Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Paweł Słójkowski 31.12.2013

Zarzeczny ostro do Kowalczyk: "Justyno, nie rób wiochy"

Fani Justyny Kowalczyk pogodzili się z decyzją Polki, która wycofała się z tegorocznego Tour de Ski. Paweł Zarzeczny, felietonista "Polska The Times", ostro skomentował wybór Kowalczyk.
Jusyna KowalczykJusyna Kowalczykprintscreen (facebook)

Za decyzją Kowalczyk stanęły zmiany w programie imprezy.

Z powodu utrzymującej się wysokiej temperatury i problemów ze śniegiem organizatorzy zdołali przygotować tylko półtorakilometrową pętlę i zdecydowali, że drugiego dnia TdS, w niedzielę, narciarki będą rywalizować w sprincie techniką dowolną zamiast w biegu na dochodzenie na 9 km "klasykiem".

Nie była to decyzja łatwa, jednak na pewno może być ona zrozumiała. Oprócz tych, którzy biegi narciarskie oglądają przede wszystkim po to, żeby kibicować Polce, wybór Kowalczyk nie spotkał się z krytyką środowiska narciarskiego. Niektóre zawodniczki otwarcie mówiły o tym, że zgadzają się z Kowalczyk i ma ona ich poparcie.

Nawet w norweskich mediach telewizji znalazły się wypowiedzi, że pięć z siedmiu etapów w stylu klasycznym wyraźnie faworyzuje Marit Bjoergen i Therese Johaug. Największa rywalka Kowalczyk skomentowała postanowienia Polki w następujących słowach:

- Wielka szkoda, że w rywalizacji zabraknie Justyny. Doceniam jej decyzję, lecz nie sądzę, aby jej solowy protest miał większe znaczenie - powiedziała Bjoergen.

Paweł Zarzeczny uważa jednak inaczej:

"Dziecinada. Tyle mogę napisać o decyzji Justyny Kowalczyk o wycofaniu się z Tour de Ski, bo organizator dał jej za dużo biegów stylem dowolnym, a za mało klasycznym" - tak napisał Paweł Zarzeczny juz na początku swojego felietonu. Dalej robi się już tylko gorzej dla Justyny Kowalczyk.

Według Zarzecznego decyzja Kowalczyk nie wystawia laurki jej intelektowi, jest też dowodem na to, że Polka nie do końca rozumie, o co tak naprawdę chodzi w sporcie. A chodzi w nim przede wszystkim o pieniądze.
"Możesz się sprzeciwiać, ale nie jest to zbyt mądre. Robisz ponoć doktorat, ale IQ najwyraźniej masz na poziomie tętna. Otóż ty też masz sponsora. I on chce, żebyś pokazywała go w telewizji, a nie siedziała w chałupie i kładła pasjansa z masażystą" - kontynuował dziennikarz, dla którego nie jest to pierwsza kontrowersyjne wypowiedź. Właściwie czytelnicy jego felietonów zawsze mogą liczyć na coś, obok czego trudno będzie przejść obojętnie.  
"Nie rób wiochy. Justyno, mnóstwo ludzi będzie cie chwalić, bo czekają na IO w Soczi i na medale. Ja bym jednak wolał, żebyś nie pękała, nie sadziła się, tylko biegała. Bo za to Ci płacimy, panienko" - zakończył.

Oprócz tego pojawiła się też cenna rada dziennikarza dla Polki.

"Zamiast płaczy, łez, szlochów i bojkotów, to najlepiej jakbyś się nauczyła jednak jeździć stylem dowolnym. To jest proste - wystarczy mocno się odpychać kijkami." - skwitował Zarzeczny.

Tak więc recepta na sukces w tej dyscyplinie sportu jest prosta. Jeśli Justyna Kowalczyk weźmie sobie do serca rady dziennikarza dotyczące tego, w jaki sposób ma biegać, w najbliższych latach jej rywalki prawdopodobnie będą musiały obawiać się startów Polki także w stylu dowolnym, a nie tylko klasycznym.

POLSKA THE TIMES, ps