produktów jeszcze gorszej jakości. Efekt jest żaden - tłumaczy.

Zdaniem gościa Polskiego Radia 24 problemy leży gdzie indziej. - Błędem jest myślenie, że to produkty spożywcze są winne otyłości. Bo to my jesteśmy winni otyłości i nadwadze. My i nasze decyzje - podsumowuje.

Krzysztof Rzyman