Logo Polskiego Radia
IAR
Agnieszka Jaremczak 13.01.2014

Ukraińska opozycja: chcą nas sprowokować a potem spacyfikować!

Państwa trzecie nie powinny angażować się w problemy ukraińskiej polityki wewnętrznej - usłyszeli zachodni dyplomaci podczas spotkania z ministrem spraw zagranicznych Leonidem Kożarą.

Kożara zapewniał dyplomatów, że to nie milicja pobiła jednego z przywódców ukraińskiej opozycji Jurija Łucenkę. Doszło do tego w nocy z piątku na sobotę. Świadkowie twierdzą, że to funkcjonariusze napadli na polityka. Łucenko przebywa na oddziale intensywnej terapii w szpitalu.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Jurij Łucenko w rządzie Julii Tymoszenko zasiadał w fotelu szefa resortu spraw wewnętrznych. Potem oskarżono go o defraudacje i trafił do więzienia. W kwietniu 2013 roku prezydent Wiktor Janukowycz go ułaskawił. Jurij Łucenko odsiedział w aresztach i więzieniu ponad dwa lata.

Starcia milicji z Ukraińcami zostały skrytykowane przez zachodnich polityków. Stąd szef ukraińskiej dyplomacji przekonywał, że nie powinni oni angażować się w politykę wewnętrzną na Ukrainie. - Ukraińcy sami sobie dadzą radę i znajdą rozwiązanie trudnych problemów politycznych - mówił Kożara.
Poniedziałek był kolejnym dniem, w którym przed Ministerstwem Spraw Wewnętrznych zorganizowano pikietę. Wzięli w niej udział protestujący na co dzień na Majdanie. Żądali ukarania winnych brutalnej pacyfikacji 30 listopada, a także wyjaśnienia sprawy pobicia antyrządowych działaczy i polityków, w tym Tetiany Czornowoł i Jurija Łucenki. Resort - zignorował protest.
Tymczasem kierujący protestami na placu Niepodległości, w których codziennie bierze udział kilka tysięcy osób, obawiają się prowokacji. Przed południem grupa kobiet próbowała rozebrać jedną z barykad. Interweniowała samoobrona Majdanu. Zarządzający miasteczkiem namiotowym Andrij Parubij powiedział, że do takich prowokacji będzie dochodzić teraz codziennie licząc na to, że dojdzie do masowych bójek, które zakończą się interwencją milicji.

Centrum Kijowa od końca listopada jest sceną antyrządowych protestów. Ludzie wyszli na ulice na znak protestu przeciwko decyzji rządu o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Protestują nieprzerwanie. Mimo, że rozmowy między Brukselą a Kijowem utknęły w martwym punkcie, po tym jak Janukowycz dogadał się z Kremlem na temat kredytu i nowej umowy gazowej.

Opozycja zapowiada, że się nie podda i będzie protestować do skutku: czyli do czasu zmiany na szczytach władzy na Ukrainie. Ani prezydent Janukowycz ani rząd Mykoły Azarowa nie myślą jednak o rezygnacji z władzy.

IAR/asop

''